Wprawdzie opowiadanie historii to meritum działalności DreamWorks, ale Katzenberg nie zawahał się przyznać w trakcie trwającej w USA konferencji Techonomy, że jego firmę (a także Pixar) równie dobrze można określić jako technologiczną. Zresztą CEO twórców "Shreka" i "Madagaskaru", na własne oczy obserwował, jak wymierała animacja tworzona ręcznie, którą zastępowały takie filmy jak "Mrówka Z" - pierwszy komputerowo animowany film DreamWorks z 1998 roku.
Praca na materiale w czasie rzeczywistym była Świętym Graalem branży animacji, wyjaśnił Katzenberg. Dawniej animator pracował na obrazach w niskiej rozdzielczości i co jakiś czas wysyłał je do renderowania, aby ujrzeć rzeczywisty efekt. W ten sposób, ekspert był w stanie wygenerować ok. trzech sekund animacji w tydzień.
Pracując z Intelem, DreamWorks uzyskał dostęp do najpotężniejszego hardware'u na rynku, ale okazało się, że użycie go wymaga dosłownie przepisania całego software'u z jakiego korzysta studio. Ten proces zakrojony na cztery lata ciągle trwa (wykonano 2/3 założonej pracy), ale animatorzy studia już dzisiaj są w stanie pracować na materiale generowanym w czasie rzeczywistym.
Zdaniem Katzenberga, możliwości wielordzeniowych procesorów są tak naprawdę istotne nie tylko dla branży filmowej, ale dla każdego biznesu, który korzysta z high-endowego renderingu tworząc zaawansowane symulacje, modele obiektów, czy obrazowanie medyczne. Ulepszając swój sprzęt, DreamWorks jest w stanie pracować nawet do 50-70 razy szybciej niż w przeszłości, a dwanaście etapów tworzenia filmu animowanego udało się zredukować do poniżej sześciu.
Nam, widzom, pozostaje tylko mieć nadzieję, że ta zwiększona szybkość zawsze będzie przekładała się na jakość kreowanych światów i opowiadanych historii.
[za: TechCrunch ]