O tym, że jest ona stara, ale jara, przekonał się Michał Świgoń, założyciel i wydawca serwisu historycznego Histmag.org .
W październiku 2011 roku Świgoń zwrócił się na łamach swojego serwisu o finansowe wsparcie od czytelników. Niby normalna sprawa - przychody z reklam na małych serwisach często nie są wystarczające, a zażądanie opłat za treści wciąż jest u nas wyjściem ekstremalnym.
- Wiadomo, że utrzymanie profesjonalnego serwisu internetowego kosztuje, nieraz są to pieniądze niemałe. Portal, który prowadzę - Histmag.org - ma charakter misyjny, dociera do ponad 100 tysięcy odbiorców miesięcznie - opowiada nam Świgoń - Staramy się promować wiedzę historyczną, popularyzować ją. Chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć sytuacji, w której dostęp do treści musiałby być płatny - wiadomo, że nie każdy może sobie na to pozwolić. Wielu czytelników doceniało nasze starania, pytając, w jaki sposób mogą wesprzeć naszą działalność. Jedną z odpowiedzi na to pytanie były dobrowolne darowizny na rozwój portalu czy związanych z nim inicjatyw..
I to właśnie był błąd. Do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych trafił bowiem donos, że Histmag.org przeprowadza zbiórkę publiczną bez wymaganego zezwolenia.
Faktycznie, ustawa o zbiórkach publicznych z 1933 roku jasno stwierdza: "Wszelkie publiczne zbieranie ofiar w gotówce lub w naturze na pewien z góry określony cel wymaga uprzedniego pozwolenia władzy".
Naruszenie ustawy to wykroczenie, regulowane art. 56 Kodeksu Wykroczeń. Świgoń nie posiadał zezwolenia, sprawa trafiła więc do sądu. Ten rozważał, czy apel o wsparcie finansowe był zbiórką publiczną w rozumieniu ustawy. Ostatecznie okazało się, że prośba Histmag.org faktycznie była zbiórką publiczną, ale sąd orzekł, że serwis nie naruszył ustawy z 1933 roku. Dlaczego? Ponieważ... ofiar dokonywano przelewem (transakcja bezgotówkowa), a ustawa jasno stwierdza, że chodzi o ofiarę w gotówce lub naturze. Histmag.org uniknął kary grzywny. Nie rozwiązuje to jednak ostatecznie problemu crowdfundingu (finansowania społecznościowego) w Polsce.
Inny sąd bowiem nałożył karę grzywny na Radio Maryja za to, że w 2009 r. przez kilka miesięcy nadawano na antenie stacji apele o wpłacanie datków na TV Trwam, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej oraz odwierty geotermalne w Toruniu. Zarówno sąd pierwszej jak i drugiej instancji stwierdziły, że prośby o wpłacanie pieniędzy to zbiórka publiczna - na którą trzeba mieć zezwolenie MSW - mimo iż warunki zbiórki były identyczne jak w przypadku Histmag.org.
Jednym z popularniejszych na świecie serwisów crowdfuningowych jest Kickstarter . Jest to strona internetowa, na której każdy, kto ma ciekawy pomysł i chęci może zaprezentować swój projekt i powiedzieć, jak wiele pieniędzy chce uzbierać i w jakim czasie. Osoby, które postanowią wesprzeć dany projekt mogą oczekiwać w zamian naprawdę wymiernych korzyści- w zależności od tego, na co wpłacili pieniądze mogą to być kody do gry, pierwsze egzemplarze produktów czy ubrań, itp.
Pebble Pebble
Z Kickstartera korzystają początkujący muzycy, projektanci mody, filmowcy, twórcy gier i inni. Kwoty, jakie są tam zbierane to całkiem konkretne pieniądze - ostatnio absolutnym hitem Kickstartera jest ultranowoczesny zegarek Pebble . Na uruchomienie produkcji zegarka jego twórcy chcieli zebrać 100 tysięcy dolarów. Chcieli, bo finansowanie projektu zakończy się 18 maja, a już teraz na konto wpłynęło ponad 10 milionów dolarów. Jak widać, na świecie można uzbierać nawet zawrotne sumy ze zbiórek publicznych.
Rzecznik MSW, Małgorzata Woźniak tłumaczy, że:
- Wolą ustawodawcy, a tym samym podstawą regulacji prawnych z zakresu zbiórek publicznych, była i nadal pozostaje ochrona interesu społecznego rozumianego jako ochrona woli ofiarodawców oraz odbiorców pomocy niesionej ze środków pochodzących z ofiarności publicznej w ogóle, a nie tylko w odniesieniu do zapewnienia bezpieczeństwa ofiar składanych w gotówce lub naturze.
Polski crowdfunding wciąż regulowany jest więc prawem z 1933 roku. Tygodnik Wprost zauważa , że"deklarowanym celem ustawy była ochrona woli ofiarodawców. Jednak rzeczywistym celem było ograniczenie dostępu ludowców, lewicy i komunistów do środków zbieranych w ramach akcji społecznych". Jak wiemy, czasy się zmieniły. Ale na szczęście idzie nowe.
Minister Boni na początku roku powiedział
- Drugi obszar [internetu nad którym trzeba się zastanowić - przyp. red.] dotyczy crowdfundingu - różnych form finansowania niektórych przedsięwzięć. Przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mieliśmy taki przykład i przepisy prawne muszą się na to otworzyć.
Wydaje się, że machina legislacyjna została wprawiona w ruch, bo 26 kwietnia odbyło się spotkanie przedstawicieli organizacji pozarządowych z rzecznikiem Kancelarii Prezydenta. Dotyczyło ono właśnie wprowadzenia zmian w skostniałe prawo o zbiórkach publicznych.
- Crowdfunding jest dla działalności w internecie naturalny. Internauci są nie tylko biernymi odbiorcami treści, ale też coraz częściej czują się odpowiedzialni za promowanie informacji wartościowych, godnych uwagi. Ta odpowiedzialność ma również aspekt finansowy - zauważa Świgoń z Histmag.org - Myślę, że Histmag.org nie jest wyjątkiem. Takich inicjatyw jak nasza jest w internecie sporo. W mojej ocenie jest to element oddolnego budowania społeczeństwa obywatelskiego. Szkoda, że obecne prawodawstwo w zakresie crowdfundingu zdecydowanie utrudnia rozwój tego typu projektów.
Histmag.org uniknął kary i nie musiał zwracać 15 tysięcy złotych, które przez lata zostały przekazane serwisowi przez czytelników. Miał jednak szczęście. Inni polscy początkujący przedsiębiorcy, dysponujący choćby niewiadomo jak przełomowym pomysłem, muszą borykać się z prawem z 1933 roku. Miejmy nadzieję, że zostanie ono wkrótce zmienione.
Kolejne spotkanie organizacji pozarządowych z rzecznikiem Kancelarii Prezydenta o zmianie prawa dotyczącego crowdfundingu zaplanowano na wrzesień.