Chiny dogadują się z Google?

Wygląda na to, że wreszcie wiemy dlaczego Google wciąż nie zrealizował swoich gróźb pod adresem Chin.

Na początku stycznia przedstawiciele Google ogłosili, że koncern został zaatakowany przez chińskich hakerów i w związku z tym zamierza lada chwila zrezygnować z cenzurowania wyników wyszukiwania w chińskiej wersji wyszukiwarki. Dodali też, że gdyby władze w Pekinie miały z tym jakiś problem, to Google nie wyklucza wycofania się z Państwa Środka. Od tego czasu minęło blisko 60 dni - a koncern wciąż nie zrealizował żadnej z tych zapowiedzi. 

I chyba wreszcie wiadomo, dlaczego - Li Yizhong, szef resortu Przemysłu i Technologii Informacyjnej poinformował w czasie wystąpienia w chińskim parlamencie, że jego współpracownicy prowadzą z Google negocjacje, których celem jest "rozwiązanie sporu, który zaistniał pomiędzy amerykańską firmą, a chińskimi władzami". Poinformował o tym własnie serwis Wired .

Google na razie nie komentuje tych doniesień, ale brzmi to dość rozsądnie. Koncern tak naprawdę zostawił sobie furtkę do takich negocjacji - jego przedstawiciele nigdy nie oskarżali o owe ataki chińskich władz (twierdzili jedynie, że ataki przeprowadzone zostały przez chińskich hakerów). A na dodatek przed kilkoma tygodniami sam Sergey Brin (współtwórca wyszukiwarki) zasugerował, że negocjacje mogą być skutecznym sposobem rozwiązania tego problemu. Przypomnijmy, że początkowo o możliwości negocjacji nie było mowy - w styczniu Google stwierdził kategorycznie, że zrezygnuje z cenzury nawet gdyby to miało doprowadzić do wycofania się koncernu z chińskiego rynku.

Daniel Cieślak

Więcej o: