W większości przypadków, jeśli oglądamy zdjęcie na stronie WWW, to przeglądarka wyświetla nam stronę przypisaną do zdjęcia, w obrębie której wyświetlane jest zdjęcie pobrane przez przeglądarkę z osobnego pliku.
Może to prowadzić do zabawnych lub przykrych sytuacji, były zdarzenia, że ktoś na Allegro skopiował opis aukcji od konkurencji i wystawił aukcję odwołującą się do zdjęć na serwerze konkurencji. Zawiadomiona konkurencja podmieniła pliki na zdjęcia niecenzuralne.
Podobny mechanizm jest na Facebooku, kiedy klikamy na czyjąś galerię, skrypty Facebooka przesyłają do przeglądarki stronę, ale zawartość - zdjęcia ładują się z osobnych serwerów tworzących tak zwaną sieć dystrybucji treści (Content Delivery Network, CDN). Aby poznać adres samego pliku zdjęcia wystarczy kliknąć na nim prawym klawiszem myszy i wybrać opcję "pokaż obrazek". Obrazek czy zdjęcie zostanie wyświetlone bez zawierającej je strony, a w pasku przeglądarki znajdzie się jego adres w CDN.
Ars Technica ustaliła, że kiedy kasujemy zdjęcia z Facebooka, usuwane są odnośniki do niego ze stron galerii, natomiast sam plik zdjęcia dalej pozostaje na serwerach CDN, skąd można go dalej pobierać, jeśli ma się adres.
Luki tej nie mają inne serwisy zarządzania zdjęciami, np Flickr. Rzecznik Facebooka stwierdził, że firma pracuje nad naprawieniem źródeł problemu.
To jeszcze jedno potwierdzenie reguły, że po umieszczeniu czegokolwiek w Internecie, tracimy kontrolę nad dalszym rozpowszechnianiem. Zdjęć, których nie chcemy pokazywać obcym, nie umieszczajmy na Facebooku, tylko wydrukujmy i wyślijmy odbitkę.
Janusz A. Urbanowicz