Interesująca historia obiega dziś serwisy poświęcone nowoczesnym technologiom. Wynika z niej, że Apple miałoby cenzurować słowo "jailbreak" w usłudze iTunes. Zarówno w sekcji aplikacji jak i muzyki, podcastów czy iBooks, słowo to jest zamieniane na "j*******k".
Warto jednak zadać sobie pytanie, czy jest w tym coś złego? iTunes jest częścią prywatnego biznesu. Jeśli jego autorzy nie życzą sobie, by pojawiały się na nim wzmianki o czynności, z którą próbują walczyć, to czy takie działanie powinno być wytykane lub krytykowane?
Wszystko wskazuje zresztą na to, że jest to niewielki błąd, który pojawia się jedynie w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsi blogerzy wskazują, że słowo mogło przez pomyłkę trafić na listę wykorzystywaną w ustawieniach kontroli rodzicielskiej - zostało uznane jako niewłaściwe dla młodszego odbiorcy. Z problemem spotykają się więc tylko Amerykanie, a nawet oni mogą to go wyeliminować poprzez zmianę ustawień iTunes.
I choć Apple nie skomentowało całej sprawy, to można śmiało uznać, że tym razem próbowano po prostu wywołać burzę w szklance wody.
[za: TheNextWeb ]