IDG: Wiele osób było zdziwionych, gdy okazało się, że ma pan solidne wykształcenie informatyczne - nie oczekiwano tego po człowieku, który przychodzi kierować Red Hatem po pracy w liniach lotniczych. Nie spodziewano się, że jest pan "komputerowcem"...
Jim Whitehurst: Owszem, jestem. Z jakiegoś powodu ludzie zwykle oceniają człowieka głównie po jego ostatnim zajęciu. Gdy zacząłem pracować w liniach Delta Airlines, wszyscy pytali: "co robi konsultant ds. strategii na kierowniczym stanowisku w firmie lotniczej?". Teraz jestem postrzegany jako facet z linii lotniczych zatrudniony w firmie komputerowej... Szkoda, że nikt mnie nie nazywał "facetem z linii lotniczych", gdy naprawdę w nich pracowałem :-)
Czy jest pan osobiście zainteresowany rozwiązaniami open-source? Czy to sprawiło, że zainteresował się pan posadą w red Hat? A może linie Delta korzystały z Linuksa?
W Delcie oczywiście jest trochę Linuksa - linie korzystają z REL [Red Hat Enterprise Linux - red.] oraz JBossa. Ale to, że wylądowałem w Red Hacie, to raczej efekt osobistych zainteresowań. Już wiele lat temu zacząłem się bawić Slackware'm - jedną z pierwszych dystrybucji w latach 90., a potem przez wiele lat korzystałem z Fedory. To zawsze było moja pasja - więc gdy zadzwoniono do mnie z Red Hata i pojawiła się możliwość pracy w tej firmie, potraktowałem to jako ogromną szansę i zaszczyt.
Red Hat ma obecnie świetną pozycję w świecie open-source - jest liderem rynku linuksowego i ma doskonałe wyniki finansowe. Ale inwestorzy oczekują od firmy wzrostu oraz zdywersyfikowania działalności. Jakie są, pańskim zdaniem, najważniejsze wyzwania dla Red Hata?
Proszę nie zapominać, że pracuję dopiero od kilku tygodni - ten pierwszy miesiąc wypełniły spotkania z klientami, pracownikami, inwestorami, analitykami oraz partnerami/konkurentami ;-) To czas oceny - obserwuję co i jak działa, co ewentualnie wymaga poprawy itp. Dobra wiadomość jest taka, że właściwie wszystko wydaje się działać świetnie - mamy doskonale działającą firmę, która szybko się rozwija i dobrze zarabia.
Oczywiście, jest też parę rzeczy, które warto usprawnić. Przede wszystkim chodzi mi o coś, co nazwałbym "ogólnym celem firmy". Red Hat prowadzi obecnie wiele najróżniejszych projektów - musimy być pewni, że skupiamy się na najważniejszych z nich i że nasze środki na inwestycje trafiają tam, gdzie mogą najbardziej się przydać.
Jakie pańskie doświadczenia sprawiają, że jest pan osobą, która może sprostać tym wyzwaniom? Czy jest pan gotowy, by przekształcić Red Hata z producenta dystrybucji Linuksa w dostawcę kompleksowych rozwiązań i systemów open-source?
Ja jestem typowym operatorem, menedżerem - jestem dobry w takim zarządzaniu firmą, by skupiała się ona na najważniejszych zadaniach. Tak zrobiłem w Delcie i firmie wyszło to na dobre. Do Red Hata przyszedłem z większej firmy, dlatego dość dobrze orientuję się, co trzeba zrobić, by cała operacja przebiegła sprawnie i bezpiecznie...
A co do tego, czy nasza firma powinna zróżnicować swoje działania - ludzie wciąż pytali mnie "A może powinniśmy kupić MySQL? [dostawcę open-source'owej bazy danych; przy czym dylematy RH są już nieaktualne, bo firmę tę niedawno kupił Sun - red.]. Trzeba pamiętać, że wciąż jesteśmy raczej niewielkim graczem na rynku systemów serwerowych i co najwyżej średnim w sektorze middleware (dzięki serwerowi aplikacji JBoss). Ale jeśli popatrzysz na jakość naszych rozwiązań, to jest ona najwyższa. I to jest nasza najważniejsza zaleta. Przed nami wciąż jest moment, w którym w pełni wykorzystamy nasz rynkowy potencjał. Dlatego nie sądzę, by różnicowanie działalności było obecnie naszym najważniejszym zadaniem - na razie musimy skupić się, by zwiększyć udział w tych sektorach, w których obecnie działamy. Nie jestem pewien, czy w tej sytuacji powinniśmy poświęcać nasze zasoby i czas na inne zadania.
Wiele osób krytykowało Red Hata za to, co firma robi z JBossem - ich zdaniem sukces tego produktu byłby dowodem, że jesteście czymś więcej niż tylko firmą Linuksową. Jak zamierza pan sprawić, by ten sektor waszej działalności okazał się sukcesem?
