W XXI wieku na fotelu ministra finansów zasiadało 14 osób. Jedna była tam niecały miesiąc, więc ją pominęliśmy (Paweł Wojciechowski, który był ministrem od połowy czerwca do połowy lipca 2006). Pozostała trzynastka przed nami.
Teresa Lubińska została pierwszym ministrem finansów w pierwszym rządzie PiS, w którym premierem był Kazimierz Marcinkiewicz. Była nim nieco ponad dwa miesiące, od końca października 2005 do początków stycznia 2006.
Gospodarka wtedy gwałtownie przyspieszała - byliśmy rok po wejściu do UE. Stopa bezrobocia spadała, ale wciąż była wysoko - wynosiła 16,7 procent.
W czasie urzędowania minister Lubińskiej, czyli w listopadzie i grudniu 2005 dług Skarbu Państwa wzrósł o 1,22 mld PLN. To daje 612 mln PLN wzrostu zadłużenia miesięcznie. PKB wynosiło wtedy 967 mld PLN - czyli gospodarka wytwarzała średnio 80,6 mld PLN miesięcznie. Porównując 612 mln złotych przyrostu długu do 80,6 mld złotych miesięcznego PKB wychodzi nam 0,8 procent. Czyli minister Lubińska zwiększała w czasie swojego urzędowania dług Skarbu Państwa o 0,8 procent PKB.
Proszę się nie bać, przy kolejnych ministrach tego wyliczenia nie będziemy prowadzić już aż tak szczegółowo. :)
Na miejscu dwunastym Halina Wasilewska-Trenkner. Ostatni minister finansów rządów AWS z premierem Jerzym Buzkiem, na stanowisku od końca sierpnia do połowy października 2001. Niekwestionowany fachowiec - ministrem była tylko 2 miesiące, ale wiceministrem przez blisko 10 lat, od 1995 do 2004 roku.
W czasach, kiedy była ministrem finansów, gospodarka rozwijała się powoli, a stopa bezrobocia sięgała aż 18,5 procent.
Od końca sierpnia do końca października 2001 dług Skarbu Państwa urósł o 1,59 mld PLN. To daje 793 mln PLN miesięcznie. PKB wynosiło wtedy 780 mld PLN - czyli średnio 65 mld PLN miesięcznie. Porównując 793 mln do 65 mld złotych wychodzi nam 1,2 procent. Czyli Halina Wasilewska - Trenkner zwiększała w czasie swoich rządów w gmachu przy Świętokrzyskiej o 1,2 procent PKB.
W czasach nieudanego tworzenia koalicji PO-PiS w 2005 roku był ekspertem gospodarczym po stronie PiS. W rządzie Marcinkiewicza wiceministrem finansów, a szefem resortu został w lipcu 2016, kiedy premierem był już Jarosław Kaczyński. Po odejściu z rządu został pierwszym szefem Komisji Nadzoru Finansowego.
Ministrem był nieco ponad dwa miesiące - od połowy lipca do końca września 2016. Gospodarka kręciła się wtedy już bardzo szybko, a bezrobocie szybko spadało - sięgało 13,3 procent. Dług w tym czasie urósł o 3,16 mld PLN, czyli o 1,58 mld PLN miesięcznie, czyli o 1,8 procent ówczesnego PKB.
To ostatni minister finansów przed PiSem. Był nim ponad rok od lipca 2004 do października 2005, w rządzie Marka Belki, który był o tyle specyficzny, że nie musiał się mocno przejmować możliwością utraty większości w Sejmie, bo i tak jej nie miał. Był to rząd mniejszościowy, ale z poparciem ówczesnego prezydenta Kwaśniewskiego. Działał tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej przy przyspieszającej gospodarce, ale z wciąż wysokim bezrobociem, średnio w okolicach 18 procent.
Minister Gronicki to ekonomista liberalny, który wcześniej współpracował m.in. z gdańskim Instytutem Badań nad Gospodarką Rynkową. W ministerstwie znacząco ograniczył tempo zadłużania się, które wcześniej było spore (o tym jeszcze będziemy pisać). W czasie pełnienia funkcji ministra zwiększył dług Skarbu Państwa o 30,5 mld PLN, co daje średnio 2,03 mld PLN miesięcznie. To się przekłada na 2,6 procent ówczesnego PKB.
Świętej pamięci Zyta Gilowska jako jedyna w XXI wieku pełniła funkcję ministra finansów dwa razy - od stycznia do czerwca 2006 w rządzie K. Marcinkiewicza i od września 2006 do listopada 2007 w rządzie J. Kaczyńskiego. Co ciekawe, były to dwa zupełnie różne okresy pod względem zadłużania. Zyta Gilowska za pierwszym razem zwiększyła dług o 36,8 mld PLN w 6 miesięcy, a za drugim razem tylko o 17 mld PLN w 14 miesięcy.
