Telefon Samsung Galaxy SIV Zoom nigdy nie wydawał mi się specjalnie atrakcyjny, bo pomimo obiektywu ze zmienną ogniskową nadal nie sprawdzał się najlepiej jako aparat. Dodatkowo nie należał także do najwygodniejszych telefonów, więc szybko przestałem się nim interesować. Nowy Samsung Galaxy K Zoom naprawia wiele problemów poprzednika, więc może tym razem jest na czym zawiesić oko?
Galaxy K Zoom ma więcej wspólnego z Samsungiem Galaxy S5 niż z przeznaczonym na rynek południowokoreański Galaxy K z 2010 roku. Teraz litera "K" ma zapoczątkować nową serię urządzeń wyposażonych w wysokiej klasy aparaty fotograficzne, dzięki którym "złapiemy chwilę". Jest to na pewno lepszy pomysł niż tworzenie dodatkowych wariantów flagowych modeli.
Na papierze Samsung Galaxy K Zoom wygląda nieźle. Przede wszystkim aparat ma rozdzielczość 20,7 MP i, tak jak poprzedni Zoom, wyposażony jest w dziesięciokrotny zoom optyczny, który przekłada się na ogniskową w przedziale 24mm do 240mm. Co by nie mówić to nadal jest bardzo imponujący wynik. W połączeniu z systemem stabilizacji obrazu i śledzenia obiektów w kadrze spodziewam się nieporuszonych zdjęć nawet przy maksymalnej ogniskowej.
Samsung obiecuje, że Galaxy K Zoom będzie znakomicie sprawdzał się w trudnych warunkach oświetleniowych. Tutaj niestety trudno mi w to uwierzyć. Co prawda matryca ma przyzwoite jak na telefon rozmiary 1/2,3" (choć i tak jest dwukrotnie mniejsza niż, na przykład, ta w Nokii 808), to wysoka rozdzielczość 20,7 MP zwiększa szumy przy wysokim ISO, które, nota bene , osiąga i tak maksymalnie pułap 3200. W połączeniu z ciemnym obiektywem f/3.1-6.3 nie liczyłbym na świetne rezultaty w słabym oświetleniu. Z pomocą na pewno przyjdzie nam tutaj dodana błyskowa lampa ksenonowa, ale moim zdaniem jest to gorsze rozwiązanie niż podwójny zestaw diod LED, białej i żółtej, dzięki którym kolory są naturalne bez względu na temperaturę światła. Obawiam się, że lampa ksenonowa jedynie spłaszczy obraz i w oświetleniu żarowym będzie nadawała ludziom trupi kolor. To oczywiście na razie tylko spekulacje z mojej strony, będę musiał przetestować Galaxy K Zoom by wiedzieć to na pewno.
Kolejną interesującą rzeczą w Samsungu Galaxy K Zoom jest procesor. Tym razem ma on niskie taktowanie, ale za to aż sześć rdzeni. Na razie nie wiadomo do czego te dodatkowe dwa mają być wykorzystywane, bo nadal raczej przytłaczająca większość aplikacji w Google Play nie wykorzysta tej dodatkowej mocy.
Ostatecznie na razie jestem Samsungiem Galaxy K Zoom ostrożnie zainteresowany. Prezentuje się trochę inaczej, niż bym się spodziewał i kilka obietnic koreańskiej firmy na razie brzmi bardzo na wyrost. Mam nadzieję, że zostanę pozytywnie zaskoczony, zwłaszcza, że Galaxy K Zoom wygląda na bardzo ładny i zgrabny telefon.
dane dostarcza: