Dla naukowców orbitalna winda stanowi duże wyzwanie: trzeba wymyślić liny mocniejsze, a jednocześnie lżejsze od wszystkich znanych materiałów, łączące ziemię z satelitą. Liny wciągałyby na wysokość kilkudziesięciu tysięcy kilometrów kosmiczne kabiny. Temu właśnie zadaniu poświęciły się japońskie uniwersytety we współpracy z największymi przedsiębiorstwami - podaje Polska The Times.
Przezwyciężenie ziemskiej grawitacji wymagałoby sto razy mniejszej ilości energii niż lot promem. Każdy będzie mógł pojechać windą w kosmos, to będzie jak wycieczka za granicę - powiedział Shuichi Ono, prezes Japońskiego Stowarzyszenia Windy Kosmicznej.
Wizja ta zainspirowała naukowców na całym świecie, a także NASA. Prowadzonych jest kilka konkurencyjnych projektów, które ostatnio nabierają tempa.
Największe wyzwanie stanowią liny, które musiałyby mieć co najmniej 72 tys. kilometrów długości: z Ziemi do satelity i z powrotem do przeciwwagi. Problem stanowi fakt, że kable te muszą być zarówno bardzo lekkie, jak i wyjątkowo wytrzymałe - podaje Polska The Times.
Japończycy zamierzają wykorzystać nanorurki węglowe - mikroskopijne cząstki, z których można formować włókna. Lina musiałaby być cztery razy mocniejsza od najbardziej wytrzymałych z dostępnych, czyli być 180 razy wytrzymalsza od stali - mówi Yoshio Aoki, profesor z Uniwersytetu Nihon i jeden z dyrektorów w Japońskim Stowarzyszeniu Windy Kosmicznej. Jednak nanorurki w ciągu ostatnich pięciu lat aż stukrotnie poprawiły swoje parametry w tej dziedzinie.
Koszty projektu szacowane są na 5 miliardów dolarów, co wydaje się zaskakująco niską sumą - czytamy w Polska The Times.
Japończycy już nieraz zadziwiali świat swoimi dokonaniami, dlatego winda kosmiczna ma duże szanse powstać.