Bet-at-home to jedna z kilku firm, które na polskim rynku oferują zakłady w sieci. Internetowy hazard rozwija się znakomicie - w całej Europie gra już kilka milionów ludzi, w Polsce kilkaset tysięcy. - Bet-at-home ma w Polsce 400 tys. klientów - mówi menedżer z Bet-at-home Wojciech Trzaska. To ok. 40 proc. z ogólnej liczby 1 175 tys. graczy zarejestrowanych na portalu. Polska jest dla austriackich bukmacherów najważniejszym rynkiem.
Już niedługo gracze będą mogli nie tylko obstawić wyniki meczów, ale także zainwestować w akcje samej spółki na GPW. Na razie firma notowana jest na parkietach w Austrii, Niemczech i Malcie. - Chcemy aby w ciągu w ciągu 12 miesięcy na warszawskiej giełdzie pojawiło się do 40 proc. akcji firmy - zapowiada Trzaska. Będzie to tzw. dual listing - spółka będzie notowana jednocześnie na kilku giełdach. Trzaska wyjaśnia, że firma nie widzi potrzeby emitowania nowych papierów, bo nie ma problemu z finansowaniem inwestycji.
Bet-at-home chce też oczywiście skorzystać na Euro 2008. - W tym roku wydamy na reklamę 15 mln euro, z czego ok. 10 w Polsce - mówi Trzaska. - Będziemy się reklamować w prasie, internecie i na billboardach.
Reklama internetowych firm hazardowych to drażliwy temat. Teoretycznie jest zakazana. Zakazany jest też w ogóle hazard w internecie.
Jednak internetowe portale korzystają z furtki - nikt nie może zabronić żadnej firmie informowania o tym, że istnieje. Tak się zaś składa, że w przypadku portali bukmacherskich nazwa firmy jest jednocześnie "miejscem uprawiania hazardu", bo odbywa się on na witrynie internetowej.
Internetowe portale hazardowe budzą spore kontrowersje w UE. Część krajów m.in. Wielka Brytania, Malta, Austria zezwala na ich istnienie, ale niektóre m.in. Francja czy Niemcy chcą je zdelegalizować. Spółki poparła jednak Komisja Europejska, mają też po swojej stronie orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Obie instytucje twierdzą, że restrykcje dla portali naruszają fundamentalną zasadę swobody świadczenia usług w krajach UE.
Poprzedni rząd chciał iść w ślady Francji i utrudnić internetowy hazard, m.in. zakazując przelewów na konta bukmacherów. Nie doszło do tego, bo protestował Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Po zmianie rządu zmieniło się podejście - niedawno wiceminister finansów Jacek Kapica zapowiedział zmianę ustawy i legalizację hazardu w sieci.