Google zmienia politykę prywatności. Wszystko, co trzeba wiedzieć o zmianach

1 marca Google połączył politykę prywatności 60 swoich usług. Teraz zapisy dotyczące poszczególnych usług koncernu, takich jak wyszukiwarka, poczta Gmail, YouTube, dokumenty czy Google+ podlegać będą jednej, nadrzędnej polityce. A raczej Polityce.

To największa zmiana jaką do tej pory wprowadził Google w swoich regulaminach. Co faktycznie się zmieni i czy należy obawiać się zmian?

Co się zmienia?

Google posiada w sumie około 70 usług, takich jak Gmail, YouTube, Google+, Tłumacz, Mapy, mobilny system operacyjny Android, przeglądarka Chrome, oraz oczywiście wyszukiwarka. Do dzisiaj każda z tych usług posiadała własne, odrębne zapisy dotyczące prywatności. Od 1 marca 60 z 70 usług Google działać będzie według jednej, nadrzędnej polityki.

Zmiany nie dotyczą jednak wszystkich usług - między innymi przeglądarki Chrome czy Google Wallet. Chodzi o to, że na przykład ten ostatni musi spełniać określone wymagania dotyczące płatności, więc musi podlegać szczegółowym zapisom prawnym.

 

Zmiany dotyczą każdego, kto loguje się na konto Google i korzysta z usług koncernu. Jeśli korzystasz z Google, ale nie logujesz się na konto - zmiany cię nie dotyczą.

Przeczytaj nową politykę prywatności Google, nowe warunki korzystania z usług koncernu.

Większość osób jednak wybiera wygodę i przegląda zawartość Sieci będąc zalogowanym na Konto Google. I tu dochodzimy do najważniejszej zmiany łączącej się z ujednoliceniem polityki prywatności. Teraz Google będzie mógł połączyć w jedną całość wszystkie, dotychczas rozproszone wiadomości o tym, jak korzystasz z jego usług . Do tej pory mogłeś być dla niego kilkoma niepowiązanymi osobami, z których każda korzysta z innej usługi, na przykład Gmaila, wyszukiwarki, YouTube, Google+. Teraz będzie mógł stworzyć twój bardziej dokładny profil behawioralny.

Czy można sprawdzić, jakie informacje Google zbierał o nas do tej pory?

Zbierane informacje przechowywane są w Panelu Google . Tam można też zmienić ustawienia lub odwołać dostęp różnych aplikacji do naszych danych.

Panel GooglePanel Google Fot. Google

Przykład: Google wie dokładnie, jak się nazywam, jaki mam adres e-mail, z jakich urządzeń z Androidem kiedykolwiek korzystałam, jakie instalowałam aplikacje, ile mam kalendarzy i jakie znajdują się w nich wpisy, ile mam kontaktów w Gmailu i z kim najczęściej rozmawiam, jakie dane wpisałam do usługi Google Zdrowie, jaka jest moja domyślna lokalizacja w Mapach Google i co czytam za pośrednictwem Czytnika.

To tylko wycinek informacji, które zbiera o mnie Google. Sporo tego, prawda?

Skąd Google to wszystko wie? Weźmy za przykład najpopularniejszą usługę Google - wyszukiwarką. Jeśli korzystasz z niej zalogowany na swoje konto, to dodatkowo Google przypisuje do ciebie plik cookie. Cookies (czyli po polsku "ciasteczka") to bardzo małe pliki wysyłane przez serwisy internetowe i zapisywane na naszych komputerach. Znajdują się w nich przeróżne informacje - zapisane hasła i loginy dostępu czy nasze preferencje układu strony.

Na podstawie moich wyszukań Google uznał, że jestem mężczyzną w wieku 25-34 lat i że interesują mnie komputery, elektronika, urządzenia mobilne, kwestie biznesowe i zagadnienia dotyczące operatorów. Wszystko to prawda (no, z jednym wyjątkiem).

Gdy Google połączy ze sobą wszystkie elementy układanki będzie już wiedział, że nie jestem mężczyzną, zdobędzie także całe mnóstwo innych informacji o mnie. (Własny profil stworzony przez wyszukiwarkę możecie sprawdzić tutaj ).

