Brazylijskie władzy ogłosiły, że odcinają na 48 godzin dostęp do aplikacji WhatsApp. Jak twierdzi agencja Reutera ma to być kara za nieprzekazanie przez Facebooka lokalnemu sądowi kryminalnemu danych jednego z użytkowników aplikacji.
WhatsApp jest komunikatorem. Pozwala na wysyłanie wiadomości tekstowych i rozmowy głosowe.Pierwszy rok użytkowania jest bezpłatny, a każdy kolejny kosztuje tylko $0.99 rocznie. WhatsApp można zintegrować z telefonem w taki sposób, by odbierać i wysyłać za jej pomocą również normalne wiadomości SMS i dzwonić. Więcej na temat mobilnych aplikacji tego typu przeczytacie tutaj .
Zablokowanie dostępu do aplikacji jest dotkliwą karę, bo korzysta z niej, z uwagi na spore koszty połączeń telefonicznych, 93% brazylijskich internautów. To 110 milionów osób (ludność Brazylii wynosi 200 mln.). Na sytuacji zyskują już konkurenci - aplikacja VOIPowa Telegram zyskała 1,5 mln użytkowników. Jeśli podobne blokady miałyby się powtarzać Facebook może stracić trwale sporo klientów na jednym z najważniejszych rynków.
Całą sytuację skomentował założyciel Facebooka.
"Jestem zdumiony, że nasze działania mające na celu ochronę prywatności wywołały tak ekstremalną decyzję, której skutkiem jest ukaranie wszystkich użytkowników WhatsApp". - stwierdził Zuckerberg.
Nie do końca wiemy, kto ma rację w tym konkretnym sporze. Z jednej strony jasne jest, że dane, których zażądał sąd były związane ze sprawą kryminalną. Z drugiej strony: nie wiemy jednak jakie konkretnie informacje miał przekazać Facebook.
Blokada WhatsApp ma jednak drugie dno. Jak wyjaśnia TechCrunch brazylijskie telekomy, niezadowolone z utraty zysków, lobbują za uznaniem WhatsApp za aplikację nielegalną. Miałaby naruszać interesy w taki sam sposób, jak Uber narusza interesy taksówkarzy. WhatsApp jest wskazywany jako przyczyna rezygnacji milionów Brazylijczyków z korzystania z kart SIM.
Blokada WhatsApp może być dla brazylijskich internautów najmniejszym z problemów. Władze podejmują bowiem pewne kroki w celu regulacji internetu. Tech Crunch twierdzi, że tak naprawdę chodzi o to, by zabronić publikowania krytycznych treści w mediach społecznościowych, ocenzurować sieć. Brazylijscy politycy maja wręcz nienawidzić internetu.
Brazylia nie byłaby pierwszym krajem wprowadzającym tego typu ograniczenia. Podobne od niemal dwóch lat obowiązują w Turcji, gdzie operatorzy internetowi muszą gromadzić dane dotyczące aktywności użytkowników i blokować wskazane przez władze strony bez czekania na wyrok sądu.
Trudno postawić granicę pomiędzy ochroną użytkownika wynikającą z dbanie o jego prywatność, a utrudnianiem postępowania w sprawie kryminalnej. Trudno wskazać jakie zachowania władz są już cenzurą internetu, a jakie zapobiegają szerzeniu treści pełnych nienawiści czy fałszywych oskarżeń. Dbałość o dobro obywateli jest zazwyczaj pretekstem do kneblowania wolności słowa. Jedynym słusznym rozwiązaniem jest pozwolić obywatelom mówić i ponosić odpowiedzialność za słowa.