Jeszcze niedawno ceny paliwa w Polsce zbliżały się do 10 zł za litr. Dziś drastycznie spadają - głównie na stacjach Orlenu. Eksperci ostrzegają, że bajka nie potrwa długo. - Nie mam wątpliwości co do tego, że jeżeli dzisiejsze warunki makro się utrzymają (ceny ropy, diesla, kurs złotego), a polityka Orlenu będzie charakterystyczna do lat ubiegłych, to w niedługim okresie czasu po 15 października zobaczymy ceny, które istotnie przekroczą 7 zł - prognozował Dawid Czopek w rozmowie z Next.gazeta.pl.
Gdy w Polsce ceny zaczęły spadać, na Słowacji poszybowały w górę. Pan Pavel z Kieżmarku przyjechał do oddalonej o 40 km Bukowiny. Jak wyliczał w rozmowie z Onetem, u niego w mieście paliwo jest dziś w cenie 1,75 euro (za diesla) i 1,77 euro (za benzynę 95 oktanową). Tymczasem na naszym Orlenie oba typy paliwa kosztują 5,99 zł za litr. - Musiałbym być idiotą, by nie skorzystać z takiej okazji. Przecież to oznacza, że benzynę kupuję taniej o 2,17 zł na każdym litrze. Przy tym, co zatankowałem, zapłacę o 282 zł mniej niż u siebie - powiedział.
Kasjerka, która pracuje na stacji pali w Nowym Targu, przyznała, że niektórzy Słowacy pytają, czy są jakieś limity. - Gdy mówimy, że niczego takiego w Polsce nie ma, rozpromieniają się. Później widzę, że ci ludzie tankują nie tylko same samochody, ale też wielkie kanistry - powiedziała w rozmowie z Onetem.
- Nie wiem, czy wasz rząd jest taki cudowny, czy tak mało odpowiedzialny, że daje swoim obywatelom możliwość taniego tankowania. Słyszałem i takie, i takie opinie od moich przyjaciół Polaków. Jak to się skończy, zobaczymy zapewne po wyborach. To jednak o tyle dziwne, że na Słowacji też niedługo są wybory parlamentarne [30 września - red.]. U nas nikt jednak cen paliwa nie obniża - skomentował kierowca ze słowackiego Namiestowa, który swoje zapasy robił na stacji w Lipnicy Wielkiej.
W Czechach za litr benzyny trzeba zapłacić od 38 do 42 czeskich koron. Różnica jest duża, bo w Polsce wychodzi po 32-33 korony. - Tylko szaleniec lub bogaty człowiek, mając blisko do polskiej stacji, nie zdecydowałby się u was tankować - skomentował pan Jan w rozmowie z portalem money.pl, który kupował paliwo na stacji Orlenu w Kudowie-Zdroju. - Jestem tu kilka razy w miesiącu, ale mam znajomych, którzy regularnie odwiedzają polskie stacje. Znam osoby, mieszkające przy granicy, które przestały tankować w Czechach. Zazdrościmy Polakom. Przyjeżdżam tu nie tylko po benzynę, ale także po papierosy dla żony. Ona mówi, że można je kupić nawet o jedną trzecią taniej - mówił z kolei pan Frantisek.
Warto podkreślić, że na światowych rynkach ceny paliwa rosną. "Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że Orlen co najmniej od kilku tygodni wykorzystuje do bilansowania rynku zapasy interwencyjne paliw. Są one gromadzone na wypadek zakłóceń w dostawach na rynek krajowy (np. wojny lub awarii infrastruktury krytycznej) i mają pokryć popyt na paliwa przez 90 dni" - twierdzi ośrodek analityczny Polityka Insight.
Orlen informacji podanych przez analityków nie potwierdził. Władze zasłaniają się tajemnicą przedsiębiorstwa.