Krzysztof Kotkowicz to właściciel firmy która zajmuje się administracją serwerami. Na co dzień jest też blogerem . Opisał właśnie historię, która może przydarzyć się każdemu nieostrożnemu internaucie.
Wszystko zaczęło się od prośby o potwierdzenie znajomości na Facebooku z niejaką Aurianną Marie Dumont. Bloger znajomość potwierdził, bo taki ma zwyczaj, dopiero później dopytuje o szczegóły. Może to i nieostrożne, ale kiedy prowadzimy aktywne życie zawodowe możemy się spodziewać tego, że do naszych facebookowych drzwi zapuka nieznajomy.
Profil Arianny wydał się panu Krzysztofowi podejrzany, od razu zorientował się, że chodzi tu o jakiś przekręt. Chciał przekonać się o co tak naprawdę chodzi. Niestety przekonał się bardzo szybko.
Bloger nie rozmawiał z botem, raczej z osobą, która miała przygotowany zestaw formułek służący do wciągania swej ofiary w rozmowę. Konwersacja na Skype bardzo szybko zmierzała w jasnym kierunku: pokaż mi co masz na dole, to i ja ci pokażę. Osoba ukrywająca się pod pseudonimem Arianna w nachalny sposób upominała się o włączenie kamery.
Pan Krzysztof po raz kolejny postanowił zaryzykować i ukazał się swojemu rozmówcy z odsłoniętym torsem.
Fot. kotkowicz.pl
Fot. kotkowicz.pl
Rozmowa stała się jeszcze bardziej nachalna - Aurianna bardzo chce oglądać pewne strefy pana Krzysztofa, ale pan Krzysztof te rejony prezentuje wyłącznie wybranej przez siebie osobie. Kiedy przestępca orientuje się, że więcej z w rozmowie z panem Krzysztofem nie uzyska przechodzi do ataku.
"Nagrałem jak się masturbujesz, jeśli chcesz uniknąć kłopotów lepiej odpowiedz szybko. Czy chcesz, żeby to nagranie zobaczyli twoi znajomi z Facebooka?"
Fot. kotkowicz.pl Fot. kotkowicz.pl
Oczywiście nagranie było zmontowane, przestępcy wystarczyło, że pan Krzysztof pozwolił nagrać swoją twarz, odpowiednie ujęcie zostało po prostu dodane.
Przestępca zdążył doskonale poznać swoją ofiarę i grozi: twój telefon, imię, nazwisko, konta na Twitterze i Facebooku, adres twojej strony, zostaną powiązane z nagraniem. Szantażysta zagroził, że umieści je na serwisach pornograficznych, na YouTube. W międzyczasie Facebook blokuje konto Aurianny, pan Krzysztof chce jednak poznać koniec tej historii i przechodzi na komunikację przez e-mail.
Zaczynają się negocjacje. Przestępca chce 250 euro, ofiara mówi, że da 100 dolarów. Kończy się na 150 euro. Pozostaje tylko kwestia dokonania płatności. Szantażysta jest doskonale przygotowany, podaje więc dane do międzynarodowego transferu pieniężnego.
Fot. Kotkowicz.pl
Fot. Kotkowicz.pl
Okazało się, że osoba podająca się za Aurianne mieszka tak naprawdę w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Cała historia jest więc nauczką: nie akceptujmy żadnych żądań od nieznajomych, nie rozmawiajmy na Skype z kimś kompletnie obcym. Inaczej czeka nas upokorzenie, strata czasu, a może i kilkuset złotych.
Historię poznaliśmy dzięki serwisowi Wykop.