Choć, prawdę mówiąc, Eole to jedynie pomysł Francuza Juliena Moise'a, do rankingu się więc chyba jeszcze nie łapie. Przynajmniej nie, póki ktoś nie postanowi go naprawdę zrealizować.
Biorąc rzecz poważnie, sama idea jest intrygująca: to zegarek, którego źródłem energii jest malutka turbina. Aby ją uruchomić, trzeba delikatnie dmuchnąć. Choć tak czy inaczej, jak rozumiem, urządzenie musi mieć jakąś baterię, bo inaczej w jaki sposób liczyłoby upływ czasu?
Wyobrażam sobie miliony sytuacji, w których sprawdzanie godziny na Eole przyprawiłoby mnie co najwyżej o trochę wstydu (spotkanie biznesowe, randka?) albo byłoby wręcz niemożliwe, niemniej, z drugiej strony, świat pełen jest niepraktycznych gadżetów, nie wykluczam więc, że taki zegarek faktycznie powstanie.
Przynajmniej jest ładny.
[za Julien Moise ]
TK