Pomysł darmowej sieci zrodził się w Rzeszowie trzy lata temu. Początkowo miały z niej korzystać tylko szkoły i urząd miasta, ale uznano, że pasmo nie będzie w pełni wykorzystane i można udostępnić sieć mieszkańcom. Urząd miasta wydał na przedsięwzięcie ok. 2 mln zł, a 6,6 mln zł doszło z funduszy unijnych. Na budynkach należących do miasta (głównie szkołach) zamontowano hotspoty, czyli radiowe punkty dostępu do internetu. Początkowo było ich 91, teraz jest ponad 100. Promień działania tych punktów to 100-300 m. Każdy, kto znajdzie się w takiej odległości od hotspota, może korzystać z darmowego internetu.
W momencie uruchomienia sieci w 2006 r. sygnał pokrywał 60 proc. powierzchni miasta. Teraz jest to ok. 40 proc., ponieważ powierzchnia Rzeszowa powiększyła się w wyniku przyłączenia okolicznych sołectw. - W naszej sieci zarejestrowanych jest ponad 7 tys. gospodarstw domowych - mówi Lesław Bańdur, dyrektor biura obsługi informatycznej i telekomunikacyjnej rzeszowskiego urzędu miasta, pomysłodawca projektu.
- W naszej sieci nie można m.in. korzystać z programów wymiany plików, które nadmiernie obciążają sieć. Podstawowe potrzeby, jakie ma zapewniać sieć, to przeglądanie stron WWW, obsługa poczty oraz możliwość korzystania z komunikatorów. Nie możemy i nie chcemy konkurować z komercyjnymi dostawcami internetu - tłumaczy Lesław Bańdur.
W rzeszowskiej sieci funkcjonują także inne usługi, m. in. monitoring ulic miasta, centralne sterowanie sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniach, wewnętrzna sieć lokalna dla szkół z oprogramowaniem do zarządzania ich budżetem, a także telefonia internetowa.
Władze Rzeszowa ubiegają się o kolejne dofinansowanie z Unii na pokrycie siecią całego miasta.