Monitorowanie pracownika nie zastąpi zarządzania

W czasie kryzysu pracodawcy chcą maksymalnie wykorzystać potencjał pracowników i nierzadko sięgają po narzędzia do monitorowania ruchu internetowego. Nie wszyscy uważają je jednak za dobre rozwiązanie, bo przecież problemem nie musi być wyłącznie surfowanie w celach prywatnych, ale sam fakt, że pracownik ma na to czas.

O problemach związanych z monitorowaniem pracowników pisaliśmy w Dzienniku Internautów wielokrotnie. Jest to sprawa dość delikatna, bo może naruszać prywatność pracowników. Najlepiej jest jasno informować ich o tym, że są monitorowani. Pracodawca, który tego nie zrobi, może naruszać prawo.

 

>>> Czytaj: Monitorujesz pracownika? Powiedz mu o tym!

Sam sposób wdrożenia systemów monitorowania to jedno. Warto jeszcze zadać sobie pytanie: czy na pewno warto monitorować pracowników? Producenci narzędzi do monitorowania przekonują, że tak.

 

- Pracodawcy chcą mieć pewność, że ich ludzie pracują. A przynajmniej, że nie tracą czasu na coś, co nie należy do ich obowiązków - mówi Jakub Sieńko z firmy ed&r, która oferuje system do zarządzania ruchem internetowym. Sieńko szybko jednak dodaje, że procedury wdrożeń tego rodzaju metod powinny iść w parze z odpowiednią komunikacją wewnętrzną i przygotowaniem pracowników na pewne ograniczenia w korzystaniu z sieci.

 

Zwolennikiem stosowania systemów do monitorowania sieci jest również Grzegorz Tworek z firmy informatycznej ISCG. Dodaje on jednak, że pracownicy nie zawsze mogą liczyć na otwartą politykę komunikacyjną swoich chlebodawców.

 

- Spotkałem się już z sytuacją, w której to administrator miał bardzo silne obawy przed instalacją systemu i był przekonany, że kierownictwo wykorzysta system do zwalniania ludzi z pracy - mówi Grzegorz Tworek z ISCG.

 

Bardzo ciekawe i nieco inne spojrzenie na problem mają menedżerowie pracujący w kadrach.

 

Liczy się zarządzanie

- Jeśli pracownik może sobie pozwolić w ciągu dnia na ponad dwie godziny rozrywki w godzinach pracy, to znaczy, że coś jest nie tak - a konkretniej, kuleje zarządzanie ludźmi i organizacją ich pracy - mówi Paweł Radzikowski, Wicedyrektor Departamentu Rozwoju Organizacji w BRE Banku.

 

Trudno się z tą opinią nie zgodzić, bo przecież cyberslacking to tylko jeden ze sposobów na tracenie czasu w pracy. Równie dobrze można pić kawę, rozmawiać na korytarzu ze znajomymi i rozwiązywać krzyżówki.

 

Zdaniem Radzikowskiego jeśli ktoś pracuje na projektach lub realizuje dzieło, to w gruncie rzeczy istotne jest, czy wyrobi się w ustalonym terminie a efekt pracy spełni oczekiwania. W takiej sytuacji liczą się kompetencje i zaufanie do pracownika.

 

- Jeżeli tego nie ma, to możliwe że popełniliśmy błąd w dobrze współpracownika lub nieprecyzyjnie określiliśmy nasze oczekiwania (.) Dlatego najważniejsze jest, aby pracownicy mieli jasno i konkretnie określone obowiązki i zadania, a organizacja pracy umożliwiała optymalne wykorzystanie ich czasu i kompetencji w oparciu o wzajemną odpowiedzialność i zaufanie. To wyzwania raczej dla menedżerów, a nie systemów informatycznych, które w mojej opinii zawsze będę wsparciem w poszukiwaniu rozwiązań, a nie rozwiązaniem samym w sobie - dodaje Radzikowski.

 

>>>Czytaj: Czy pracodawca ma prawo monitorować korespondencję e-mailową pracowników

Więcej na ten temat w oryginalnym artykule:

 

Monitorowanie pracownika nie zastąpi zarządzania