To będzie coś nowego

Tomasz Lis jest współtwórcą projektu, który dla polskiego Internetu może być bardzo ważny

W tekście Radka Zaleskiego z Gazeta.pl - ciekawym i ważnym głosie w dyskusji o naszym projekcie - jest kilka tez, z którymi trudno mi się zgodzić. Niektóre z nich wynikają według mnie z wciąż małej ilości informacji jaką możemy ujawnić. Inne są pokłosiem pewnych stereotypów, które dość bezrefleksyjnie jako branża przyjmujemy. Paradoksalnie nawet mnie to cieszy. Może akurat powstawanie tego projektu, który w NextWeb Media robimy razem z Tomkiem Lisem, przyczyni się do głębszej debaty na temat jakości polskich mediów w internecie. Przechodząc do meritum, chciałbym odnieść się do tekstu Radka . Nie będzie to jednak prawdziwa polemika, raczej parę myśli zainspirowanych artykułem, który stworzył.

Zacznę od tez Radka, dotyczących Tomasza Lisa. O ile dobrze zrozumiałem, dostrzega on pewną niekonsekwencję w tym, że Tomasz Lis nie jest zbyt aktywny w internecie. Ba, Lis sam określa się jako "internetowy debil". Według mnie to nic złego. Tomasz Lis to niekwestionowany autorytet w świecie mediów i dziennikarstwa . Autorytet, który patrzy otwartymi oczami na medialny świat i wydaje mi się niczym nadzwyczajnym, że dostrzegł w internetowym dziennikarstwie wiele problemów i wyzwań. Podobnie nie dziwi mnie, że identyfikując te wyzwania zaczął zastanawiać sie nad tym, czy samemu ich nie podjąć. Czy brak konta na Facebooku eliminuje z myślenia o własnym serwisie? Nie wydaje mi się. Tomek podszedł do sprawy dokładnie tak jak powinien. Gdy już dostrzegł co mógłby w Internecie zrobić, zaczął szukać partnerów, którzy pomogą mu wykonać to najlepiej. Ludzi, którzy znają się na tym, czego on nie czuł wystarczająco dobrze. I chwała mu za to. Przyszedł do nas, do NextWeb Media. Nie udał się do agencji interaktywnej, która poza technologią nie dałaby mu całej reszty niezbędnego know-how. Budowa społeczności, model biznesowy, sprzedaż, itd. Nie poszedł też do dużego portalu, który potraktowałby go jak kolejny projekt, który musi grać na takich samych zasadach jak cała reszta serwisów w ich portfolio.

Pozostaje kwestia operacyjnego zarządzania redakcją. Zarówno dla nas jak i dla Tomasza Lisa jasnym było, że aby dobrze zarządzać redakcją w internetowym medium, trzeba ten internet dobrze rozumieć. Media w sieci to przecież nie tylko tekst czy multimedia, ale i social, relacje z użytkownikami, codzienne stymulowanie dyskusji, błyskawiczne reagowanie itd. Z tego powodu Tomasz Lis zdecydował się na rolę patrona, swego rodzaju "narratora". Nie szefa redakcji i całego projektu. Tę rolę będzie pełnił ktoś inny, ktoś dobrze i publicznie znany. Na razie to nazwisko pozostaje tajne , ale kiedy już je ujawnimy, wydaje mi się, że jasnym stanie się, jak komplementarny jest cały team projektu. Radek przywołał w swoim tekście serwisy next.gazeta.pl i wpolityce.pl jako przykłady sukcesu. Także w tych projektach ludzie offline'u spotkali się z ludźmi online'u. Co więcej, w NextWeb Media wydaje nam się, że coraz częściej będziemy mieli do czynienia z sytuacją, gdy znane nazwiska życia publicznego (politycy, aktorzy, muzycy, ekonomiści, celebryci etc.) będą tworzyć media w sieci. Serwisy tematyczne, wertykalne. Nie powinni musieć robić tego sami lub tylko z wykonawcami. Będzie lepiej jeśli będą mogli udać się do ludzi, którzy znają się na necie i zrobić coś w sieci razem z nimi. To wzajemnie się uzupełniający, zdrowy układ. Nasza rolą jest więc wytłumaczyć Tomaszowi Lisowi te zagadnienia związane z Internetem, które mogą być mu obce . Nasza współpraca na tym polu układa się doskonale i jestem przekonany, że obawa Radka, że w tym obszarze może dojść do konfliktów, jest nieuzasadniona.

