Na rynku, od dawna są tak zwane "małpki", albo "głupki", czyli aparaty, które wystarczy ustawić w odpowiednim kierunku i przydusić przycisk. Nie gwarantuje to jednak dobrego zdjęcia. Mimo iż aparat we własnym zakresie ustawia ostrość, naświetlenie i temu podobne parametry to jednak użytkownik ustala kompozycję uchwyconego kadru.
Nadia przybywa z rozwiązaniem tego ostatniego problemu. Aparat skanuje kadr i wydaje ocenę jak bardzo - w 100 stopniowej skali - udane będzie ewentualne zdjęcie. Wyliczenia dokonuje silnik Acquine, bazujący na metodzie zaimplementowanej w serwisie internetowym o tej samej nazwie .
Cechą charakterystyczną Nadii jest jednak, przede wszystkim, fakt iż nie posiada ona wyświetlacza na którym można by podejrzeć kadr. Jest jedynie ekran na którym aparat wyświetla estetyczną ocenę hipotetycznego zdjęcia.
Trzeba przyznać, że Nadia to bardzo ciekawy gadżet. Wydaje się jednak że bardziej niż funkcję użytkową stanowi raczej formę eksperymentu z pogranicza elektroniki, estetyki i fotografii. Aparat powstał na potrzeby Digitale Klasse Uniwersytetu Sztuki w Berlinie.
Sama koncepcja wprowadzenia do aparatów współczynnika "piękna" kadru jest jednak całkiem kusząca i z pewnością wpłynęłaby pozytywnie na domowe albumy. Choć na pewno nie w miejsce podglądu, jak ma to miejsce w przypadku Nadii. A Wy jak uważacie?
[via Andrew Kupresanin ]
Łukasz Cichy