9,99 dolara - tyle kosztuje dostęp do YouTube Red , nowej usługi uruchomionej przez giganta internetu w październiku zeszłego roku. Użytkownicy, którzy zdecydują się płacić zyskają brak reklam, dostęp do unikalnych materiałów i nowe funkcje muzyczne.
Google przedstawił co ma na myśli mówiąc o "unikalnych materiałach". Dzięki informacjom opublikowanym przez firmę, przytoczonym przez Business Insider , wiemy, że pierwsze cztery produkcje, które mają przyciągnąć w szczególności młodych widzów (a więc naturalny "target" Google). To zarówno seriale jak i filmy.
Fotomontaż Robert Kędzierski / Fot. graphictwister.com
To film, którego bohaterką jest Lilly Singh, znana youtuberka działająca pod pseudonimem Superwoman. Ma gigantyczną publiczność - śledzi ją 7,7 miliona fanów, co daje jej miliard odsłon i 2,9 miliona dolarów przychodu. Film będzie przedstawiał jej światowe tournee, podczas którego opowiada jak osiągnąć szczęście.
Fotomontaż Robert Kędzierski / Fot. graphictwister.com
To również film opowiadający o bohaterach, którzy za pomocą siły tańca odkrywają siebie, przyjaźń i wielką pasję.
Fotomontaż Robert Kędzierski / Fot. graphictwister.com
Kolejna propozycja Google to komedia. Przedstawia historię czterech niezbyt rozgarniętych przyjaciół mieszkających w małym miasteczku. Natrafiają na tajemniczy ładunek pozaziemskiego pochodzenia, co doprowadza do walki o Ziemię z wrogiem uzbrojonym po same zęby.
Fotomontaż Robert Kędzierski / Fot. graphictwister.com
To serial, połączenie reality show z serialem przygodowym inspirowanym... grami. Mieszanka wybuchowa za którą odpowiadają producenci The Walking Dead.
Trudno dziś ocenić, czy jak wielki sukces odniosą propozycje Google. Seriale charakteryzują się tym, że nikt nie wie czy się przyjmą, do czasu pierwszej emisji. Google chce być jak Netflix - oferować produkcje, które sam kreuje. Ale jak na razie autorskie treści, które oferuje dziś YouTube Red mogłyby konkurować z jedynie z kanałami młodzieżowymi takimi jak Nickelodeon. Początek jest więc skromny.
Google zrobił kolejny krok na drodze ku zupełnie nowym mediom. Dotychczasowe wysiłki nie robią na mnie specjalnego wrażenia - YouTube wciąż nie radzi sobie z segregowaniem treści, znalezienie czegoś wartościowego wymaga od widza sporego wysiłku. Netflix sprawdza się tu znacznie lepiej.
Dziś najlepszym modelem dostępu do treści wydaje się model mieszany. Czy jednak nadejdzie moment, w którym całkowicie zrezygnujemy z przełączania kanałów? I czy największym beneficjentem tej rewolucji będzie Google? Prosimy o komentarze.