Docelowym przeznaczeniem szóstej generacji samolotów bojowych nazwanych kodowo "Next Gen TACAIR " jest walka powietrzna, obrona przeciwrakietowa i zwiad radioelektroniczny.
Oprócz prowadzenia działań bezpilotowych, myśliwce szóstej generacji mają być zdolne do odpierania ataków bronią "internetową" (cyber attack ) i laserową (directed energy weapons ).
Dokument specyfikujący zapytanie ofertowe o technologie potrzebne do zbudowania takiego samolotu sugeruje, że podstawowym trybem działania będzie zdalny pilotaż a załoga na pokładzie znajdzie się tylko opcjonalnie.
To trend który widzimy w rozwoju wojskowości od kilku lat. Od czasu wprowadzenia cywilnej kontroli nad armią, dowódcy coraz mniej chętnie wysyłają żołnierzy na śmierć - okryte sztandarem trumny świetnie wyglądają w telewizji i znacząco zmniejszają sondażowe poparcie dla rządzących - więc coraz więcej zadań przejmują roboty. Tę drogę rozwoju świetnie przewidział Stanisław Lem. W opublikowanym w 1983 eseju "Systemy broni 21 wieku, albo ewolucja do góry nogami" pisze on o przyszłej tendencji obezludnienia wojny, walczyć będą ze sobą autonomiczne roboty wyposażone w cybernetyczny instynkt.
Warto się w ogóle zastanowić czy jest sens w ogóle do myśliwca pakować człowieka - człowiek nie wytrzyma takich przeciążeń jak automatyka, trzeba mu zapewnić miejsce, powietrze do oddychania czy stabilizację temperatury, a to dodatkowo komplikuje konstrukcję.
Jednak nasuwają się co najmniej dwa powody, dla których warto móc posadzić w samolocie żywego pilota: po pierwsze, możliwość działania samolotu gdy zniszczone jest zaplecze informatyczno-łącznościowe, po drugie działanie w sytuacjach kiedy łączność dla zdalnego pilotażu jest niemożliwa.
Bo autonomiczny samolot bojowy, to jednak zbyt wielkie ryzyko.
[Na podstawie fbo.gov via Gizmodo ]
Janusz A. Urbanowicz