Inaczej mówiąc: za pierwszym razem minister Gilowska zadłużyła Skarb Państwa aż na 7,4 procent PKB i gdyby po czerwcu 2006 już nie wróciła do ministerstwa, to zajęłaby w tym rankingu miejsce pierwsze. Ale jej drugi pobyt w ministerstwie to już zupełnie inna historia i przyrost długu tylko o 1,3 procent. Warto też pamiętać, że właśnie wtedy polska gospodarka rosła najszybciej po 1989 roku: o 7 procent. Nie było więc znaczącej potrzeby, żeby się akurat wtedy dodatkowo zadłużać.
Łącząc obydwa okresy w jeden złożony z 20 miesięcy średnio wychodzi nam, że minister Gilowska zwiększyła dług Skarbu Państwa o 3,1 procent PKB.
Ostatni minister finansów rządu PO-PSL z premier Ewą Kopacz. Był ministrem od końca listopada 2013 do połowy listopada 2015, czyli prawie całe dwa lata. Za jego czasów gospodarka podnosiła się z kryzysu lat 2012-2013 związanego z bankructwem Grecji i problemami całej strefy euro. Stopa bezrobocia w tym okresie mocno spadała, była średnio w okolicach 8,4 procent.
Za czasów ministra Szczurka, w lutym 2014 roku, przeprowadzono sztuczkę polegającą na umorzeniu 130 mld PLN obligacji Skarbu Państwa z OFE, co sztucznie zmniejszyło poziom długu publicznego. Dla potrzeb tego rankingu tej operacji nie wliczamy i zmianę długu w czasie urzędowania ministra Szczurka policzyliśmy tak, aby uwzględnić te wymazane ustawą 130 miliardów.
Pomijając operację na OFE, dług Skarbu Państwa od listopada 2013 do listopada 2015 zwiększył się o 113,8 mld PLN, czyli rósł średnio o 4,7 mld PLN miesięcznie. To odpowiada 3,3 procentom PKB liczonego jako średnia z okresu 2014-2015.
Ciekawe, że dopiero na siódmym, prawda? Ministra Rostowskiego o to, że rekordowo zadłużył kraj, oskarżył już chyba każdy polityk w Polsce spoza PO. Faktycznie, gdyby mierzyć tempo zadłużania wg lat, to okres 2009-2010 był rekordowy, a wtedy ministrem był Rostowski. Mało kto jednak pamięta, jak bardzo ten sam minister przykręcił śrubę w latach kolejnych i jak pilnował finansów w 2008 roku, przed bankructwem Lehman Brothers.
Rostowski był ministrem finansów najdłużej w czasie całej III RP - aż 6 lat, od listopada 2007 do listopada 2013. W tym czasie Polska rozwijała się najpierw bardzo szybko, potem gwałtownie zahamowała po Lehman Brothers, po to by równie gwałtownie się odbić w latach 2010-11 i równie szybko wpaść w kolejny kryzys w 2012 po bankructwie Grecji. Minister Rostowski stosował politykę podtrzymywania koniunktury w gospodarce w momentach kryzysów właśnie zwiększaniem zadłużenia. Recesji udało się uniknąć, ale dług i łatka "tego, co zadłużał" pozostały.
Dług Skarbu Państwa w czasach ministra Rostowskiego wzrósł o 357 mld PLN. Ale dzieląc to przez 72 miesiące urzędowania wychodzi już znacznie bardziej umiarkowane 4,96 mld PLN miesięcznie. To 4,2 procent średniego PKB w tym okresie.
Pierwszy minister finansów rządu Beaty Szydło i pierwszy minister, który nie ukrywał tego, że chce zwiększyć wydatki państwa i udział państwa w gospodarce. Był też pierwszym ministrem, który musiał znaleźć pieniądze na finansowanie programu 500 plus. Udało mu się to bez jakiegoś wyjątkowego wzrostu w trendzie zadłużania Skarbu Państwa. Był ministrem od połowy listopada 2015 do końca września 2016. Przez te 10 miesięcy dług wzrósł o 65,9 mld PLN. Jak łatwo policzyć - to 6,59 mld PLN miesięcznie, czyli 4,3% PKB.
Za czasów ministra Szałamachy gospodarka spowolniła przez wyraźny zastój w inwestycjach, ciągle za to poprawiała się sytuacja na rynku pracy, stopa bezrobocia rok temu była już na poziomie poniżej 7 procent.
Tu ważna uwaga. Ranking obejmuje tylko XXI wiek, czyli zaczyna się od stycznia 2001. Jarosław Bauc był ministrem także w roku 2000, ale tego okresu nie bierzemy pod uwagę. W jego przypadku chodzi tylko o okres od początku 2001 do sierpnia 2001, kiedy przestał być ministrem. Jarosław Bauc kojarzy się do dziś głównie z "dziurą Bauca", która to dziura ponoć zagrażała w 2001 polskiej gospodarce. Tak naprawdę była to głównie wyborcza (i skuteczna) propaganda SLD, a sytuacja w finansach publicznych nie była aż tak nadzwyczajnie zła. Ale dziś nikt już o tym nie pamięta.
Mieliśmy za to spowolnienie gospodarcze i spore bezrobocie - na poziomie ponad 18 procent.
W 2001 roku, kiedy ministrem był Jarosław Bauc, dług Skarbu Państwa wzrósł o 19,5 mld PLN, czyli rósł o 2,8 mld PLN miesięcznie. Nominalnie wygląda to dziś skromnie, ale 16 lat temu było to 4,5 procent ówczesnego PKB.
Będąc ministrem finansów w 1994 roku rozkręcił polską gospodarkę tak, że rosła w porywach o 7 procent. W rządzie Leszka Millera w latach 2002-2003 próbował zrobić to samo, także zwiększając deficyt i dług Skarbu Państwa. Ministrem był prawie rok od lipca 2002 do czerwca 2003.
Jego polityka, polegająca na rozkręcaniu gospodarki po spowolnieniu z lat 2000-2001 poprzez zwiększaniu popytu na rynku, zwiększone wydatki, a co za tym idzie większy deficyt i szybsze zadłużanie, nie różniła się mocno od polityki jego poprzednika i jego następcy (o czym za chwilę się przekonamy). Takie podejście można było wtedy usprawiedliwiać chociażby bardzo wysoką stopą bezrobocia przekraczającą w latach 2002-2003 19 procent.
W czasie 11 miesięcy ministra Kołodko dług Skarbu Państwa wzrósł o 34,5 mld PLN, czyli o 3,1 mld PLN miesięcznie. To daje 4,6 procent ówczesnego PKB.
Następca Grzegorza Kołodko, na stanowisku przez 13 miesięcy od czerwca 2003 do lipca 2004. Podobnie jak poprzednik próbował rozkręcać koniunkturę zwiększając popyt na rynku, także za pożyczone pieniądze. Właśnie wtedy bezrobocie minęło szczyt w okolicach 20 procent i zaczęło bardzo powoli opadać. Dwa lata później po spowolnieniu nie było śladu.
Dług Skarbu Państwa w czasie, kiedy ministrem finansów był Andrzej Raczko, wzrósł o 45,8 mld PLN, co daje średni przyrost o 3,53 mld PLN miesięcznie. Wtedy oznaczało to dokładnie 5 procent PKB.
Obecny minister finansów, a także minister rozwoju i wicepremier kontynuuje politykę zapoczątkowaną przez Pawła Szałamachę. Jest ona w sumie podobna do tego, co robili ministrowie Kołodko i Raczko w latach 2002-2004 - chodzi o podkręcanie koniunktury w gospodarce. Różnica polega na tym, że wtedy ta gospodarka faktycznie była w dołku, a bezrobocie zbliżało się do 20 procent. Dziś stopa bezrobocia jest w okolicach 5 procent, a gospodarka, nie licząc dołka w drugiej połowie 2016 roku, kręci się całkiem dobrze.
Z drugiej strony, dzisiaj zadłużanie się jest znacznie tańsze niż kilkanaście lat temu, a wicepremier Morawiecki nie ukrywa, że spora część długu zaciągniętego za jego czasów jest "na zapas". Nie zmienia to faktu, że tak szybko nie zadłużał państwa prawie nikt.
Mateusz Morawiecki jest ministrem finansów od końca września 2016, a dla celów tego rankingu wzięliśmy tylko dług wyemitowany do końca 2016, ponieważ nie mamy jeszcze danych o nominalnej wartości PKB za pierwszy kwartał 2017. W ostatnich trzech miesiącach 2016 dług Skarbu Państwa urósł o 26 mld PLN, czyli rósł średnio o 8,65 mld PLN miesięcznie. To 5,6 procent wartości PKB z końca ubiegłego roku.
W tym roku tempo zwiększania zadłużenia minimalnie spadło, ale aby zaktualizować pozycję wicepremiera w rankingu musimy poczekać parę tygodni, aż GUS poda nam ile pod koniec marca wynosiło roczne PKB Polski.
Były prezes NBP i były premier zanim został prezesem NBP i zanim został premierem, był ministrem finansów i to aż dwa razy. Najpierw przez 9 miesięcy w 1997 w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza, a potem przez 9 miesięcy w rządzie Leszka Millera. W rankingu uwzględniamy tylko ten drugi okres, od połowy października 2001 do początków lipca 2002 (bo mierzymy tylko XXI wiek). To był moment przejęcia władzy przez SLD po czterech latach rządów AWS, w czasie których blisko 3 lata ministrem finansów był Leszek Balcerowicz.
PKB w roku 2001 wzrosło zaledwie o 1,2 procent, to był najsłabszy rok odkąd wyszliśmy z recesji w 1991. Bezrobocie sięgało 19 procent i wciąż rosło. Belka zdecydowanie poluzował wtedy politykę fiskalną, co zresztą nie było aż takie kontrowersyjne, bo wtedy jeszcze generalnie poziom długu publicznego był nisko. Dług publiczny nie sięgał nawet 40 procent PKB. Następcy Marka Belki kontynuowali tę politykę aż do momentu, kiedy w 2004 roku w ministerstwie pojawił się Mirosław Gronicki - minister finansów w rządzie Marka Belki.
Dług Skarbu Państwa w czasie, w którym ministrem finansów był Marek Belka wzrósł o 39 mld PLN, czyli rósł o 4,3 mld PLN miesięcznie. Wtedy to było aż 6,4 procent PKB.
Potem nikt już nie zadłużał państwa w takim tempie. Ale też nie jest przypadkiem, że moment najszybszego przyrostu długu idealnie pokrywa się z momentem największego spowolnienia gospodarczego w całej historii III RP. W sytuacji, w której prywatne firmy zwalniają ludzi i ograniczają produkcję w obawie przed recesją, rząd ożywia gospodarkę na kredyt.
Dane o długu Skarbu Państwa z każdego miesiąca licząc od stycznia 2001 są TUTAJ.
Dane o PKB z każdego kwartału są TUTAJ w pliku "kwartalne wskaźniki makroekonomiczne".
Wiedza o tym, kto kiedy był ministrem finansów jest TUTAJ.
Najpierw ustalaliśmy, od którego do którego miesiąca dany minister urzędował. Jeśli zaczynał urzędowanie w drugiej połowie miesiąca, to liczyliśmy jego okres od kolejnego miesiąca. Czyli np. ministrowi Morawieckiemu, który jest ministrem finansów od 28 września tego września oczywiście nie liczyliśmy i zaczęliśmy od października.
Następnie liczyliśmy przyrost długu w okresie urzędowania ministra nominalnie w złotych. Potem dzieliliśmy ten przyrost przez liczbę miesięcy urzędowania ministra. W ten sposób mieliśmy policzony średni miesięczny przyrost zadłużenia dla każdego ministra. Gdybyśmy nie przeliczali tego na miesiące, wtedy to, jak bardzo dany minister zwiększył dług, byłoby mocno uzależnione od tego, jak długo był ministrem.
Potem braliśmy nominalną wartość PKB za ostatnie 4 kwartały. Robiliśmy to przy każdym ministrze dwa razy: z kwartału kiedy zaczynał urzędowanie i z kwartału, w którym kończył. Z tych dwóch wartości wyciągaliśmy średnią. Potem jeszcze tę średnią dzieliliśmy na 12, aby uzyskać średni miesięczny PKB w czasie urzędowania danego ministra.
Na końcu dzieliliśmy miesięczny przyrost nominalnego długu przez miesięczny nominalny PKB z tego samego okresu. Taki ułamek podawaliśmy jako procent PKB.
Dzięki temu na dane nie ma wpływu inflacja, a tempo zadłużania kraju za każdym razem uwzględnia to, jak dużą mieliśmy w danym momencie gospodarkę.
Wyliczenia dotyczą tylko długu Skarbu Państwa, a nie całego długu publicznego. Na dług publiczny wpływ mają też finanse samorządów, które są tylko w niewielkim stopniu zależne od ministra finansów. Dług Skarbu Państwa to ponad 90 procent całego długu publicznego.
Ranking dotyczy tylko ministrów finansów z XXI wieku, bo dane o długu sprzed 2001 roku nie są podzielone na miesiące. W zestawieniu nie ma więc na przykład Leszka Balcerowicza, ale za to dane są dokładne, bo oparte na danych miesięcznych.