Kurs euro we wtorek po raz pierwszy od dwóch miesięcy przekroczył 4,50 zł. Najdroższy od trzech miesięcy jest także dolar, który dobił do granicy 4,20 zł. Złoty słabnie i widać to gołym okiem. O powody tych spadków zapytaliśmy Piotra Kuczyńskiego, analityka DI Xelion, który był gościem Karoliny Hytrek-Prosieckiej w Studiu Biznes. - Generalnie można było oczekiwać, że przed wyborami złoty się osłabi. Nie widzę powodów, dla których na fali niepewności okołowyborczej, by się sprzedawał. Wystarczy, że zagranica powie "poczekajmy" i nie będziemy kupowali złotego, to nie widzę powodu, żeby się nie osłabiał - mówił, zauważając, że złoty głównie traci w stosunku do umacniającego się globalnie dolara. Od połowy lipca to wzrost już o około 6 proc. - Do euro złoty osłabi się dużo mniej - mówi ekspert.
- Umocnienie dolara wynika z tego, co widzimy na rynku obligacji amerykańskich. 4,3 proc. to jest najwyższa rentowność od 16 lat w USA. W związku z tym pieniądze płyną tam, gdzie rentowność jest wyższa. Ta jest wyższa przede wszystkim dlatego, że dla Fed inflacja w USA jest niedopuszczalna, a ona rośnie. Pojawiły się głosy, że zaczyna się reflacja, jakiś ruch, który będzie powodował powrót inflacji na zachodzie. A jeżeli patrzy się na rynek ropy, gdzie cena idzie w górę, to tym bardziej może to niepokoić. To wygląda słabo - komentował ostatnie wydarzenia na rynku.
Według Piotra Kuczyńskiego w kursie złotego jeszcze nie widać, wpływu decyzji Rady Polityki Pieniężnej odnośnie stóp procentowych. Przypomnijmy bowiem, że we wtorek i środę odbywa się posiedzenie RPP, na którym - według prognoz wielu ekspertów - stopy procentowe zostaną obniżone o 0,25 punktu procentowego, czyli do 6,5 proc z obecnie obowiązujących 6,75 proc.