Amerykanie przez 8 lat nie zauważyli, że Rosjanie podsłuchują ich... maszyny do pisania

W latach 1976-1984 Rosjanie przechwycili niemal każdy dokument tworzony na maszynach do pisania w ambasadzie USA w Moskwie. Gdyby nie donos mogliby "podsłuchiwać" jeszcze długie lata. Urządzenie przechwytujące ukryto bowiem w mistrzowski sposób.

To, co piszemy za pomocą klawiatury komputerowe,j może być w łatwy sposób "podsłuchane". Wystarczy, że ktoś zainstaluje na naszym komputerze złośliwe oprogramowanie o nazwie keylogger. Wciśnięcie każdego klawisza zostanie zapisane w pliku na dysku lub przesłane na wybrany serwer. Ktoś może więc przeczytać wszystko to, co napisaliśmy.

Arstechnica opisała historię pierwszego w historii keyloggera stworzonego podczas zimnej wojny przez Rosjan. Nie został jednak umieszczony w komputerze, a w elektrycznej maszynie do pisania IBM Selectric.

Pisząca kula

Urządzenie było wyposażone w standardową klawiaturę, znaki były jednak przenoszone na papier dość nietypowo. Wykorzystywano w tym celu typeball (głowicę kulkową). Jej odpowiednie przekręcenie i nachylenie sprawiało, że na papier trafiał odpowiedni znak. Istotne jest to, że każdy znak wymagał innej pozycji kuli i innego binarnego kodu.

Dla przykładu jako pozycję wyjściową uznać można literę "z", która nie wymagała ani pochylenia, ani obrotu. W języku binarnym pozycję kuli potrzebną do wydrukowania tej litery można opisać jako 0 0. Litera "t" wymagała przechylenia kuli o jedną jednostkę, jej pozycję można określić jako 0 1. Symbol "1/2" (zapisywany jako pojedynczy znak) wymagał przesunięcia kuli o dwie jednostki - co zapisywano jako 1 0, znak "j" wymagał pochylenia o trzy jednostki, co kodowano jako 1 1.

Położeniem kuli sterował mechanizm elektryczny, który w ułamku sekundy przekręcał kulę w płaszczyźnie pionowej i poziomej. I tą własnie cechę urządzenia postanowili wykorzystać Rosjanie.

Elektryczny keylogger

Umieścili w amerykańskich maszynach do pisania urządzenie przechwytujące. Mierzyło ono pole elektryczne potrzebne do obrócenia kuli do wybranej pozycji. A że pozycja każdego znaku była unikatowa to mierząc natężenie pola można było odczytać jaki znak ono reprezentuje.

Urządzenie zamontowane przez Rosjan było w stanie przechować osiem znaków. Dane na bieżąco jednak przekazywano radionadajnikiem i od razu przetwarzano. Co ciekawe za antenę służyły... elementy maszyny dopisania. Można więc powiedzieć, że kiedy amerykański dyplomata zaczynał pisać, kilkaset metrów dalej tajemnicze rosyjskie urządzenie drukowało każdą literę.

Urządzenia radzieckich szpiegów były niezwykle wyszukane. Część z nich posiadała baterie posiadające sprytny mechanizm pozwalający sprawdzić poziom ich naładowania. "Keyloggery" mogły być też w każdej chwili zdalnie wyłączone. Kiedy Amerykanie odkryli podłożone przez Rosjan "podsłuchy" zaczęli instalować w maszynach specjalne detektory. Ale te nie zawsze miały szansę wykryć urządzenie przechwytujące, bo nigdy nie było jasne na jakiej częstotliwości pracują.

NSA odkrywa spisek

Podsłuchy zostały odnalezione dzięki działaniom NSA dopiero w roku 1984 i to na skutek donosu. Nie jest jasne ile dokumentów przechwycili Rosjanie, ale można zakładać, że były ich tysiące. A gdyby nie donos Amerykanie byli by szpiegowani tą metodą jeszcze kilka ładnych lat...

 
Zobacz wideo
Więcej o: