Czy warto kupić 84 cale 4K?

Jeśli telewizor kosztuje około 80 000 zł i jest większy niż ściana niejednej kawalerki, to musi dawać wiele powodów do zakupu. Czy LG 84LM9600 to robi?

Duży rozmiar, wielkie potrzeby

W tym telewizorze duże jest wszystko. Najbardziej w oczy rzuca się przekątna - 84 cale. Dostatecznie ogromna, by bez najmniejszego problemu bawić się grami wideo z odległości kilku metrów, bez konieczności ustawiania fotela nieco bliżej. Czcionki są czytelne nawet z drugiego końca pomieszczenia. To jest monstrum, które tak naprawdę będzie zbyt potężne dla większości mieszkań, a nawet niektórych domów. Jeśli jednak ma się na coś takiego miejsce, to efekt jest piorunujący. Osoby narzekające na to, że w dzisiejszych czasach telewizor jest często kulturalnym centrum życia rodzinnego, w tym przypadku mogą dostać zawału. Gdy odbiornik zasłania większą część okien, to nie sposób skupić się na czymkolwiek innym.

Okna

Ogromna w LG 84LM9600 jest też rozdzielczość. Nie jest ona największa jaką widzieliśmy, bo przecież producenci pokazywali już sprzęt 8K (około 8000 pikseli w poziomie). Ale obecnie to jeden z niewielu telewizorów 4K (konkretnie 3840 x 2160 pikseli) dostępnych w zwykłej sprzedaży. W teorii 4K ma sprawiać, że obraz na tak gigantycznej przekątnej nie będzie już raził brakiem jakości. Bo niestety znakomity format Full HD (1920 x 1080 pikseli) przestaje wystarczać gdy wchodzimy na rozmiary powyżej 70 cali. W praktyce póki co nie ma takiej treści, więc możemy polegać jedynie na sztucznym podnoszeniu jakości z 1080p do 4K. A to działa słabo. Film HD puszczony z Blu-ray, który na mniejszym telewizorze prezentuje się znakomicie nawet z bardzo bliska, przy 84 calach jest piękny tylko z kilku metrów. Żaden algorytm poprawiający jakość obrazu nie zastąpi treści w natywnym 4K. A tej w sklepach po prostu nie ma. I zapewne jeszcze długo nie będzie.

Fot. Szymon Adamus

Na szczęście w przypadku tego konkretnego odbiornika wyższa rozdzielczość matrycy się nie marnuje. Jako że mówimy o sprzęcie LG, to nie trudno się domyślić, że telewizor wyświetla obraz 3D wykorzystujący pasywne okulary . Ich plusem jest prostota i niskie koszty, ale minusem niższa rozdzielczość obrazu docierającego do każdego z oczu (1920 x 540, a nie 1920 x 1080 pikseli). LG co prawda upiera się, że jeśli do każdego z oczu dociera połowa Full HD, to łącznie jest to całe 1080p. Praktyka mówi jednak co innego. W przypadku opisywanego telewizora problem może wreszcie zostać rozwiązany, bo skoro wyjściowo mamy 4K, to na końcu można osiągnąć prawdziwe, pasywne Full HD 3D. W praktyce, mimo że nie ma jeszcze powszechnych treści 4K 3D, trzeci wymiar na tym modelu rzeczywiście wygląda lepiej niż na innych panelach Cinema 3D LG. Poziome pasy, które są lekko zauważalne z bliska na mniejszych telewizorach Koreańczyków, tutaj nie rażą.

3D na 84 calach 3D na 84 calach  Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus

Nieco większa niż zwykle jest w tym telewizorze również konstrukcja. Chociaż może słowo "nieco" jest tu nie na miejscu. Panel jest tylko trochę grubszy niż zwykłe LCD podświetlane brzegowo diodami LED. Ciężar to już jednak zupełnie inna para kaloszy. Bardzo nieporęcznych kaloszy. Telewizor waży około 80 kilogramów, więc jeśli planujecie jego zakup, to postarajcie się o pomoc kilku znajomych. Szczególnie, że on może fizycznie nie zmieścić się do niektórych wind.

Na koniec jeszcze jeden aspekt tego produktu, którego rozmiar sprawia, że inne telewizory wydają się dziecinnymi zabawkami - cena. Gigantyczna przekątna kosztuje dużo. Gigantyczna przekątna plus super wysoka rozdzielczość, to już majątek. Telewizor ma kosztować w Polsce około 80 000 złotych, więc dostatecznie dużo, by odstraszyć 99% odbiorców. Skuszą się na niego tylko widzowie najbogatsi, najbardziej ekstrawaganccy i zwariowani. Jeśli wydaje się wam, że w moich słowach słychać nutkę zazdrości, to oczywiście macie rację.

Batman na 84 calachBatman na 84 calach Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus

Niezwykle zwykły

Co ciekawe przy całym swoim rozmachu LG 84LM9600 jest telewizorem dość zwykłym. Jeśli uda się na sekundę zapomnieć o tym, że patrzymy na ekran większy niż my sami, to okazuje się, że LG oferuje tu to samo co zazwyczaj - na dobre i na złe.

Na pewno cieszy rozpoznający ruchy naszej ręki pilot Magic. Obok opcjonalnej myszki i klawiatury, to obecnie absolutnie najwygodniejszy sposób kontrolowania funkcji dodatkowych telewizora. Żadne sterowanie głosem (też obecne w ty modelu), gestami rąk czy zwykłym pilotem nie jest tak szybkie i intuicyjne. Konkurować mogą z nim w zasadzie tylko podobne piloty z klawiaturami QWERTY (coś takiego ma obecnie np. Philips).

LG Magic RemoteLG Magic Remote Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus

Jest to o tyle istotne, że telewizor można (oczywiście) podłączyć do sieci. Gdy to zrobimy, znajdziemy w nim standardową platformę Smart TV firmy LG. Jest trochę widgetów filmowych, nieco programów VOD i sporo dodatkowych aplikacji. Mniej lub bardziej ciekawych. Nie jest to tak wygodne i rozbudowane jak platformy zakupowe w komórkach z systemami operacyjnymi iOS i Android, ale i droga jest nieco trudniejsza. Liczę, że w przyszłości będzie lepiej. Póki co Smart TV to tylko dodatek . W LG na szczęście obsługiwany dość wygodnie.

Oprócz tego jest też standardowa już dzisiaj funkcja odtwarzania multimediów z nośników podłączanych do portów USB, która działa tak jak zawsze u LG, czyli dobrze. Niestety producent nie uchronił się przed równie standardowym problemem ze zbyt wysokim umiejscowieniem wejść USB. W przypadku "gwizdków" nie jest to oczywiście problem, ale przenośne twarde dyski albo będą sobie wisiały na kablu, albo trzeba zadbać o dłuższy przewód. Jest to denerwująca niedoróbka, którą można spotkać w większości telewizorów. W tym konkretnym drażni jeszcze bardziej, bo po prostu dysk wisi sobie wyżej. Wielka przekątna nie jest w stanie przyćmić wszystkiego.

LG Magic Remote Fot. Szymon Adamus

Równie dziwną, i niewybaczalną w tak drogim telewizorze, niedoróbką jest odbiornik sygnału pilota, który dość łatwo gubi "zasięg". W przypadku ruchowego Magica problem jest mniejszy, bo ten pilot wykorzystuje bluetooth. Tradycyjne piloty na podczerwień trzeba jednak kierować w stronę odbiornika. W czasie testów kilka razy musiałem powtarzać kliknięcia. Drobna rzecz, ale w sprzęcie tej klasy niedopuszczalna.

Pozytywnie wypada za to dźwięk i podświetlanie matrycy. Ten pierwszy zadowolił mnie poziomem i czystością. Przyznaję, że nie wiem jakie głośniki LG umieściło w swoim 84-calowym kolosie, ale brzmią lepiej niż zazwyczaj.

Jeśli idzie o podświetlanie matrycy, to mimo że jest to tylko brzegowy LED (diody nie za całym ekranem, a tylko po jego bokach), to efekt nierównomiernego podświetlenia nie rzucał się w oczy. Delikatne przebarwienia przy rogach było widać, ale nie były one na tyle silne, by psuły zabawę.

Edge LED Edge LED  Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus

Mimo to trochę szkoda, że LG nie zdecydowało się na podświetlanie full LED. Telewizor byłby grubszy i droższy, ale akurat w tym przypadku nie miałoby to większego znaczenia. Jest to o tyle dziwniejsze, że producent ma takie podświetlanie w odbiorniku LG 55LM9600. Czemu tym razem zdecydował się na mniej imponujący edge LED?

Na koniec zostaje kwestia szybkości działania. Tu trudno się do czegoś przyczepić. Telewizor reaguje znakomicie. Szczególnie cieszy to w aplikacjach sieciowych i przeglądarce internetowej, która wreszcie jest na tyle płynna, by mogła zastąpić, choć na chwilę, komputer.

Edge LED Fot. Szymon Adamus

Kupować?

Pytanie o zakup w przypadku telewizora kosztującego więcej niż niejeden nowy samochód wydaje się tak surrealistyczne, że trudno utrzymać powagę. To nie jest zwykły telewizor. Nie kupią go też zwykli zjadacze chleba. Chyba, że to chleb z prywatnej piekarni podawany z kawiorem. Kwestię ceny więc pomijam. Jeśli kogoś na ten telewizor stać, na pewno myśli nieco innymi kategoriami niż większość z nas. Jeśli nie stać, to już zapewne nigdy nie będzie mógł sobie na niego pozwolić.

LG 84LM9600LG 84LM9600 Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus

Biorąc to pod uwagę powiem zatem tak. LG 84LM9600 warto kupić dla jego wielkości, ale nie dla 4K. Przekątna 84 cali naprawdę robi wrażenie. Do niedawna takie wielkości osiągały prawie wyłącznie projektory. Problem z nimi jest jednak taki, że nie sprawdzają się w zwykłych, nasłonecznionych pomieszczeniach. LCD LED radzi sobie w nich znakomicie.

Rozmiar ma więc tu znaczenie. Rozdzielczość już nie tak bardzo. Kupowanie obecnie telewizora 4K, jest jak zaopatrywanie się w buty rozmiaru 41 dla noworodka. Może kiedyś się przydadzą, ale diabli wiedzą kiedy i czy do tego czasu nie pojawi się coś lepszego i tańszego. Mimo że wiele filmów kinowych jest kręconych w rozdzielczościach ponad Full HD, to w domu po prostu nie ma skąd ich wziąć. LG skorzysta co prawda z lepszej matrycy również tworząc lepszej jakości trójwymiar, ale to za mało, by uzasadnić taki zakup. Ultra High Definition będzie wyglądać rewelacyjnie. Kiedyś.

Tak więc jeśli macie pieniądze, miejsce i chrapkę na telewizor, dzięki któremu zaoszczędzicie trochę na kosztach malowania jednej ze ścian, to LG 84LM9600 jest wyborem właściwym. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że na jego widok waszym gościom pospadają z głów przeszywane diamentami czapki. Pamiętajcie tylko, że koniec końców jest to nadal tylko telewizor. "Troszkę" większy od innych, ale jednak tylko telewizor.

Szymon Adamus

Więcej o: