O telewizorach OLED pisaliśmy już wielokrotnie. Niestety najczęściej w kontekście opóźnień , odkładanych planów i niespełnionych obietnic. Sprzęt pojawiał się oczywiście na wszystkich najważniejszych imprezach technologicznych, ale najpierw w postaci prototypów, a później pojedynczych egzemplarzy, których w sklepach trzeba było szukać ze świecą. Co najsmutniejsze nie była to tylko sytuacja sprzed kilku lat, ale nawet i z tegorocznych targów IFA . OLED rozświetlał berlińskie hale targowe, ale w polskich sklepach nadal królowały smutne plazmy i LCD.
IFA 2013 OLED 4K 77 cali Fot. LG Fot. LG
Teraz się to zmieniło. LG wprowadza do sprzedaży swój lekko wygięty telewizor 55EA98. Tuż za tym producentem czai się Samsung, który również ma w ofercie taki odbiornik. Palmę pierwszeństwa i złoty medal w wyścigu o polskiego klienta trzeba jednak przyznać LG.
LG OLED TV otwiera nową erę w dziedzinie domowej rozrywki, dostarczając użytkownikom niespotykanych do tej pory wrażeń. To wszystko za sprawą innowacyjnego, ergonomicznie zakrzywionego ekranu najnowszego telewizora LG, nad którym inżynierowie koreańskiego koncernu pracowali przez ponad 5 lat
- pisze producent w oficjalnej informacji prasowej, nie szczędząc sobie pochwał.
Zazwyczaj podobne cytaty nie przeszłyby przez sito mojego sceptycyzmu, ale tym razem zrobię wyjątek. Koniec końców LG rzeczywiście jako pierwsze wprowadza na taką skalę telewizor OLED. 55 calowy model EA98 jest już na półkach sklepowych . Na starcie w Krakowie, Szczecinie i Warszawie, ale do końca roku również w salonach Media Markt i Saturn w innych, dużych miastach. Co więcej, podczas oficjalnej premiery, przedstawiciele producenta zapewnili mnie, że z dostępnością nie będzie problemów. Nawet jeśli pojedyncze sztuki odbiorników zostaną sprzedane, to na następne klienci mają czekać kilka dni, a nie tygodni. Sprzęt jest składany w polskich montowniach, więc transport będzie szybszy niż dotychczas.
LG OLED TV 55EA98 Fot. LG Fot. LG
Jest to istotne dlatego, że telewizory OLED trafiały już wcześniej do sklepów, jednak zawsze był problem z ich ilością. Być może dotarliśmy do momentu, w którym proces produkcyjny pozwoli na zaspokojenie potrzeb wygłodniałych fanów nowych technologii.
Inna kwestia, że głód jaki czują miłośnicy nowinek, może nie być wystarczający w starciu z brutalną rzeczywistością. OLED firmy LG znalazł się w polskich sklepach i robi wrażenie (o czym za chwilę). Niestety jest też drogi. Cena sugerowana przez polski oddział LG to 40 000 zł . Rynek nieco ją zweryfikuje, ale póki co nie ma szans, by telewizor kosztował mniej niż 30 000 zł. Przypominam, że to cena modelu o przekątnej 55 cali. Biorąc pod uwagę, że większość Polaków kupuje odbiorniki w cenie około 2000 zł, widać o jak abstrakcyjnych kwotach mówimy. Chętni jednak nie zabraknie. LG informuje, że już się tacy znaleźli.
Pozostaje więc pytanie, czy warto? Czy nie martwiąc się o pieniądze powinniśmy interesować się OLED-em? I tak, i nie.
Technologia na pewno daje niesamowite możliwości. Takie, których nigdy wcześniej nie mieliśmy. Dla przykładu telewizor LG waży zaledwie 17 kilogramów i ma porażające 4 milimetry grubości. OLED to również naturalnie świecący obraz, a więc brak problemu spadku jakości czerni czy nierównomiernego podświetlania znanych z LCD.
Konkurencją dla matrycy organicznej, może być tylko inna matryca organiczna. Żadna inna technologia nie jest w stanie dorównać OLEDowi
- powiedział mi Wiesław Kowalczyk z LG .
Wiesław Kowalczyk Fot. LG Fot. LG
Telewizor LG jest też lekko wygięty. Według producenta ma to wpłynąć zbawiennie na kilka aspektów.
- Obraz na tej samej przekątnej, ale z zagiętym ekranem, ma się nam wydawać większy.
- Ostrość i klarowność ma być lepsza bez względu na to gdzie na ekranie znajduje się dany obiekt.
- Ekran wygięty ma być również lepiej dopasowany do pola widzenia człowieka.
- Obiekty na obrazie mają mieć taką samą wielkość zarówno, gdy znajdują się w centrum ekranu, jak i blisko brzegów.
Oczywiście człowiek rozsądny do powyżej listy doda jeszcze wywoływanie zachwytu i marketing, bo właśnie to wykrzywiona matryca robi najlepiej. Jeśli można pokazać coś nowego, wzbudzić zaciekawienie, a przy okazji utrzeć nosa konkurencji nie posiadającej jeszcze takiej technologii, to czemu by tego nie zrobić?
Wygięty OLED Fot. LG Fot. LG
Absolutnie bezkonkurencyjna w OLEDach jest też szybkość matrycy (według LG ponad 1000 razy wyższa niż w standardowych telewizorach LED, ale nie dajmy się zwariować) oraz kąty boczne. Nawet najlepsza plazma czy najdoskonalszy LED nie są w stanie zagwarantować tak naturalnego obrazu obserwowanego z boku. Technologia ma swoje ograniczenia.
OLED również je posiada. Na konferencji prasowej LG było widać pierwsze problemy z powidokami statycznych obrazów. Logo producenta zostawało na ekranie na ułamek sekundy, po zmianie ujęcia. Cały czas nie wiemy jak trwałe będą telewizory OLED. Pierwsze panele ciekłokrystaliczne i plazmy miały z tym problem. Naiwnie byłoby sądzić, że z OLED będzie inaczej.
Premiera w Warszawie Fot. LG Fot. LG
Dlatego właśnie sprzęt tego rodzaju powinien nas interesować, ale jednocześnie nie możemy tracić na jego punkcie głów. Telewizory OLED są imponujące. Odbiornik LG robi wrażenie. Jednak niemniej piorunujący efekt wywołuje pomysł wydania 40 000 zł na telewizor.
OLED pojawił się na półkach polskich sklepów. Wreszcie. Brawa dla LG za zorganizowanie premiery przed świętami i czapki z głów za stworzenie tak imponującego odbiornika. Teraz możemy spokojnie poczekać na popularyzację technologii, pierwsze testy, które być może rozwieją chociaż część wątpliwości i spadek cen.
Szymon Adamus