Rebecca Black powraca z nową piosenkę, czyli kilka słów o przewrotności Internetu

Czternastoletnia Rebecca Black to w świadomości większości internautów autorka "najgorszej piosenki świata" - Friday - i przy okazji internetowy mem. Teraz powraca z nowym utworem.

O Friday , pierwszej piosence Black, szerzej pisaliśmy wcześniej . Utwór ten, choć był powszechnie krytykowany, to jednak zdobył w Internecie kolosalną popularność. Teraz nie jest już dostępny na YouTube (i innych tego typu serwisach) ze względu na problemy prawne piosenkarki z wytwórnią, niemniej w czasie swojej bytności tam udało mu się dobić do dwustu milionów odsłon.

Ciężko powiedzieć, co spowodowało tak ogromną popularność Friday . Owszem, nie jest to dobry utwór, nie jest jednak aż tak tragicznie zły, by w teorii ktokolwiek mógł spodziewać się aż takiego jego odbioru. To jeden z tych internetowych efektów kuli śniegowej, które ciężko jest wytłumaczyć racjonalnie. Niemniej, Rebecca Black i jej pierwsza piosenka stały się internetowym memem, porównywalnym chociażby do śmiesznych zdjęć kotów.

Wbrew pozorom, ta historia wcale nie musiała być aż tak zabawna, jak się wydaje. Rebecca Black ma dopiero czternaście lat. Ilość nienawiści - bo ciężko to inaczej określić - jaka wylewała się z wielu internetowych komentarzy na jej temat, byłaby w stanie załamać każdego, a co dopiero tak młodą jeszcze osobę. Piosenkarka mogła zamknąć się w sobie i nigdy już niczego nie wydać, ale mogła też wpaść w depresję i popełnić samobójstwo. To ciągle dziecko. Ciężko wyobrazić sobie szok, jaki musiało przeżyć.

Do żadnego czarnego scenariusza na szczęście nie doszło. Black znalazła nową wytwórnię i właśnie nagrywa swoją pierwszą EP-kę. Pierwszy utwór z niej, wraz z teledyskiem, już pojawił się w sieci. I owszem, to nadal nie jest dobra piosenka:

 

Trudno jednak odmówić nastolatce samoświadomości. Słowa, choć banalnie proste, są zagraniem na nosie wszystkim internetowym nienawistnikom. "Możecie mnie nienawidzić, ale dzięki wam mam teraz swoje pięć minut. To ja jestem popularna, nie wy", zdaje się mówić Black. Przy okazji znów osiąga sukces. Choć w My Moment nie ma absolutnie nic co wyróżniałoby ją na plus bądź minus - ot, standardowy, nieciekawy, nieświeży pop - piosenka już jest viralem. Internauci sami ją sobie przesyłają i komentują. Licznik odsłon bije. A odsłony - to pieniądze.

W 1986 roku, już po ogólnoświatowym sukcesie "Thrillera", w mediach zaczęły pojawiać się rozmaite, zwykle nieprawdziwe, nieprzychylne historie na temat Michaela Jacksona. Piosenkarz, jak każda gwiazda tego formatu, miał nie tylko oddanych fanów, ale także zapalonych wrogów. W 1987 roku odpowiedział tym drugim słynnym utworem Leave Me Alone z albumu "Bad". Choć Black nie jest tak stanowcza w stosunku do swoich przeciwników, jak Jackson, to jednak sytuacja jest w jakimś stopniu analogiczna. Sęk w tym, że w jej wypadku wydarzenia dzieją się na przestrzeni paru miesięcy, a nie paru lat. Nie stoi też za nią żadna wielka wytwórnia.

I to jest właśnie potęga Internetu. Za parę miesięcy Rebecca Black wyda EP-kę, potem album, a potem pojedzie na ogólnoświatową trasę koncertową. Za parę lat ktoś nakręci o niej film. Witamy w XXI wieku.

Można też na to spojrzeć z innej strony. Drodzy internauci, właśnie wykreowaliście nowego Justina Biebera. Are you happy now?

Tomasz Kutera

Więcej o: