Cormac Herley i Dinei Florencio, naukowcy z ośrodka badawczego Microsoftu (Microsoft Research), w swojej pracy pt. "A Profitless Endeavor: Phishing as Tragedy of the CommonsPDF" rysują jednak zgoła odmienny obraz sytuacji. Badacze z Redmond przeanalizowali zjawisko phishingu za pomocą modeli ekonomicznych wykorzystywanych również w innych badaniach, a których podmiotem są zasoby dostępne dla każdego (są to tzw. open access resource pools). W tym wypadku pod lupę wzięto rybołówstwo w znaczeniu "prawdziwego rybołówstwa, w przypadku którego mężczyźni wyruszają łodziami w morze".
Zdaniem badaczy z Microsoftu, modele biznesowe rybołówstwa i phishingu wykazują wiele podobieństw. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z relacją myśliwy-ofiara: w przypadku rybołówstwa w ich role wcielają się rybak i ryba, zaś w przypadku phishingu phisherzy i istniejące zasoby pieniężne. Także w obydwu przypadkach ofiara ma ograniczone możliwości wzrostu. Ponieważ praktycznie każdy niewielkim kosztem może stać się phisherem, to na "rynku phishingowym" dochodzi po prostu do swego rodzaju przepełnienia, czyli wysycenia zbioru myśliwych. Phishing nie jest więc łatwą drogą do bogactwa, lecz działalnością dla nisko wykwalifikowanych osób, która nie przynosi dużych dochodów - konkludują eksperci.