Czy amerykańskie bezzałogowce będą przewidywać ludzkie działania?

Wydaje nam się zawsze, że rewolucja technologiczna nadejdzie nagle. Tymczasem ona dzieje się teraz, postępując małymi kroczkami. Tak też będzie ze sztuczną inteligencją.

W długiej liście kontraktów, jakie ostatnio amerykańskie lotnictwo przyznało małym firmom sprytnie ukryła się specyfikacja nowych bezzałogowców (tzw. dronów). Wedle projektu, mają one nie tylko myśleć, ale też przewidywać ruchy ludzkich pilotów.

Potrzebę zrodził problem, jaki istnieje aktualnie ze startami i lądowaniami bezzałogowców na normalnych lotniskach. Robot nie jest w stanie tak szybko jak ludzki pilot reagować na zmiany kursu i komendy od kontroli lotów, co prowadzi do kolizji z dużymi samolotami. Ideałem byłoby danie bezzałogowcom większej autonomii, by uniezależnić je od kontroli lotów i przyspieszyć ich reakcje.

Planowanie rozwiązanie to wyposażenie dronów w algorytm, który pozwoli przewidywać reakcje pilota na lecący zbyt blisko bezzałogowiec. Propozycja firmy Soar Technologies ma nazywać się ESPIRIT (Explanation, Schemas, and Prediction for Recognition of Intent in the Terminal Area of Operations). Firma chce wyposażyć drony w "Schema Engine" co można spróbować przetłumaczyć jako "Maszynę Schematów". Da ona możliwość porównywania i dopasowywania do siebie wzorców działań oraz szukania dojścia do wytyczonych celów. Wszystko po to, by przewidzieć intencje pilota. Ma też móc określić, czy pilot ma kontrolę nad swoim samolotem lub leci nieprawidłowo. Kontakt z firmą Soar podpisano 23 grudnia.

Nie jest to jedyna taka próba - rywalizująca firma Stottler Henke Associates uważa, że jeden algorytm nie wystarczy. Proponowane przez nich rozwiązanie nosi nazwę Systemu Inteligentnej Analizy Zamiarów Pilota (Intelligent Pilot Intent Analysis System). Ma używać schematów postępowania doświadczonych pilotów i na ich podstawie reagować na działania innych. Firma nie zdradza jak system będzie działał. Za to wie, jak wykorzystać go na wojnie - określanie intencji pilotów i porównywanie ich decyzji z zawodowcami może pomóc wykryć działania podejrzane i nielegalne - terrorystów i przemytników. Taki tok myślenia sprawił, że amerykańskie lotnictwo 7 stycznia podpisało z firmą kontrakt na rozwój tej technologii.

Z kolei Barron Associates zamierza do unikania kolizji oprócz algorytmu wykorzystać czujniki.

Jak widać wyścig do wynalezienia sposobu na samodzielne pojazdy bezzagłogowe dopiero się rozpoczyna. W końcu wykrywanie i unikanie potencjalnych kolizji, to dopiero początek. Potem maszyny nauczą się przewidywać ataki, unikać ich, a w końcu zapewne odpowiadać na nie.

Pisząc to tego samego dnia, kiedy do sieci podłączony został superkomputer Skynet z "Terminatora", nie czuję się zbyt pewnie. Rządy maszyn, to oczywiście tylko fikcja, ale czy nie stwierdziłem na początku, że nasz marsz ku przyszłości dokonuje sie niepostrzeżenie, małymi kroczkami.

[za: Wired ]

Paweł Kamiński

Więcej o: