27 stycznia około północy czasu warszawskiego ruch sieciowy generowany z Egiptu niemal zamarł. Nie sposób było dostać się na jakąkolwiek stronę z egipskim adresem. Z kilku lokalnych dostawców sieci swoją funkcję nadal pełnił tylko jeden, i wcale nie największy.
Abstrahując od bezpośredniego nawiązania do sytuacji społeczno-politycznej panującej w kraju, przykład Egiptu jest chyba pierwszym takim w nowożytnej historii świata, kiedy to udało się niemal zupełnie zablokować ruch internetowy w dużym, bo przecież liczącym aż 80 milionów mieszkańców kraju.
Podobną próbę podjęto także w ramach " radykalnych kroków " zmierzających ku dezorganizacji demonstrantów, zabraniając największym dostawcom telefonii komórkowych świadczenia usług krótkich wiadomości tekstowych (SMS). Z powodzeniem.
Wcześniej, w Egipcie "napotkano" znaczący problem z poprawnym funkcjonowaniem portalu Facebook oraz Twittera .
[za Cnet , PAP]
Łukasz Cichy