Burzliwa przeszłość
Budynek Wiedeńskiej Opery Państwowej powstawał w latach 1861-1869. Początkowo wyglądało na to, że krąży nad nim fatum. Ze względu na niektóre decyzje projektowe (np. podniesienie ulicy o prawie metr) nazywano go "architektonicznym Königgrätz", odnosząc się do bitwy pod Sadową z 1866 roku. Jeszcze w czasie budowy jeden z architektów, Eduard van der Nüll, popełnił samobójstwo, a drugi August Sicard von Sicardsburg, zmarł na gruźlicę. W czasie Drugiej Wojny Światowej w bombardowaniu z 12. marca 1945 roku spłonęła główna sala i scena.
Na szczęście nie wszystko zostało stracone. Wielka klatka schodowa wykonana z marmuru, foyer Schwinda i sala Herbaciana zorganizowana na potrzeby Franciszka Józefa I przetrwały wojnę. Do roku 1955 zakończono remont budynku, który doczekał dzisiejszych czasów jako jedno z ciekawszych miejsc w Wiedniu.
Opera Wiedeńska Fot. Samsung Fot. Samsung
Dzisiaj jest to jedna z najbardziej obleganych oper na świecie. W ciągu jednego sezonu produkuje się w niej od 50 i 8 baletów i wystawia 300 spektakli. Organizatorzy chwalą się, że przeciętne obłożenie miejsc na widowni sięga 99 procent. Staatsoper zatrudnia około 1000 osób, których praca jest ukryta za kurtyną. 1709 miejsc siedzących i 567 stojących jakie widz obserwuje na głównej sali są niczym, w stosunku do przestrzeni i maszynerii ukrytej przed jego wzrokiem. Za kurtyną schowane są dwie, ogromne sale rozciągające się nie tylko w poziomie, ale i pionie. Ich podłoga podnosi się na wysokość kilku pięter.
Opera Wiedeńska za kurtyną Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus
Elementy scenografii są zawieszone na stalowych linach o udźwigu kilkudziesięciu ton, które podnoszą się i opuszczają dzięki zsynchronizowanymi ze sobą silnikami. Muszą być wytrzymałe, ale i precyzyjne. Najdrobniejsze odstępstwo od poziomu między jedną, a drugą liną może sprawić, że dany element będzie bujał się niebezpiecznie nad deskami sceny.
Odnowiony budynek wykorzystuje rozwiązania sprzed lat. Na przykład klimatyzacja opiera się na starym systemie tunelu powietrznego, który w naturalny sposób zasysa je do wnętrza. Jedyne co dodano w XXI wieku, to lód, po którym to powietrze się prześlizguje i schładza.
Fani filmów akcji, którzy nie mają możliwości wybrania się do Wiednia, będą mogli zobaczyć Operę Wiedeńską w filmie Mission Impossible 5. W dniu mojej wizyty w pomieszczeniach i na dachu budynku trwały przygotowania do scen z tej nowej superprodukcji.
Opera Wiedeńska - Mission Impossible 5 Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus
Tom Cruise będzie na pewno pięknie biegał, a Christopher Widauer, odpowiadający za treści cyfrowe w operze, powiedział mi, że producenci mają prawa do odwzorowania budynku w dowolnej skali. Jest więc szansa na ogromną eksplozję.
Jeśli ktoś nie ma możliwości by odwiedzi operę na żywo, to nie będzie miał okazji zobaczyć pięknych wnętrz. Może jednak docenić repertuar artystyczny, który obecnie jest już dostępny w sieci.
Cyfrowa przyszłość
O projekcie cyfrowej ppery Polacy mogli usłyszeć po raz pierwszy w październiku zeszłego roku. To właśnie wtedy nowymi rozwiązaniami technicznymi chwalił się Samsung, technologiczny partner i jeden ze sponsorów Wiener Staatsoper.
Współpraca nawiązana pomiędzy Wiedeńską Operą Państwową, a firmą Samsung to wyjątkowe wydarzenie. Formy sztuki, które dotychczas uznawane były za ekskluzywne, elitarne i niezwykle kosztowne dzięki tej współpracy zdecydowanie będą dostępne dla szerszego grona odbiorców. Od teraz twórczość jednej z najlepszych scen operowych w Europie będzie można podziwiać nie ruszając się z salonu za pośrednictwem urządzeń firmy Samsung
- powiedział wtedy Olaf Krynicki , PR Manager Samsung Electronics Polska.
Live Aida Fot. Samsung Fot. Samsung
Producent stworzył aplikacje mobilne oferujące libretto, tekst dzieła czy dodatkowe informacje. Gwoździem technologicznego programu była jednak aplikacja dla Smart TV koreańskiego producenta. Gwoździem bardzo ostrym, bo miała ona pozwalać na transmisję oper na żywo, nie tylko w jakości Full HD, ale również Ultra HD (rozdzielczość 3840 x 2160 pikseli) wykorzystując łącze o prędkości około 10-12 megabitów na sekundę. Zapowiedzi były odważne. 15. października 2013 roku przedstawiono nowinkę na konferencji prasowej pokazując jej możliwości na przykładzie Aidy autorstwa Giuseppe Verdiego. Niespełna rok później miałem okazję odwiedzić Operę Wiedeńską i porozmawiać z jej pracownikami o przyszłości cyfrowego przedsięwzięcia. Wygląda na to, że ich apetyt wzrósł w miarę jedzenia.
Opera Wiedeńska - dach Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus
Opera w domu
Streaming treści z Austrii do naszych domów można zrealizować przez wspomnianą aplikację Smart TV w telewizorach Samsunga lub oficjalną stronę przedsięwzięcia przygotowaną w trzech języka - niemieckim, angielskim i koreańskim. Obraz transmisji na żywo można przełączać między dwoma ujęciami - dynamicznym ze zmieniającymi się kadrami z 9 kamer Full HD i statycznym, pokazującym cały czas scenę z perspektywy widowni. Programy są nadawane na żywo oraz w postaci treści na żądanie.
Dostęp do zasobów opery jest płatny. "Bilet" na pojedynczy spektakl kosztuje 14 euro czyli około 60 zł. Za 88 euro (370 zł) można wykupić pakiet ośmiu transmisji na żywo, a za 320 euro (1340 zł) dostęp do wszystkich transmisji przez 12 miesięcy. Filmy z biblioteki na żądanie uaktywnia się za 5 euro (ok. 21 zł). Ceny nie są niskie, ale Christopher Widauer zaznacza, że tylko jeśli myśli się o nich w kontekście jednej osoby.
Jeśli przed telewizorem zbierze się cała rodzina lub kilkoro znajomych, to koszt transmisji opery na żywo będzie zapewne niższy niż wina, które pijemy
- mówi pół żartem, pół serio Widauer.
Christopher Widauer Fot. Szymon Adamus Fot. Szymon Adamus
Aspektem dodającym pikanterii całemu przedsięwzięciu jest strona technologiczna. Wybrane opery są transmitowane w jakości Ultra HD co już samo w sobie jest nie lada gratką. Takich treści po prostu nadal nie ma zbyt wiele. Netflix stawia pierwsze kroki w tej kwestii, ale nie ma go w Polsce. W telewizorach Samsunga jest darmowa biblioteka filmów Strefa VOD UHD, którą testowałem na moim blogu , ale jej repertuar nie pozwoli wykorzystywać możliwości nowego telewizora przez wiele miesięcy. Dodatkowo Wiedeńska Opera Państwowa robi coś, co jest zupełnie niespotykane - nadaje swoje transmisje na żywo. Można się spierać o to jak wielki skok jakościowy poczujemy w Ultra HD przystosowanym do łącza 10 Mbit, ale fakt pozostaje faktem - takie rozwiązania są obecnie rzadsze niż sam sprzęt.
Wiedeńczycy realizują transmisje za pomocą 9 kamer Full HD i 1 Ultra HD. Sprzęt o wyższej rozdzielczości jest bardzo masywny, co utrudnia organizację pracy i zwiększa koszty. Kamera Ultra HD jest wypożyczana, bo jej koszty wraz z obiektywem, sięgałby kilkudziesięciu tysięcy euro. Najdroższy jest obiektyw, który musi zapewnić znakomitą jakość, przy nie zawsze silnym oświetleniu. Siódmego maja tego roku Opera Wiedeńska i Samsung zorganizowały pierwszą, globalną transmisję w rozdzielczości UHD. Słynną operę Nabucco, autorstwa włoskiego kompozytora Giuseppe Verdiego, transmitowano na żywo na cały świat prosto ze sceny Wiedeńskiej Opery Państwowej. Blichtru wydarzeniu dodała obecność hiszpańskiego tenora Plácido Domingo.
Placido Domingo i transmisja Ultra HD Fot. Samsung Fot. Samsung
W praktyce okazało się, że wspominane wcześniej 10-12 Mbitów to trochę mało i do pełni szczęścia potrzebne było łącze minimum 20 Mbitów. Na początku transmisji obraz nie miał również dostatecznej ostrości. Problem był prozaiczny - operator kamery nie zorientował się w sytuacji, widząc podgląd na małym ekranie. Christopher Widauer wspomina, że biegł wtedy ze swojego biura, w którym oglądał transmisję na dużym telewizorze, by zwrócić uwagę operatorowi. Być może dlatego opera idzie w stronę pełnej automatyzacji. Stworzono zdalną reżyserkę, z której można sterować kamerami Full HD. To samo czeka sprzęt do transmisji Ultra HD, ale póki co problemem są jego gabaryty i waga. Gdy nowoczesne, sterowane zdalne statywy pozwolą na postawienie na nich większego i cięższego oprzyrządowania, to przed kamerą Ultra HD nie będzie musiał już nikt stać.
Baza nagrań pozwalająca na szybki dostęp do ujęć z każdej kamery mogłaby pozwolić również na przygotowanie nowych wydań na DVD i Blu-ay, ale póki co nie ma takich planów. Powodem jest długi czas realizacji takich materiałów (około trzech tygodni), a nie strach o zjadanie własnego ogona.
Uważamy, że udostępnianie transmisji z naszych oper w sieci nie będzie powodowało efektu kanibalizmu. Nie mamy problemu z brakiem widowni. Na każde z naszych widowisk sprzedajemy średnio 99 procent biletów. (...) Transmisje w Internecie są kierowane do osób, które z różnych względów nie mogą przyjechać do Opery Wiedeńskiej
- tłumaczy Christopher Widauer.
Balet na wygiętym telewizorze Ultra HD Fot. Samsung Fot. Samsung
Na nowy sezon zaplanowano 40 spektakli w rozdzielczości Full HD i 10 w Ultra HD. Obejrzy je minimum kilkaset osób. W zeszłym sezonie usługa przyciągnęła łącznie 3500 widzów. W nadchodzącym organizatorzy liczą na około 500 elektronicznych odbiorców każdej opery. Podobno Opera Wiedeńska chce również sprzedawać swój system innym dostawcą takiej treści. Christopher Widauer wspominał nawet o polskich operach, ale nie podawał szczegółów. Zapewniał jednak, że to dopiero początek.
Wielu do nas dołączy. Powstanie europejska platforma i wiele wydarzeń kulturalnych będzie transmitowanych przez Internet. Twórcy treści staną się niezależni na platformach cyfrowych (...) Yen skomplikowany system udało się nam uruchomić globalnie w kilka miesięcy. Będzie się on rozprzestrzeniał wraz z poznawaniem przez odbiorców możliwości Smart TV
- kończy Christopher Widauer
Szymon Adamus