Radek Zaleski uważa, że powstający serwis będzie mały i drogi. Gdy Tomasz Lis po raz pierwszy opowiedział nam o swoim projekcie my także byliśmy w NextWeb Media sceptyczni. Obawialiśmy się, że trudno będzie osiągnąć biznesowy sukces. Rzeczywiście - tak jak pisze u siebie Radek - jako branża internetowa jesteśmy przyzwyczajeni do osiągania dużych wyników w efektywnym kosztowo modelu, a najważniejszym czynnikiem sukcesu są słupki. Paradoksalnie wręcz nie zawsze chodzi nawet o zasięg i ilość użytkowników, coraz częściej ważniejsza jest wręcz ilość odsłon. Stajemy w tym wyścigu wszyscy razem, dopuszczając się różnych zabiegów i stosując narzędzia, które mają te słupki wybić na szczyty. Na koniec chodzi tak naprawdę o sprzedaż nieefektywnej, displayowej reklamy. Radek Zaleski twierdzi ze to kwestia odbiorców, a nie mediów, ale wydaje mi się, że warto choć przez chwile zastanowić się czy ten ciąg przyczynowo-skutkowy nie jest odwrotny.

Podejście do mediów w internecie zakładające, że wyłącznie tabloidowe treści mogą się biznesowo spiąć to - naszym zdaniem - pułapka. Ślepa uliczka, która prowadzi do nieefektywnego wyścigu, coraz bardziej przypominającego kreatywną księgowość przy liczbach w megapanelu niż robienie biznesu. Oczywiście nie zamierzmy tworzyć serwisu pro publico bono. Wydać pieniądze i mieć satysfakcję, że choć nie zarabiamy, to zrobiliśmy coś wysokiej jakości. My po prostu kwestionujemy paradygmat, że nie da się dobrze zarabiać na dobrych, inteligentnych treściach . Poświęciliśmy sporo pracy na stworzenie konkretnego modelu biznesowego, o którym już wkrótce powiemy wiecej. Modelu, którego kluczowym elementem jest treść, jej jakość i kontekst. Wierzymy że akurat taki projekt można spienieżyć inaczej niż tylko w standardowy, "portalowy" sposób. Nie jest to jednak eksperyment. NextWeb Media nie od dziś musi konkurować z dużo większymi od siebie. Gdybyśmy chcieli bić się na odsłony i zasięgi, dawno pakowalibyśmy ten biznes. A jednak rozwijamy się i rośniemy kilkaset procent rocznie. Przychodowo. Naprawdę wiemy, jak to się robi. I zamierzamy udowodnić to przy tym projekcie.

Pozostaje jeszcze jedna wątpliwość, która pobrzmiewa z tekstu Radka. Dlaczego internauci mają to czytać? Zdaniem Radka w sieci jest wiele "wybitnych treści, ekspertów i ważnych debat", ale odbiorcy "mają je w dupie". Nie zgadzamy się z tą diagnozą. Sądzimy raczej, że nikt do tej pory nie postarał się ubrać tych wybitnych treści i debat w atrakcyjną, zwartą formę. Nikt nie skupił materiałów wysokiej jakości w jednym miejscu, nie oddał głosu ważnym liderom opinii. To się zdarzało w offline'ie, ale w internecie, przynajmniej polskim, jeszcze nie. Takie treści i ci eksperci pojawiają się w mediach internetowych okazjonalnie, sporadycznie. Są goścmi, a nie gospodarzami. Chcemy mocno odwrócić te proporcje i uważamy, że to zrobi różnicę. Trudno o tym mówić, nie mogąc de facto powiedzieć nic. Na razie proszę więc o cierpliwość i szansę . Wiemy, jak trudno jest zrobić media w internecie. Ale też wierzymy, że mamy do czynienia z projektem, który ma wielką szansę, a poza wszystkim jest dla polskiego internetu po prostu ważny. Stay tuned.

* Adam Plona jest dyrektorem do spraw produktów i rozwoju w NextWeb Media

Więcej o: