Próbnik Philae lądował na komecie... trzy razy. Najnowsze wieści z komety

ESA podała zaskakującą informację - wczorajsze lądowanie na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko było znacznie bardziej skomplikowane, niż to się w pierwszych chwilach wydawało. Jakie to będzie miało konsekwencje dla misji Philae?

[AKTUALIZACJA 14:27]

Na konferencji ESA podała nowe informacje na temat lądowania. Okazuje się, że faktycznie miały miejsca trzy zetknięcia z powierzchnią. Po pierwszym lądownik wykonał ogromny skok przelatując prawdopodobnie około kilometra. Drugi skok trwał tylko 7 minut i Philae pokonał odległość kilku metrów.

Wszystko to spowodowało, że obecne położenie lądownika nie jest dokładnie znane. ESA namierza go, wiadomo w przybliżeniu gdzie powinien się znajdować. Na poniższym zdjęciu na różowo zaznaczono obszar, w którym po raz pierwszy Philae zetknął się z kometą. Na niebiesko oznaczony jest obszar, gdzie obecnie znajduje się Philae. Jak widać to dość duży teren. Planowane miejsce lądowania znajduje się między tymi obszarami, w widocznym tam rozległym kraterze.

Gdzie jest Philae?Gdzie jest Philae? Fot. ESA Fot. ESA

Ze zdjęć, które dotarły na Ziemię wynika, że lądownik znajduje się w cieniu. To poważny problem - zamiast planowanych 6 godzin słońca prawdopodobnie oświetlony jest tylko przez 1,5 godziny. Oznacza to, że będą problemy z zasilaniem instrumentów, które czerpią energię z paneli słonecznych. Na razie lądownik działa na baterii, która wytrzyma około 60 godzin.

Podczas wczorajszego lądowania próbnika Philae na komecie Czuriumow-Gierasimienko wiele osób zastanawiało się, skąd wzięły się pełne zaskoczenia miny specjalistów śledzących dane w Europejskim Centrum Operacji Kosmicznych. Najwyraźniej działo się coś dziwnego. Dziś sprawa stopniowo się wyjaśnia, choć wciąż znamy tylko niektóre szczegóły.

Po pierwsze wygląda na to, że lądownik Philae lądował nie raz, ale aż trzy razy. Jak podała ESA dane z przyrządów próbnika wskazują, że kontakt z gruntem nastąpił o 16:33, 18:26 i 18:33 polskiego czasu. Wskazuje to na możliwość odbijania się Philae od komety. Taki scenariusz jest możliwy, bo grawitacja 67P/Czuriumow-Gierasimienko jest kilkaset tysięcy razy słabsza od ziemskiej.

By zapobiec odbiciu zaprojektowano kilka mechanizmów, jednak dwa główne z nich nie zadziałały. Jeden to strumień zimnego gazu, który miał docisnąć lądownik w chwili dotknięcia gruntu, jednak ten system nie działał już w chwili odłączania się od Rosetty. Drugi, harpuny wbijające się w grunt, nie zostały odpalone - wciąż nie wiadomo dlaczego.

Efektem mogło być odbicie się od powierzchni Czuriumow-Gierasimienko, ponowny lot i powrót na powierzchnię.

Philae przysłał pierwsze zdjęcie z powierzchni komety - można je zobaczyć na górze strony. Czekamy na kolejne, m.in. panoramę z otoczenia lądownika.

Więcej o: