Hani Durzy z LinkedIn stwierdził, że serwis wie o blokadzie i stara się zorientować w sytuacji.
Według Global Post zablokowanie LinkedIn było zaledwie jednym z kroków podjętych w ramach prewencyjnej akcji blokowania większości mediów społecznościowych w obawie przed wizją tak zwanej jaśminowej rewolucji , czyli chińskiej kontynuacji swoistej wiosny ludów, której świadkami możemy być w Tunezji, Egipcie, Libii i innych krajach arabskich.
Ale dlaczego LinkedIn?
Jak się okazuje, ten serwis społecznościowy, który kładzie nacisk przede wszystkim na aspekt biznesowy kontaktów międzyludzkich stanowi także doskonałe medium umożliwiające łatwy dostęp do zablokowanego oficjalnie Twittera.
Jego użytkownicy zamiast ćwierkać za pośrednictwem skomplikowanych sieci VPN mogą zwyczajnie wysyłać i odbierać powiadomienia po zalogowaniu do serwisu LinkedIn.
Podczas gdy eksperci zgodnym głosem twierdzą, że blokada może ostatecznie wykluczyć serwis z największego rynku internetowego na świecie (450 milionów i rośnie) chińskie instytucje państwowe dokładają wszelkich starań, żeby ewentualne niepokoje zdusić w zarodku. Zaczęły nawet usuwać z wyników wyszukiwania nazwisko amerykańskiego ambasadora Jona Huntsmana , który widziany był podczas protestów... w okolicznym McDonaldsie.
[za Reuters , Fastcompany ]
Łukasz Cichy