To będzie jeden z naszych priorytetów. Dość radykalnie zmieniliśmy model biznesowy JBossa - do tej pory zajmowaliśmy się raczej konsultingiem i wsparciem, teraz chcemy skupić się na wdrożeniach i zarządzaniu, tak jak z Red Hat Enterprise Linux oraz Fedorą. To bardzo skuteczny model działalności - zdaniem niektórych, jedyny, który pozwala na osiągnięcie rynkowego sukcesu w sektorze open-source. Obecnie mamy dwa Linuksy - korporacyjnego REL-a i "społecznościową" Fedorę. Tak samo chcemy zrobić z JBossem - będą dwie równolegle rozwijane "ścieżki". Wcześniej było inaczej, ale moim zdaniem taka metoda tworzenia i oferowania produktów okazała się skuteczna. To dobra decyzja - tyle, że wprowadzenie jej w życie zajmie chwilę.
Doświadczenia pokazują, że trudno jest opracować skuteczny model biznesowy dla rozwiązań open Skurce - dlatego zamierzamy z niego korzystać. Odpowiada nam to, w jakim stadium rozwoju jest obecnie JBoss - sądzimy, że to oprogramowanie ma szansę rozwijać się nawet dwukrotnie szybciej niż REL...
Microsoft szykuje się do premiery Windows Server 2008. Czy postrzegacie to wydarzenie jako szansę na przejęcie części ich klientów? Chodzi mi o osoby, które rozważają uaktualnienie do nowej wersji WS, ale być może dadzą się przekonać do migracji na Linuksa...
Migracja wciąż jest spora - ludzie zmieniają rozwiązania Microsoftu na Linuksa, Uniksa na Linuksa czy Uniksa na Microsoft. W tym sektorze toczy się wielka bitwa - przy okazji każdego uaktualniania czy znaczącej zmiany mamy szansę coś ugrać. Za każdym razem, gdy jakiś klient zaczyna analizować, czy korzysta z optymalnych rozwiązań mamy możliwość coś zyskać, bo sądzimy, że nasza propozycja jest znacznie bardziej atrakcyjna niż któregokolwiek z konkurentów. Premiera WS 2008 jest dla nas kolejną szansą - dlatego zamierzamy działać w tym roku dość agresywnie...
Kilkanaście miesięcy temu głośno było o porozumieniu patentowym Microsoftu i Novella. Czy to wydarzenie wpłynęło jakoś na Red Hata? Czy wciąż postrzegacie Novella jako głównego konkurenta?
Takie wydarzenia raczej nie wpływają na naszą pozycję czy nasze działania. Nie bardzo widzimy Novella na rynku, trudno więc mówić o jakiejś znaczącej konkurencji.
A co sądzi pan o patentowych roszczeniach Microsoftu przeciwko Linuksowi?
Długo analizowaliśmy tę sprawę; Nasi klienci nie mają się czym przejmować - uruchomiliśmy dla nich specjalny program, gwarantujący im, że nie będą ich dotyczyły ewentualne roszczenia Redmond. Microsoft od lat mówił o jakichś patentach jakoby naruszanych przez open-source, teraz sprecyzowali ich liczbę - 235. Tyle, że tak naprawdę wciąż nie wiadomo o co chodzi - ciągle prosimy ich o konkrety, o wskazanie złamanych patentów... i nic. Na początku ludzie się tym przejmowali, ale teraz, po kilku latach, wszyscy widzą, że to wiele hałasu o nich - można powiedzieć, że słyszymy wiele szczekania, ale nikt nas nie gryzie. Nigdy nie lekceważymy zarzutów dotyczących własności intelektualnej, ale te roszczenia pojawiają się już tak długo, i to bez żadnych konkretów. Cóż - coraz trudniej i trudniej jest traktować je poważnie...
Jaki będzie Red Hat za pięć lat?
Jak już mówiłem - obecnie jesteśmy liderem sektora open-source, którego potencjał w środowisku korporacyjnym wciąż jest ogromny. Naszym zadaniem - jako lidera - jest więc promowanie i rozpowszechnianie oprogramowania o otwartym źródle. Dla mnie sukcesem firmy będzie poradzenie sobie w najbliższych latach z tym zadaniem.
Chcemy promować open-source w środowisku korporacyjnym, ale także w krajach rozwijających się. Jeśli to zrobimy, będzie dobrze. Oczywiście, mamy też określony potencjał w zakresie zdobywania udziału w rynku i osiąganiu odpowiednich przychodów - mamy zamiar realizować te zadanie. Najlepsze jest to, że jesteśmy firmą w doskonałej firmie, o znanej i cenionej marce, uznanej pozycji rynkowej i mamy doskonałych pracowników. Tylko od nas zależy, czy nie schrzanimy sprawy...
Daniel Cieślak