Ani koszulki polo (którą wynalazł jego dziadek), ani podrobionego zegarka. Raz tylko, jak stwierdził, ściągnął z sieci film, a to tylko w celach badawczych, żeby przekonać się jak łatwo da się to zrobić.
Źródła swojej niezachwianej moralności Lacoste upatruje w odpowiednim wychowaniu, które odebrał w rodzinnym domu. Stwierdził, że w związku z tym, że rodzina jest właścicielem marki odzieżowej Lacoste zawsze bardzo dużo mówiło się w jego otoczeniu o prawach autorskich i własności intelektualnej. Było to o tyle łatwiejsze, że jak sam zauważył, logo (krokodyl) wymyślone przez jego dziadka, sławnego tenisistę i założyciela marki jest jednym z łatwiejszych do podrobienia.
Drogą do sukcesu jest więc odpowiednie wychowanie w środowisku szanującym wartości intelektualne. Podążając tym tropem Unifab założył w Paryżu muzeum podróbek, które odwiedza aż 12 tysięcy osób rocznie, z czego aż 80% to uczniowie.
Także wśród nich, oraz dojrzałych konsumentów Unifab poszukuje odpowiedniej drogi przekazu. Zrzeszenie regularnie sonduje rynek w poszukiwaniu najlepszych sposobów komunikowania szacunku do wynalazców i ich pomysłów - własności intelektualnych. Stąd też pojawiające się (głównie na francuskich ulicach) plakaty komunikujące negatywne strony kradzieży własności intelektualnych.
Sprawa jest tym bardziej paląca, że jak stwierdził Lacoste młodzież bardzo biegle posługuje się Internetem, a ten oprócz olbrzymich zalet ma też potworną wadę - pozwala na łatwe rozprowadzanie podróbek (i piractwa).
Niby wszystko zrozumiałe i oczywiste. Wychowanie w atmosferze poszanowania praw autorskich może być skutecznym narzędziem jego zaszczeniania wśród młodzieży. Pytanie tylko, dlaczego jako przykład pan Lacoste podaje siebie, podczas gdy trudno wyobrazić sobie mniej pospolity życiorys.
Łukasz Cichy
---
Atarynka, Kajtek, zegarek z kalkulatorem... TOP 10 gadżetów z lat 80.