Zadać szyku nigdy nie zaszkodzi. Słowiańska dusza podpowiedziała nam jednak, że być może sposób dobry, ale cel nie do końca prawidłowy.
Rowerzysta w zderzeniu z samochodem bardzo rzadko wychodzi cało. Często do tego typu kontaktu dochodzi w związku z nieuwagą kierowców, wzmaganą słabym lub wręcz żadnym oświetleniem roweru. Może by więc zastosować pomysł pani Tanner i opleść rowery siatką lampek choinkowych? W wersji diodowej, do wielogodzinnego zasilenia powinny wystarczyć zwykłe bateryjki.
Z całą pewnością poprawiłoby to widoczność rowerów na drodze. Zwłaszcza po zmierzchu. Nie mogłoby też być szczególnie drogie w implementacji. Tani komplet światełek to koszt raptem 20 złotych. Te droższe sięgają już 100 złotych wzwyż.
Dobry pomysł? Czekamy na realizację .
[za Flickr ]
Łukasz Cichy