Jednym ze sposobów na ustrzeżenie dzieci przed kontaktem z niepożądanymi treściami w grach komputerowych jest zwracanie uwagi na oznaczenia znajdujące się na ich pudełkach. W Polsce najczęściej są to symbol ogólnoeuropejskiego systemu PEGI, dzielący gry ze względu na kategorie wiekowe i ewentualne, niechciane tematy (np. przemoc, erotykę, hazard). Niestety system ten nie jest doskonały, w niektórych sytuacjach może nawet wprowadzać w błąd klientów. Pocieszające jest jedynie to, że problem nie dotyczy programów epatujących nagością lub przemocą: te są skrupulatnie odsiewane. Jednak wiele skomplikowanych produktów według tego systemu jest oznaczonych jako gry dziecięce. Błąd ten dotyczy najczęściej gier strategicznych lub symulacyjnych. Prócz nich podobne oceny wystawiane są też programom czysto rozrywkowym, ale posiadającym stopień komplikacji przewyższający umiejętności dzieci. Przykłady nieodpowiednio zaklasyfikowanych gier to: Silent Hunter (7+), Rail Simulation (3+) czy RollerCoaster Tycoon (3+). Pierwsze trzy tytuły są bardzo realistycznymi symulatorami, wymagającymi od gracza dużych umiejętności. Ostatni program natomiast stanowi dość prostą strategią wymagającą od użytkownika podejmowania skomplikowanych decyzji. Aby bawić się we wszystkie tytuły, potrzeba też przynajmniej biegle czytać. Jak te absurdy tłumaczą wydawcy?
- PEGI posiada kilka kategorii takich, jak przemoc, erotyka lub przekleństwa według których klasyfikowane są gry. Oznaczenia przyznawane są według występujących w grze zjawisk, a nie jej stopnia skomplikowania - mówi Marcin Marzęcki, dyrektor marketingu CD Project, jednego z największych wydawców gier komputerowych w Polsce. - Żeby nie wprowadzać klienta w błąd nasza firma oznacza gry dziecięce drugim rodzajem ocen.
By uniknąć nieporozumień przed zakupem gry, nawet jeśli jest oznaczona ona jako program dla małych dzieci, najlepiej sprawdzić jej zwartość w na oficjalnej stronie internetowej.