Sześć liter, cztery kolory - tak wygląda prawdopodobnie najsłynniejsza internetowa strona główna świata. Wyszukiwarka Google od samego początku była wyjątkowo ascetyczna - na samym początku istnienia firmy przysparzało to nawet pewnych problemów. Jak pisze w "Work Rulez!" Laszlo Block, odpowiedzialny w Google za sprawy HR, w roku 2000 wiele osób już odwiedzało Google.com, ale ułamek z nich faktycznie korzystał z wyszukiwarki. Dlaczego? Bo użytkownicy nie chcieli wierzyć, że na stronie nie ma animacji, flasha i migających reklam i po prostu czekali, aż strona załaduje się do końca. Problemy skończyły się w momencie, kiedy Google dodał na dole strony dopisek z prawami autorskimi.
Ryan Germick Fot. Andrew Bender Fot. Andrew Bender
Czasem jednak koncern zmienia stronę główną wyszukiwarki - tworzy doodle, czyli logo zmodyfikowane na specjalną okazję. Ostatnio były to np. quiz z okazji Dnia Ziemi , a wcześniej doodle przypominał nam, że minęło już 81 lat od rozpoczęcia poszukiwań potwora z Loch Ness .
Pierwszy Google doodle Fot. Google Fot. Google
- Pierwszy doodle powstał właściwie dla żartu, na samym początku istnienia Google, w 1998 roku. Larry Page i Sergey Brin wyjeżdżali wtedy na festiwal Burning Man i dodali figurkę "płonącego człowieka" do logo na znak, że są "poza biurem" - opowiadał mi Ryan Germick, szef zespołu Google Doodle.
Pomysł został bardzo pozytywnie przyjęty i młodziutka wówczas firma postanowiła go kontynuować. Na początku w ekipie doodlersów były 3 osoby, teraz - 10 ilustratorów i 4 inżynierów.
- Raz do roku zbieramy się z całym zespołem i dokładnie planujemy, jakie doodle zrobimy w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Wybieramy te wydarzenia, które są świętowane na całym świecie, ale też takie, które mają znaczenie dla poszczególnych państw - mówił Germick.
Celebrowane są zarówno święta narodowe, urodziny ważnych postaci, ale także wydarzenia takie jak rocznica powstania pierwszego deseru lodowego .
Doodle nigdy jednak nie poruszają tematyki kontrowersyjnej, nie przywołują też ważnych, ale negatywnych wydarzeń. Próżno więc liczyć na to, że kiedykolwiek zobaczymy doodle'a poświęconego rocznicy wydarzeń w Katyniu albo 9/11. Dlaczego? Germick ma prostą, ale jasną odpowiedź - bo chodzi przede wszystkim o pokazywanie zmodyfikowanego logo firmy w różnych kontekstach; a w interesie koncernu jest, żeby ten kontekst pozostawał pozytywny.
Kolejne wersje ośmiopiętrowej maszyny, której było na bakier z matematyką Fot. Google Fot. Google
- Każdy doodle jest inny i wymaga różnych nakładów pracy - tłumaczył mi szef doodlersów - Nad takimi zwykłymi, rysunkowymi, pracujemy około tygodnia. Te bardziej skomplikowane wymagają oczywiście więcej czasu. Na przykład nad doodlem poświęconym Lemowi pracowaliśmy aż 5 miesięcy.
Doodle poświęcony polskiemu pisarzowi pojawił się 23 listopada 2011 roku. Google miał już wtedy za sobą ponad dziesięcioletnią tradycję modyfikowania logo, ale wtedy przeszedł samego siebie. Z okazji wydania pierwszej książki Stanisława Lema dostaliśmy niezwykłą grę zainspirowaną pięknymi rysunkami ilustratora dzieł Lema - Daniela Mroza. Była tam animowana historia, kilka dobrze wymyślonych łamigłówek, a wszystko przesiąknięte duchem Lema.
- Światy tworzone przez Lema zawsze wydawały mi się niezmiernie wiarygodne i bogate. Spędziliśmy mnóstwo czasu myśląc o tym, jak zbudować coś podobnego, i dość prędko zdecydowaliśmy się na grę - i do tego grę, która wygląda i zachowuje się trochę inaczej za każdym razem, kiedy się ją odwiedzi. Wydawało nam się, że to będzie odpowiedni hołd oddany Cyberiadzie - czytamy na blogu Google słowa Marcina Wicharego, pomysłodawcy doodla i pracownika Google- Jedną z wielu mini-ciekawostek jest też to, że wykorzystaliśmy jedną rzecz narysowaną przez samego Lema -- ciekawym, ile osób odgadnie, która to rzecz.
Tu znajdziecie interaktywną wersję tego małego dzieła sztuki .
- Doodle stają się coraz bardziej skomplikowane i coraz częściej interaktywne. Najlepsze opinie zwrotne otrzymaliśmy na przykład po doodle'u z Pacmanem, ale wiemy, że bardzo podobał się też doodle na 78 rocznicę urodzin Roberta Mooga, twórcy syntezatora dźwięku. Umieściliśmy wówczas w logo Google syntezator, a każdy mógł dowolnie manipulować pokrętłami i przyciskami - opowiadał Germick - W efekcie powstało aż kilkadziesiąt milionów różnych nagrań.
Doodle czasem są zwykłą ilustracją, czasem animacją, w niektóre można grać, a czasem doodlersi tworzą własną produkcję filmową. Z okazji 122 urodzin Charliego Chaplina powstał krótki niemy film, w którym występowali członkowie zespołu. W rolę Chaplina wcielił się rysownik Mike Dutton, a Ryan Germick, szef doodlersów, grał rolę policjanta (zdjęcie poniżej). Całość możecie zobaczyć tu .
Ryan Germick w roli złego policjanta w doodle'u na cześć Charliego Chaplina Fot. Google Fot. Google
- Czasem gdy zaczynamy pracę nad wyjątkowo specyficznym tematem musimy konsultować się ze specjalistami. Tak było na przykład z doodlem poświęconym Maksowi Planckowi. Napisaliśmy wtedy maila do wszystkich pracowników Google z prośbą o pomoc i odpisał nam fizyk zatrudniony w jednym z zespołów. Zrobił nam szybki kurs optyki i w ciągu 30 minut opowiedział, jaka jest natura światła - tłumaczył Germick.
W efekcie powstał następujący doodle:
Pierwszy interaktywny doodle powstał z okazji 30. rocznicy powstania legendarnej gry - Pac-man. Współtworzony był przez Polaka, Marcina Wicharego. Stworzono aż 255 poziomów, w które wciąż możecie zagrać .
Pierwszy polski doodle Fot. Google Fot. Google
W Polsce pierwszy doodle pojawił się 15 lutego 2007 roku z okazji Tłustego Czwartku (powyżej), a same doodle stały się fenomenem kulturowym.
W 2001 roku Google złożył nawet wniosek patentowy , obejmujący zmianę logo firmy na specjalne okazje. Patent został przyznany w 2011 roku.
Tak, Google opatentował swoje doodle.
Być może niewiele osób wie, że także my, użytkownicy, możemy zgłaszać propozycje nowych doodli. Jeśli macie świetny pomysł wyślijcie maila na adres proposals@google.com. Kto wie, może uda wam się trafić do historii (i na stronę główną Google).
Sam Ryan Germick podsumowuje, że nie uważa doodli za dzieła sztuki, ale z pewnością stały się one elementem popkultury. Może się wydawać, że to wyjątkowo ulotny element popkultury, bo "żyje" tylko dobę, ale wciąż możecie je przeglądać w specjalnym archiwum .