Zmiany w polityce prywatności Google - możliwości i zagrożenia

Google twierdzi , że nowa wiedza wykorzystywana będzie do tworzenia "nowych, świetnych usług".

Bazując na Twojej lokalizacji, kalendarzu i danych o ruchu drogowym, możemy wysłać powiadomienie, że pewnie spóźnisz się na spotkanie. Lub upewnić się, że korekty tego co wpisujesz są właściwe, nawet gdy są to imiona Twoich znajomych.

Zapowiada się świetnie. Ale to tylko jedna strona medalu.

W filmie "Jerry Maguire" pada słynna fraza "Show me the money" - gdzie są pieniądze? I właśnie o pieniądze tu chodzi. W ubiegłym roku Google zarabiał na jednym użytkowniku swoich usług 24 dolary. Teraz kwota ta z pewnością wzrośnie, bo koncern będzie mógł lepiej dopasować wyświetlane reklamy. W końcu będzie mógł połączyć rożne informacje o nas w jedną całość i stworzyć lepszy profil behawioralny , niż enigmatyczne "mężczyzna 25-34 lat, zainteresowany elektroniką".

Jakie są zagrożenia jednolitej polityki usług Google? CNIL, francuski odpowiednik polskiego GIODO, zwraca uwagę, że

Połączenie polityk prywatności różnych usług Google sprawia, że niemożliwe staje się zrozumienie, jakie dane osobiste lub prawa dostępu dotyczą korzystania z określonej usługi. Dlatego Google nie spełnia wymagań dyrektywy Unii europejskiej o ochronie danych (95/46/WE) w zakresie informacji, które muszą być dostarczone właścicielom danych.

Wóz albo przewóz

Nie ma możliwości, by nie zgodzić się na nowe zapisy Google. Jeśli nie zaakceptujesz Polityki prywatności i Warunków usług będziesz mógł nadal korzystać z wyszukiwarki, ale niezalogowany. Z pocztą już będzie poważny problem, bo konsekwencją wybrania opcji "Nie zgadzam się" jest konieczność usunięcia konta Google. A to oznacza z kolei, że nie będziesz mógł korzystać z Gmaila czy Picasy.

Obrońcy prywatności nie są przekonani do zmian

Małgorzata Szumańska, wiceprezes Fundacji Panoptykon zauważa, że zmiany są dosyć niepokojące.

Trudno radzić, bo faktycznie jedynym wyjściem jest usunięcie konta. Ale zdajemy sobie sprawę, że zwykłemu użytkownikowi trudno powiedzieć "zrezygnuj". (...) Są oczywiście takie możliwości, jak wylogowywanie się z kont, kasowanie ciasteczek, ale to tylko połowiczne rozwiązania. Nie ma prostej odpowiedzi, co zrobić.

Są jednak różne sposoby, które można wykorzystać by zminimalizować zmiany wprowadzane przez Google. Powstała na przykład specjalna wtyczka do Firefoksa - Google Sharing . Jej twórca zapowiada, że narzędzie sprawi, iż korzystając z usług Google'a będziemy anonimowi. Zastanawiam się tylko, czy korzystanie z takich rozwiązań nie jest wskoczeniem z deszczu pod rynnę - w końcu informacje o nas zamiast do Google'a trafią do twórcy wtyczki.

Można też wyłączyć ciasteczka reklamowe korzystające z sieci Google ( tu ), albo wyłączyć swoją historię wyszukiwania ( tu ). Ostatecznym rozwiązaniem jest usunięcie konta Google . Zanim to jednak zrobicie warto wyeksportować wszystkie swoje dane , które do tej pory umieściliście na serwerach firmy z Mountain View (na przykład zdjęcia z Picasy).

Czy nowe zasady są faktycznie tak groźne, na jakie wyglądają na pierwszy rzut oka?

Nie do końca. Google nie będzie zbierał o nas więcej informacji, niż do tej pory. Po prostu będzie mógł teraz połączyć wszystkie elementy układanki w całość. Jak słusznie zauważa Wyborcza.pl - Google podniósł cenę większości swoich usług. Choć w dalszym ciągu nie musimy wydawać na nie pieniędzy, to płacić będziemy oddając część swojej prywatności.

Więcej o: