O co dokładnie chodzi? Powiedzmy, że przyjeżdżacie do Warszawy na weekend. Naturalnie, szukacie hotelu. A gdzie go szukacie? Zapewne w Google. Lista wyników wyszukiwania może wyglądać, jak ta poniżej. Sprawdźmy zatem, co mamy na liście wyników, patrząc od góry:
- sponsorowane wyniki wyszukiwania, oznaczone napisem "Reklama"
- wyniki sugerowane przez Google, z poziomu których widzimy od razu cenę za noc i mamy możliwość zrobienia rezerwacji albo poczytać recenzje napisane na Google+
Czy Google nadużywał pozycji monopolisty? Fot. Google
Fot. Google
"Normalne", organiczne wyniki wyszukiwania znajdują się poniżej.
No dobrze, to powiedzmy że z Warszawy wybieracie się do Londynu i szukacie lotu. Z czego korzystacie? Zapewne ponownie z Google. Wyniki wyszukiwania wyglądają wówczas tak:
Czy Google nadmiernie promuje swoje usługi kosztem innych? Fot. Google Fot. Google
Na górze ponownie mamy sponsorowane wyniki wyszukiwania. Poniżej ramkę Google, z poziomu której możemy wybrać interesujące nas daty, linie lotnicze, od razu wyświetlone ceny. Jedno kliknięcie więcej i już można kupować bilety.
Normalne wyniki wyszukiwania znów są poniżej.
To właśnie tak wysokie prezentowanie swoich usług przez Google zaniepokoiło Komisję Europejską. Dochodzenie trwało już od 5 lat i komisarze w końcu stwierdzili, że ich obawy są uzasadnione i formalnie oskarżył Google'a, że wykorzystuje swoją pozycję monopolisty na rynku wyszukiwarek, forsując swoje rozwiązania ponad inne.
Na konferencji prasowej komisarz ds konkurencyjności Margarethe Vestager zaznaczała, że KE nie chce ingerować w sposób działania algorytmu Google, lecz zależy jej na jakości wyników wyszukiwania, jakie są wyświetlane konsumentom. Google nie zwlekał z odpowiedzią i już opublikował wpis na swoim blogu , w którym przypominane są słowa szefa firmy, Larrego Page'a:
Wyszukiwarka doskonała powinna dokładnie rozumieć, o co ci chodzi i w wynikach zwracać dokładnie to, czego chcesz.
Google już od dłuższego czasu stara się rozwijać wyszukiwarkę tak, żeby w odpowiedni na zadaną frazę nie zwracała wyłącznie listy niebieskich linków, ale ODPOWIEDZI na pytania. Dlatego zintegrował z nią kalkulator, przelicznik walut, przelicznik miar, pogodę, repertuary kin, itd.
Google integruje różne usługi z wyszukiwarką Fot. Google Fot. Google
Tak, to są usługi Google, a nie konkurencji. Czy to źle? Komisja Europejska uważa, że tak. Koncernowi dostarczona została lista zarzutów, firma ma teraz 10 tygodni na odniesienie się do nich. Gigantowi grozi kara w wysokości do 10% rocznych przychodów, czyli maksymalnie 6 miliardów dolarów.
Oprócz tego uruchomione zostało kolejne postępowanie - tym razem w sprawie Androida . KE będzie sprawdzać:
1. Czy koncern stara się ograniczać dostęp do aplikacji konkurencyjnych wobec ich własnych przez preinstalowanie aplikacji Google'a na smartfonach i tabletach z Androidem
2. Czy koncern zabraniał producentom sprzętu instalowania modyfikacji Androida na których działają usługi Google
3. Czy Google na urządzeniach z Androidem łączy "w pakiety" swoje aplikacje i usługi z innymi swoimi aplikacjami.
Tu Google też już odniósł się po części do zarzutów przypominając, że na urządzeniach z ich mobilnym systemem operacyjnym preinstalowane są aplikacje Google, ale też Facebooka, producentów sprzętu czy Microsoftu.
Postępowanie Komisji Europejskiej przeciwko Google jest jednym z największych tego typu prowadzonych w ostatnich latach. I wygląda na to, że szybko się nie zakończy.