Film s.f. Tron z 1982 roku okazał się czymś więcej niż baśniową antropomorfizacją komputerowych programów dla pokolenia, które w elektronicznych pudłach widziało jeszcze magię. Okazał się mitologią dzisiejszego nasączonego cybertechnologiami świata. Wychowało się na nim pokolenie programistów, hackerów i grafików.
Zeszłoroczny sequel filmu, trójwymiarowy Tron: Dziedzictwo pociągnął mitologiczny wątek. Genialny programista Kevin Flynn, główny bohater pierwszego filmu, został w nim przedstawiony jako wizjoner obiecujący ludzkości lepszą, cyfrową przyszłość. I chociaż zaginął, to żyła jego legenda, podsycana w naszym świecie przez wirusową reklamę filmu na stronie "Flynn żyje!" . Niedawno w związku z zapowiedzią trzeciej części do sieci trafiły filmiki podtrzymującą ten piękny mit postcybernetycznego Prometeusza.
Tymczasem w zeszłym tygodniu, w sobotę 26 marca, w wieku 84 lat zmarł Paul Baran. To on w odpowiedzi na zapotrzebowanie budowy systemu komputerowego odpornego na atak nuklearny stworzył zręby Arpanetu. Sieci komputerowej, którą w cywilnej wersji znamy dziś dobrze jako Internet. Opracował metodę komutacji pakietów (packet switching ) - dzielenia danych na paczki wysyłane pomiędzy węzłami sieci niezależnymi trasami - jeśli jakieś połączenie zostałaby uszkodzone, pakiet mógł trafić w miejsce docelowe inną trasą.
Parafrazuję to sobie na mitologiczne tronowe metafory i widzę, jak Paul Baran, niczym Kevin Flynn walczący ze złym scentralizowanym Master Control Program , uwalnia programy i dane, by te swobodnie poruszały się po neonowych ścieżkach sieci.
Genialny (często szalony) naukowiec, dokonujący epokowego odkrycia, jest żywy w popkulturze od czasów doktora Frankensteina, który był w zasadzie nowoczesną wersją siedzącego w zamkowej wieży czarnoksiężnika Merlina. Wynalazca wehikułu czasu z powieści H.G. Wellsa, konstruujący samodzielnie coś przekraczającego ludzkie pojęcie. Na wpół legendarny Thomas Edison stał się nawet bohaterem powieści o podboju Marsa. Jego genialny i niedoceniany rywal Nikola Tesla został unieśmiertelniony w wielu powieściach ( Lód Jacka Dukaja) i filmach ( Prestiż ).
Wynalazki po prostu lubią mieć twarz, tak jak iPod i reszta jabłkowej elektroniki ma dla klientów twarz Steva Jobsa. Ale kto jest Kevinem Flynnem Internetu? Kto wprowadził ludzkość w ten nowy, piękny cyfrowy świat? Pamiętam, jak śmiano się z rzekomego "ojca Internetu", niedoszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ala Gore'a. Wynikało to trochę z nadinterpretacji jego słów, Gore jako młody polityk faktycznie aktywnie pracował przy promocji sieci (jego frakcję nazywano nawet "Demokratami Atari ").
Paul Baran uważał, że rodzicielstwa Internetu nie należy przypisywać jednej osobie. Porównywał dzieło jego tworzenia do wielopokoleniowego procesu budowy katedry, gdzie każdy dokładał swoją cegiełkę.
Jeśli jesteś nieostrożny możesz wmówić sam sobie, że wykonałeś najważniejszą część. Ale w rzeczywistości każdy musiał podążać za poprzednikiem. Wszystko jest powiązane ze wszystkim.
Paul Baran żyje w każdym pakiecie biegnącym przez internetowe łącza.
Cyber Czwartek to cykl cotygodniowych felietonów poświęconych dawnym wizjom przyszłości i temu, jak (i czy!) spełniły się w naszym nowoczesnym świecie. Autor, Michał R. Wiśniewski , jest publicystą i blogerem specjalizującym się w fantastyce oraz japońskiej popkulturze.