Sondaż przeprowadzony na próbie 2000 osób przez magazyn LAPTOP przynosi zaskakujące informacje. Aż 55 procent rodziców przyznaje się do tego, że wykorzystuje media społecznościowe (takie jak Facebook czy Twitter) do śledzenia poczynań swoich dzieci. Kolejne 5 procent twierdzi, że robiłoby to, gdyby tylko wiedziało jak.
Najpopularniejsze techniki to po prostu sprawdzanie zmian statusu, "ściany" czy zdjęć. Aż 13 procent rodziców przyznaje jednak, że do śledzenia swoich dzieci wykorzystuje konto znajomego, a nie swoje.
Dlaczego tak się dzieje? 36 procent rodziców uznaje swoje postępowanie za objaw "nadopiekuńczości", 14 procent określa to jednak wprost jako "wścibstwo". Aż 24 procent przyznaje, że to jedyny sposób na dowiedzenie się, co dzieje się u ich dzieci. Jeszcze smutniejsza jest odpowiedź 6 procent rodziców, którzy robią to, by uniknąć "trudnych rozmów" ze swoimi pociechami.
Media społecznościowe to platforma dla ludzi w każdym wieku. Nie ma jednak nic dziwnego w tym, że niektóre osoby na nich - na przykład rodziców, zwłaszcza w przypadku nastolatków - traktuje się inaczej niż inne - na przykład znajomych z pracy - i chce się im komunikować co innego. Najprostsze rozwiązanie na pogodzenie jednego z drugim? Chyba kręgi znajomych znane od niedawna z Google+. Już niedługo na Facebooku?...