Największym problemem w zburzeniu płotków w globalnej wiosce jest język; możemy podglądać naszych planetarnych sąsiadów, ale tylko na tyle, na ile możemy - i chcemy - ich zrozumieć. Fantastyka naukowa od dawna operuje figurą obcego, wtłaczając weń różne lęki i nadzieje. Pojawia się więc problem komunikacji. Poza nielicznymi opowieściami o niemożliwości kontaktu ( Fiasko Stanisława Lema ), przeszkoda rozwiązywana była przy pomocy różnych chwytów fabularnych - superinteligencji obcego, który szybko uczył się ziemskiego języka czy gadżetów takich jak wymyślona przez Douglasa Adamsa (na potrzeby cyklu Autostopem przez galaktykę ) Ryba Babel - organizm, który włożony do ucha tłumaczył dowolne języki korzystając z fal mózgowych. Ten pomysł dał nazwę pierwszej popularnej usłudze automatycznego tłumaczenia , oferowanej przez (zapomnianą w czasach monopolu Google) wyszukiwarkę Altavista .
Na podobnej telepatycznej zasadzie działa mechanizm translatorski TARDIS-a, wehikułu czasu z serialu Doktor Who. Podobnie w Star Treku, gdzie funkcjonował "uniwersalny translator", co nie przeszkadzało Federacji mieć języka urzędowego, zwanego "Federation Standard". Zjednoczenie Ziemi i innych planet wymagało bowiem wprowadzenia wspólnego języka. Tak jak w cyklu Ender Orsona Scotta Carda , gdzie był nim oparty na angielskim Stark. W czasach lęku przed japońską dominacją gospodarczą zachodni cyberpunkowcy widzieli uniwersalny język w uproszczonym japońskim. Z kolei zaprojektowany przez Ludwika Zamenhofa wspólny język esperanto prawdziwą globalną popularność zdobył jedynie w fantastyce naukowej, w rzeczywistości pozostając ciekawostką dla pasjonatów.
To nie są problemy fantastyki naukowej, ale nasza cyfrowa codzienność. Może nie było nad czym się zastanawiać, kiedy polski internet nie wychodził poza domenę .pl i korzystało się głównie z usług narodowych dostawców. Od jakiegoś czasu zostaliśmy jednak częścią większego organizmu - Facebook, Youtube, Twitter - choć interfejsy zostały przetłumaczone, to już treści płyną z całego świata. W grajdołkowej Naszej Klasie miało się znajomych mówiących po polsku, więc (być jak Andrzej Wajda ) pisało się po polsku. Ale w jakim języku zostawić komentarz pod filmem na Youtube?
Jak pisać na Facebooku, gdzie można mieć znajomych z całego świata? Nieraz widziałem Polaków prowadzących ze sobą dialog w Starku, czyli po angielsku. Widziałem też jak do rozmowy prowadzonej po polsku włączał się obcokrajowiec wyposażony w automatycznego translatora google (w powieści Philipa K. Dicka taką usługę można było zamówić telefonicznie, dzwoniąc do wielkiego komputera ). I chociaż tym tekstom daleko było do doskonałości, to szło się dogadać. Trend ten dostrzegł Jakub Nowak w opowiadaniu Dominiczka mówi: (Nowa Fantastyka 12/2010), wyciągając ciekawy wniosek - koślawe frazy z komputerowych tłumaczeń mogą zanieczyścić język polski. Do you speak googlish?
Stark czy Ryba Babel? Czy funkcja automatycznego tłumaczenia zmienić język polski? Przekonamy się o tym w najbliższych latach. Bytność nastrojona.
Cyber Czwartek to cykl cotygodniowych felietonów poświęconych dawnym wizjom przyszłości i temu, jak (i czy!) spełniły się w naszym nowoczesnym świecie. Autor, Michał R. Wiśniewski , jest publicystą i blogerem specjalizującym się w fantastyce oraz japońskiej popkulturze.