Spotify wyrósł na poważnego gracza na rynku muzycznym w Europie, bo zaoferował możliwość darmowego i legalnego odsłuchu utworów muzycznych online . Nie muzyki w klimacie zbliżonym do określonego przez użytkownika, jak czyni to popularny serwis Last.fm, lecz konkretnie wskazanych utworów i całych albumów. W zamian za to, w przerwach między kolejnymi utworami użytkownicy Spotify musieli słuchać reklam . W innych wersjach usługi, użytkownicy Spotify opłacali miesięczny abonament (4,99 lub 9,99 euro) w zamian za odsłuchy bez reklam i bez limitów oraz na urządzeniach mobilnych. I to właśnie możliwość korzystania ze Spotify na smartfonach wydaje się być największym potencjałem szwedzkiego serwisu .
W ostatnim czasie, najprawdopodobniej pod naciskiem wydawnictw fonograficznych współpracujących ze Spotify, serwis wprowadzał kolejne limity darmowego odsłuchu muzyki w sieci po to, by więcej osób zapisywało się na miesięczny abonament. W Stanach Zjednoczonych Spotify ma zaoferować długi, bo aż sześciomiesięczny okres totalnie darmowego korzystania z konta, co ma pomóc w szybkiej promocji usługi. Spotify ma również wsparcie od najważniejszych graczy finansującej przedsięwzięcia ery Web 2.0 , na czele z rosyjskim konglomeratem Mail.ru zarządzanym przez charyzmatycznego Jurija Milnera . To pozwoli na opłacenie trudnych warunków za prawa do utworów muzycznych, które wysoko cenią sobie wydawnictwa. Mówi się także o tym, że osoba Milnera, który zaangażowany jest w finansowanie Facebooka może być kluczowa dla ewentualnej współpracy na linii Facebook - Spotify, bo nie od dziś wiadomo, że Mark Zuckerberg szuka możliwości debiutu na rynku muzycznym. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wkrótce oba serwisy połączą siły na wzór niedawnego aliansu Skype'a z Facebookiem .
W marcu Spotify poinformował, że ma już milion użytkowników, którzy miesięcznie płacą abonament za korzystanie z serwisu. Łącznie Spotify przekroczył liczbę 10 mln użytkowników, mimo że działa jedynie na terenie: Szwecji, Norwegii, Finlandii, Francji, Holandii, Hiszpanii oraz Wielkiej Brytanii, co odbierane jest jako spory sukces.
AP/Marcio Jose Sanchez AP/Marcio Jose Sanchez
Teraz Spotify powalczy o rynek amerykański, na którym będzie musiał się zmierzyć z największym detalicznym sprzedawcą muzyki na świecie - iTunesem. Właścicielem sklepu jest Apple, który już zapowiedział udostępnienie poniekąd konkurencyjnej usługi w stosunku do Spotify - iTunes Match. Wydaje się, że Apple dobrze zrozumiał, że zagrożenie ze strony Spotify leży głównie w jego usłudze nielimitowanego odsłuchu muzyki na urządzeniach mobilnych. Dzięki niej nie trzeba zasilać iPodów w muzykę z dysku twardego komputera, tylko za pomocą danych sieci komórkowych streamować ją z technologicznej chmury Spotify. To duże uproszczenie sprawy, a nie od dziś wiadomo - i na tym filozofię własnych usług opiera Apple - że im łatwiejsze dane narzędzie, tym bardziej popularne . Dlatego iTunes Match wychodzi naprzeciw tej dogodności i pozwoli klientom sklepu iTunes na nielimitowany pobór zakupionych wcześniej plików i odsłuchiwaniu ich w 'chmurze'. De facto jednak będzie to usługa hermetycznie zamknięta w przestrzeni własnych plików muzycznych użytkownika (obok zakupionych w iTunesie plików, będzie można korzystać z własnych zasobów z innych źródeł, które podpięte są pod osobistą bibliotekę iTunes), a Spotify pozwoli zdobyć dostęp do utworów, których użytkownicy nie posiadają na własność, choćby do nowości w dniu premiery.
Amerykański debiut Spotify powinien więc dać odpowiedź na to, jak wielkim potencjałem dysponuje usługa streamingu, także w wymiarze biznesowym. Jeśli okaże się, że sporym, to będzie szansa na szybszy rozwój na innych rynkach. Także na polskim, w którym Spotify oficjalnie nie oferuje swoich usług.
Tymczasem słuchy chodzą, że we wrześniu w końcu zadebiutuje w Polsce iTunes Apple'a. Kto wie, może zamiast Spotify, polscy fani muzyki dostaną wcześniej usługę iTunes Match?