Tajne śmigłowce uczestniczyły w ataku na kryjówkę ben Ladena?

Pytanie wydaje się być retoryczne - armia amerykańska zapewne posiada maszyny, o których głośno nie mówi. Czy uczestniczyły one jednak w ataku na kryjówkę ben Ladena?

Dziś w sieci pojawiły się zdjęcia odkupione przez agencję Reutera od pakistańskiego pracownika służb bezpieczeństwa. Zrobione kilka godzin po rajdzie amerykańskich sił specjalnych na kryjówkę Osamy ben Ladena, ukazują między innymi wrak tajemniczego śmigłowca. To właśnie on zainteresował osoby zainteresowane wojskowością. Jego szczątki nie przypominały żadnej maszyny używanej przez amerykańską armię, a tym bardziej śmigłowców MH-60 Blackhawk, które miały zostać użyte w trakcie operacji. W Internecie szybko pojawiły się informacje mówiące o tajnym, niewykrywalnym dla radarów helikopterze, którego wrak wysadzono, by nie można z niego było skraść żadnych tajemnic. Jak mogła wyglądać taka maszyna?

Swoją wersję tejże pokazali chińscy Internauci. Najwyraźniej doszli oni do wniosku, że wrak to jedynie zmodyfikowana wersja Blackhawka. Stworzona przez nich grafika raczej nie jest zaskakująca.

Podobnie jest z ilustracją ukazującą maszynę roboczo nazwaną Silent Hawk. I ona, nie licząc chociażby zakrzywionych końcówek łopat, nie różni się znacząco od wyglądu MH-60.

Odrobinę ciekawsza wizja maszyny pojawiła się na łamach forum Secret Projects. Bazuje ona na śmigłowcu firmy Sikorsky, ale widać wprowadzone w niej zmiany. W oczy rzucają się ukryte podwozie i usunięcie wystających elementów. Cały kadłub śmigłowca jest zresztą bardziej opływowy, a jego tylny wirnik ukryto za specjalną "tarczą".

Najciekawsza "wizja artysty" pojawiła się na blogu Davida Cenciottiego. Ustawia on obok siebie Blackhawka i maszynę, która jego zdaniem mogła być tajnym śmigłowcem użytym w trakcie operacji. Kształtem przypomina ona opływowego Komancza (RAH-66 Comanche) - następcę dobrze znanego Apacza, a zarazem projekt zawieszony kilka lat temu przez amerykańską armię.

Ugo

Jednocześnie, w sieci pojawiło się wiele mniej lub bardziej wiarygodnych plotek na temat rozbitego śmigłowca. Dowiedzieć można się, że "tarcza" widoczna na zdjęcie nie tylko zmniejsza turbulencje wokół tylnego wirnika, ale służy też do odbijania fal dźwiękowych. Dzięki temu nadlatującej maszyny nie słychać z daleka. Inni komentatorzy uważają nawet, że śmigłowiec pokryto specjalną farbą lub folią sprzężoną z systemem kamer. Te drugie mają w jakiś sposób rejestrować kolory, kształty i światło padające na maszynę, a następnie wyświetlać je na jej powierzchni. Dzięki temu miałaby ona zlewać się z otoczeniem - tym, co widać na tle śmigłowca. Maszyny użyte w operacji, miałyby być częścią niewielkiej jednostki, składającej się z maszyn będących "odrzutami" jednego z wielu tajnych projektów amerykańskiego wojska.

A jaka jest prawda? Tego być może nie dowiemy się nigdy. Trzeba jednak docenić wysiłek i wyobraźnię osób, które na podstawie paru zdjęć ukazujących wrak śmigłowca, są w stanie stworzyć projekty tajnych maszyn i opowieści o jednostkach bazujących w słynnej Strefie 51. Póki co spór o to, co ukazano na fotkach pozostaje nierozstrzygnięty. Jedni uważają, że jest to "zwykły" helikopter, którego nie da się rozpoznać ze względu na rozmiar zniszczeń. Inni twierdzą, że jest to po prostu zmodyfikowany Blackhawk. Z wizjami trzeciej grupy można było natomiast zapoznać się przed chwilą.

[za: Wired]

Więcej o: