"W tydzień szwajcarski frank podrożał względem złotego o 22 grosze, euro podrożało o 21 gr, a amerykański dolar o 18 groszy. W tydzień złoty 'wykasował' 4 miesiące swojego wcześniejszego umocnienia" - zauważają analitycy Macronext. We wtorek złoty znów osłabia się zatrważająco szybko. Dolar umacnia się na tle złotego o 1,13 proc. i kosztuje 4,36 zł, frank rośnie w tempie 1,02 proc. - kosztuje 4,89 zł, a euro umacniał się o 0,84 proc. i jest po 4,68 zł. Odnotujmy jeszcze, że funt szterling rośnie o 0,80 proc. i na rynku międzybankowym płaci się za niego 5,44 zł. Ekonomista Rafał Mudnry zauważył, że rano wobec tych walut złoty stracił 5 groszy w ciągu dwudziestu minut.
"PLN frunie dalej. Skala osłabienia jest bardzo dynamiczna i zupełnie niepodobna do standardowego zachowania EURPLN. Przekaz, że NBP nie zamierza realizować celu inflacyjnego, poszedł mocniej w świat" - komentuje ekonomista Mikołaj Raczyński. Wojtek Stepien główny ekonomista BNP Paribas zauważa, że "PLN REER oddaje pomału wszystkie zyski z początku roku, skoro 'umocnienie złotego ma marginalne znaczenie z punktu widzenia inflacji' nie ma powodu, aby rynek to umocnienie obstawiał. Stabilny REER przy tej inflacji to teraz EURPLN gdzieś koło 4,80 zł". Wyjaśnijmy, że REER to kurs skorygowany o zmiany siły nabywczej walut tzw. realny efektywny kurs walutowy.
"Kontynuacja przeceny złotego. Rynek testuje odporność rządzących na krytykę, czeka na reakcję? Nie wierzę, że chodzi o wypracowanie zysku NBP, o czym mówią niektórzy analitycy - im słabszy PLN tym zysk większy. Do końca roku dużo czasu i nie wiadomo do kogo po wyborach zysk trafi" - pisze z kolei Piotr Kuczyński, główny ekonomista Xelion. Kuczyński odniósł się w ten sposób do krążących wśród ekspertów informacji, że NBP dzięki osłabieniu złotego na koniec roku wypracuje zysk w związku z posiadanymi aktywami i zasili nim budżet państwa, co pomoże zmniejszyć deficyt.
Na usprawiedliwienie ostatnich ruchów złotego można powiedzieć, że we wtorek tracą również inne waluty regionu. Przykładowo dolar umacnia się także wobec korony czeskiej, ale w tempie 0,60 proc. Wyraźnie traci także węgierski forint - 0,80 proc. To jednak wciąż mniej niż polski złoty. "Ogólnie widać, że dziś słabną też inne waluty regionu jak korona czeska czy forint. Ale to złoty obrywa najbardziej. Widać, że niespodziewaną obniżką stóp i nowym "nieformalnym" podejściem RPP do celu inflacyjnego (5 proc. a nie 2,5 proc.) złoty zaczął się odrywać o walut regionu" - zauważa ekonomista Rafał Mundry. "Komuś się w regionie guzik wcisnął, tylko u nas jakby mocniej" - dodaje Daniel Kostecki, ekonomista CMC Markets Polska.