Mateusz Mach ma 18 lat i pochodzi z Lęborka. Ma za sobą już kilka poważnych projektów informatycznych, a obecnie jest prezesem firmy Five, w którą fundusz EVIG zainwestował ponad 400 tysięcy złotych. Oznacza to, że osiemnastolatek prowadzi firmę wycenianą na ponad milion złotych . Sam o sobie mówi, że jest "typowym nastolatkiem i wciąż nabierającym doświadczenia przedsiębiorcą oraz developerem". Chociaż jego projekt zbiera mieszane oceny, to nie sposób nie doceniać zapału nastolatka.
Mateusz Mach Fot. Justyna Jazgarska Fot. Justyna Jazgarska
Mach, jak na swój wiek, ma całkiem sporą wiedzę. Ale - jak sam podkreśla - nie zdobył jej w szkole.
- Informatyka wciąż traktowana jest przez większość nauczycieli jako przedmiot dodatkowy - mówi Mateusz Mach - To, jaki materiał został przez nas zrealizowany w szkole nijak ma się do rzeczywistości i do coraz szybciej rozwijających się technologii.
Można to zrzucić na karb marudzenia nastolatka, ale wystarczy posłuchać dalej, żeby przekonać się, że coś jest na rzeczy
- Kilkadziesiąt razy słyszałem "Dzisiaj macie czas wolny", a przecież lekcje informatyki są tylko dwie w tygodniu. Nauka zakładania poczty internetowej trwała dwie lekcje, a prace na konkurs musieliśmy robić w programie Paint. Jestem uczniem liceum, a prawdopodobnie w podstawówce nauczyłem się więcej.
- Przede wszystkim nauczyciele - zaczyna wyliczankę Mach - Przeważnie to ludzie z przypadku, którzy nieraz sami mają problemy z zaawansowaną obsługą komputerów. Stosunek nauczycieli do informatyki nie wynika z troski o ucznia. Pozwalając na gry czy samowolne przeglądanie internetu opiekunowie nie chcą zadowolić podopiecznych, tylko ochronić samych siebie.
Osiemnastolatek wskazuje dalej, że nauka obsługi Worda w ich szkole trwała kilka miesięcy, tabele Excela wypełniane były na papierze, a przez niemal połowę lekcji skupiano się na teoretycznych zadaniach w książkach .
Szkoła Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Takie pytanie zadałam Piotrowi Stanisławskiemu, który pracę w Gazeta.pl łączy z nauczaniem informatyki w Szkole Podstawowej Eureka.
- Właśnie w 2016 roku to potrzebne! Bo dziś dzieci lepiej obsługują smartfony i tablety - tłumaczy Stanisławski - Nieintuicyjny i toporny interfejs w postaci myszki czy touchpada jest dość trudny. Na opanowanie tego potrzeba ok. 2-3 miesięcy. Trzeba nauczyć podstaw, schematów myślenia (ikony, foldery, pliki) oraz głównych mechanizmów (myszka, klawiatura, przeglądarka).
Podstawy są ważne, wiadomo. Ale z drugiej strony mamy doniesienia takie jak Daniela Światłego z serwisu MyApple . Syn autora tekstu, czwartoklasista, otrzymał jedynkę z informatyki. Pomimo tego, że całkiem świetnie rozumie działanie komputerów zarówno w teorii, jak i w praktyce.
- Wziąłem zeszyt i książkę do zajęć komputerowych i zacząłem czytać. Po chwili je odłożyłem i tępo gapiłem się w sufit - pisze Światły - (...) Lekcja o systemach operacyjnych. DOS, nakładki Windows 1 i 3, potem Windows 95 i kolejne jego edycje. Wzmianka, że jest jeszcze Mac OS i powstał w 1987 roku. Co?! W 1987 roku? Koniec, wszystko. A gdzie Android i iOS? Nie ma najpopularniejszych systemów operacyjnych? A może to nie są systemy operacyjne?
Jednym z ważniejszych elementów informatyki jest programowanie . Mark Zuckerberg zaczął kodować w wieku 10 lat , korzystał wtedy z komputera w gabinecie dentystycznym swojego taty. W tym samym wieku zaczynał Elon Musk. Założyciel Tesli i SpaceX sprzedał kod do gry wideo którą sam napisał gdy miał 12 lat. Zainkasował za nią ok. 500 dolarów. Bill Gates po raz pierwszy zobaczył komputer gdy miał 13 lat (pamiętajcie, że to było w roku 1968). Matki uczniów szkoły do której wówczas uczęszczał kupiły terminal ASR-33 i płaciły za czas dostępu do komputera należącego do General Electric. Gdy pieniądze się skończyły, Gates wykorzystywał błędy w systemie, żeby tylko móc z komputera korzystać .
Te trzy osoby to samouki. Wybitnie uzdolnieni, stworzyli wielkie rzeczy. W czasach ich młodości informatyka nie była podstawą programową w szkołach. A i tak zmienili (lub zmieniają) świat. Czy obecna forma nauki informatyki w polskich szkołach daje nam szansę na wykształcenie podobnych osobowości, czy też musimy polegać na samoukach?
Coś powoli zaczyna się zmieniać. Jeszcze w tym roku ma ruszyć pilotażowy program nauki programowania w szkołach . Ministrowie edukacji narodowej, cyfryzacji oraz nauki i szkolnictwa wyższego zapowiedzieli, że od 2017 roku programowanie będzie już obowiązkowe dla wszystkich dzieci od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
- Naszych dzieci nie stać na mozolne budowanie kompetencji cyfrowych w oparciu o rozwiązania pozaszkolne. Nie możemy odbiegać od uczniów z innych krajów i teraz robimy pierwszy krok - mówiła podczas konferencji Anna Streżyńska, minister cyfryzacji.
- Brak sprzętu i strach nauczycieli - wyjaśnia Piotr Stanisławski - Nauczyciele nie uczą się takich rzeczy na studiach (choć powinni) i potem boją się, że nie dadzą rady. Brak sprzętu to kolejna kwestia. Każdy uczeń powinien mieć swój komputer - przy pracy w parach trudno jest znaleźć odpowiednie tempo i poziom.
Skontaktowałam się z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Okazuje się, że obecnie trwa w szkołach inwentaryzacja sprzętu na którym mogą uczyć się dzieci. MEN nie odpowiada na razie na pytania dotyczące szczegółów programu nauczania programowania . Rzeczniczka ministerstwa, Justyna Sadlak, dopowiada jednak:
- Programowanie w intencji autorów projektu jest rozumiane znacznie szerzej niż tylko kodowanie w językach zrozumiałych dla komputerów.
metoda gumowej kaczuszki fot. Tom Morris, CC/Wiki fot. Tom Morris, CC/Wiki
Wszyscy moi rozmówcy jak mantrę powtarzają, że programowanie porządkuje myślenie, uczy logicznego rozumowania, umiejętności rozwiązywania problemów. Dobrze to obrazuje tzw. metoda gumowej kaczuszki , czyli sposób na znalezienie błędów w oprogramowaniu. Polega ona na tym, że programista krok po kroku "opowiada" kaczuszce (albo jakiemukolwiek innemu obiektowi), co powinien robić każdy segment kodu. To taka forma myślenia na głos.
- Programowanie pokazuje też, że komputery to coś znacznie więcej, niż YouTube i Minecraft - mówi Stanisławski - Nagle z konsumenta treści (zwykle dość bezmyślnego) 7- czy 8-latek przekształca się w osobę która ma kontrolę nad komputerem albo robotem i sam mówi mu, co i jak ma robić. Co ważne, programowanie wciąga równie mocno dziewczynki i chłopców.
Do tej pory oficjalnie nauki programowania w szkołach nie było, ale dzieci i tak mogły się go uczyć dzięki różnym programom dodatkowym. Jednym z najpopularniejszych tego typu programów są Mistrzowie Kodowania.
- Programowanie to trzeci język, język teraźniejszości i przyszłości - tłumaczy Blanka Fijołek z Samsunga. - Misją programu jest upowszechnienie nauki programowania - przede wszystkim wśród nauczycieli, bo to oni mają największe przełożenie na dzieci i młodzież.
Mistrzowie Kodowania to inicjatywa polskiego oddziału Samsunga. Program trwa nieprzerwanie od kilku lat, do tej pory wzięło w nim udział ponad 1200 szkół (wszystkich rodzajów - podstawowych, gimnazjalnych, ponadgimnazjalnych). Przeszkolono 3000 nauczycieli, a w zajęciach wzięło udział 100 000 uczniów.
- Zainteresowanie programem od początku było ogromne - opowiada Fijołek - zarówno ze strony dyrektorów placówek, rodziców, ale przede wszystkim samych nauczycieli. To właśnie oni wykazali się ogromną motywacją i determinacją w zdobywaniu nowych kompetencji.
Nauczyciele którzy zapisywali się na kurs uczyli różnych przedmiotów, nie tylko informatyki. A potem wykorzystywali programowanie w ramach własnych zajęć. Blanka Fiołek opowiadała mi, że np. na historii dzieci tworzyły interaktywny poczet królów polskich.
Przedstawiciele Samsunga zostali uwzględnieni w zespole, z którym MEN konsultuje zmiany w programie nauczania informatyki w Polsce. Najwyższy czas na zmiany, bo informatyka to nie tylko Word i Excel.