Polskie kino w ciągu ostatnich kilku lat rozwinęło się, zarówno pod względem jakości jak i liczby produkowanych filmów. Sprofesjonalizował się i pogłębił też rynek usług, dzięki czemu dźwięk w rodzimych filmach, często "płaski" lub słabo słyszalny i z tego powodu wyśmiewany, stał się czystszy i przejrzystszy. Zresztą problem polegał, i niestety nadal polega, nie tyle na niepoprawnej pracy fachowców, tylko na złym przygotowaniu sal kinowych (a konkretnie - awarii głośników lub częściowej niesprawności nagłośnienia), a w telewizji - emisji filmu z niepoprawnym miksem dźwięku. Po czym go poznać? Dialog często jest za cichy lub też zlewa on się z pozostałym ścieżkami dźwiękowymi, czyli jest niewyraźny.
Co może zmienić w tej kwestii Dolby Atmos? Na awarię sprzętu z pewnością nie pomoże, ale wprowadzi inną jakość oferty audio. W skrócie technologia ta posiada po prostu więcej kanałów emisji dźwięku, dzięki czemu fachowcy mogą stworzyć większą i szerszą przestrzeń dla dźwięku, a przy tym wyodrębnić poszczególne ścieżki - dialogi, efekty i muzykę. Pierwszym filmem zaprezentowanym w tej technologii była animacja "Merida Waleczna" z 2012 roku.
Jak słychać różnicę między Dolby Atmos a starszymi technologiami? Podczas prezentacji "Króla życia" pierwszego polskiego filmu zrealizowanego w technologii Atmos, reżyser dźwięku Jacek Hamela, jeden z najbardziej doświadczonych i cenionych fachowców w branży, jako przykład podał scenę, w której dwójka bohaterów ze sobą rozmawia, a w tle płynie muzyka. W technologii Atmos te ścieżki - rozmowa i muzyka - nie nachodzą na siebie, są wyraźnie oddzielone. Można to chyba najtrafniej porównać do rozmowy na imprezie, gdy wymieniając uwagi na temat filmu stoimy blisko głośnika lub gdy stoimy kilka kroków od niego i nie musimy, dosłownie, nastawiać uszu, żeby słyszeć uwagi znajomego krytyka. A i jeszcze możemy podsłuchać rozmowę przy stoliku obok oraz dźwięk tłuczonej szklanki przy barze.
Dolby Atmos bywa porównywany do technologii 3D, czyli stereoskopii, choć może trafniejsze byłoby porównanie go do obrazu wysokiej rozdzielczości, gdzie nie tyle obraz "wychodzi do widza", co jest przejrzysty i wyraźny.
Namacalne obcowanie z cząstkami, niemal atomami dźwięku otwiera przed twórcą możliwość precyzyjnego zakomponowania warstwy dźwiękowej filmu tak, by stworzyć spójny z obrazem przekaz audiowizualny. ATMOS może nie tylko świetnie sprostać spektakularnym scenom akcji, ale również umożliwia zbudowanie subtelnych klimatów scen kameralnych, przenikających dyskretnie przez widza. - mówi Jacek Hamela.
Brzmi to poetycko, ale w polskim kinie przede wszystkim mamy do czynienia z subtelnościami dźwiękowymi, wszak większość produkcji to kameralne dramaty psychologiczne lub komedie. Ponieważ są to często też filmy nisko- lub średniobudżetowe, pozostaje pytanie o koszty realizacji tego miksu. Zaczynają się one od od 6 tysięcy dolarów za licencję Atmos, nie licząc kosztów konsultacji fachowców, kosztów wynajęcia studia (w Polsce miks Atmos wykonuje tylko jedno studio - Dreamsound) oraz czasu pracy fachowców - tradycyjne zgranie dźwięku trwa ok. 12 dni roboczych, Atmosowe wydłuża ten okres o 1/3.
Na razie jest to więc dla polskiego kina luksus, a na spektakularne efekty dźwiękowe zaprosi raczej kino hollywoodzkie. W tej chwili w kraju działają dwie sale z systemem Dolby Atmos - sala Ziemia Obiecana w stołecznym Narodowym Instytucie Audiowizualnym oraz w łódzkim Helios Sukcesja. Do końca roku mają ruszyć jeszcze cztery. System ten ma też sprawdzać się w warunkach kina domowego, choć oczywiście w innej skali.