To nie był dobry weekend dla Elona Muska i Space X. Po udanym lądowaniu Falcona 9 w grudniu ubiegłego roku, amerykańska firma chciała powtórzyć swój sukces i ponownie sprowadzić pierwszy stopień rakiety na ziemię. A raczej do oceanu. Tym razem Falcon 9 miał bowiem wylądować nie na przylądku Cape Canaveral, ale na gigantycznej pływającej platformie.
Czytaj też: Ten dzień przejdzie do historii ludzkości. Podbój Marsa coraz bliżej?
I wylądowała. Prawie...
Co poszło nie tak?
Jak podkreśla sam Elon Musk, "winowajcą" okazała się oblodzona blokada jednej z nóg podwozia rakiety, przez którą Falcon 9 stracił równowagę i runął na platformę. Doprowadziło to do dość efektownej eksplozji rakiety. Szkoda tylko, że te niezapowiedziane fajerwerki kosztowały SpaceX miliony dolarów....