Od początku roku dług samochodowy wzrósł nam o 3 procent. Ale popularność tych kredytów systematycznie maleje. Od końca 2011 zadłużenie samochodowe spadło o 40 procent.
Na zakup samochodów mamy pożyczone 4,08 mld PLN. Od początku roku dług samochodowy wzrósł nam o 3 procent. Ale popularność tych kredytów systematycznie maleje. Od końca 2011 zadłużenie samochodowe spadło o 40 procent. Kredyty samochodowe spłacamy nieźle. Odsetek tak zwanych kredytów utraconych w tej kategorii to tylko 5,7 procent. Czyli średnio nie spłaca się co siedemnasty kredyt samochodowy.
Odsetek kredytów utraconych przez banki, to w przypadku kart 8,9 procent. Czyli średnio co jedenastej karty kredytowej nikt nie spłaca (to oczywiście uproszczenie, które byłoby prawdziwe, gdyby każda karta miała taki sam limit wydatków. Precyzyjniej: to, co banki straciły z powodu niespłaconych kart, jest warte 8,9 procent kwoty wszystkich kredytów udzielonych na kartach).
Płacenie kartą kredytową jest wygodne, ale to też jest kredyt, który musimy spłacić. Na koniec czerwca byliśmy winni bankom z tego tytułu 13,43 mld PLN. To o 2,5 procent więcej, niż na początku roku. Zadłużenie na kartach wyraźnie nam spadało w czasie spowolnienia gospodarczego 2012-2013, ale od tamtej pory znów rośnie i jest mniej więcej na tym samym poziomie, co pod koniec 2011.
Lodówki, pralki, telewizory, laptopy i wszystkie inne cuda, które można w sklepie kupić na raty. Oczywiście w takiej sytuacji kredytu ratalnego nie udziela nam sam sklep, tylko bank, który z tym sklepem współpracuje. Kredytów ratalnych mamy obecnie wziętych aż 61,4 mld PLN. To o 7 procent więcej niż na początku roku, więc mamy tu całkiem niezły wzrost. Widać, że w tym roku zakupy idą nam coraz lepiej. To także aż o 25,4 procent więcej niż 5 lat temu. Odsetek kredytów niespłaconych to 10,5 procent. Sporo. Przez to, że są dla banków takie ryzykowne, są też dość drogie - mają wysokie prowizje i oprocentowanie.
Ulubiony produkt kierowników oddziałów bankowych - bo to najdroższy kredyt ze wszystkich. Dlatego też najczęściej reklamowany przez banki, gdzie tylko się da. Mamy ich już 66,8 mld PLN. Ale to tylko o 1,5 procent więcej, niż na początku roku. Od końca 2012 roku wartość kredytów gotówkowych wzrosła o 18,8 procent.
Spłacają się najgorzej ze wszystkich. Odsetek kredytów niespłaconych to aż 14,2 procent. Dlatego banki za ich udzielenie pobierają zdecydowanie najwięcej pieniędzy. W ten sposób i tak na nich zarabiają.
Wszystkie polskie miasta, powiaty, gminy i województwa razem wzięte mają 70,8 mld PLN długu. To dane na koniec pierwszego kwartału 2016. Co ciekawe, samorządy na początku tego roku swoje zadłużenie zmniejszyły, bo 2015 kończyły z długiem powyżej 72 mld PLN. Wynika to z sezonowości w samorządach - ich dług jest związany z inwestycjami w miastach czy też gminach. Inwestycje te rozlicza się najczęściej na koniec roku, więc dług samorządowy zwykle na początku roku spada, a rośnie dopiero w ostatnim kwartale.
Ale generalnie w ostatnich latach samorządy zadłużają się bardzo ostrożnie. Wielkość ich długu od końca 2012 wzrosła tylko o 3,4 mld PLN czyli o 5 procent. Dług samorządowy oczywiście spłaca się w Polsce w całości, zgodnie z prawem samorząd nie może zbankrutować. Jeśli zapędzi się w finansową ślepą uliczkę, wtedy rząd może ustanowić tam zarząd komisaryczny i udzielić pożyczki z budżetu państwa.
Zdecydowanie najbardziej upolityczniony rodzaj naszego zadłużenia. Na koniec czerwca dług frankowiczów przeliczony na naszą walutę wynosił 137,5 mld PLN. O 0,2 procent mniej niż na początku roku i o 4,9 procent mniej niż na koniec 2012 roku.
Odsetek kredytów niespłacanych w przypadku CHF to 3,6 procent. Zdecydowanie mniej niż w przypadku kredytów konsumenckich, ale więcej niż w przypadku kredytów hipotecznych w złotych (hipoteczne kredyty CHF spłacają się gorzej od tych w PLN od marca 2015).
Duże firmy są winne bankom 147,1 mld PLN. O 4 procent więcej niż na początku roku i o aż o 37 procent więcej niż pod koniec 2012. A do tej kwoty można jeszcze dodać znacznie trudniej policzalną wartość obligacji korporacyjnych wyemitowanych przez duże firmy. Tylko na giełdowym rynku Catalyst notowane są obligacje firm warte ponad 60 mld PLN.
Dług bankowy duże firmy spłacają porządnie. Odsetek kredytów utraconych to 7,3 procent. Z obligacjami korporacyjnymi różnie bywa, zdarzają się czasami przypadki, kiedy firma nie spłaca swojego długu, bo nie ma z czego. Na pewno są to obligacje bardziej ryzykowne, niż te rządowe.
Tak zwane koła zamachowe polskiej gospodarki mają w bankach pożyczone 193 mld PLN. To o 3,8 procent więcej niż na początku roku i o 17 procent więcej niż pod koniec 2012. Małe firmy biorą głównie kredyty obrotowe (68 mld PLN) i inwestycyjne (60 mld PLN). Są mniejsze i biedniejsze, więc spłacają gorzej niż firmy duże. Wskaźnik kredytów utraconych to 11,3 procent.
Najpopularniejszy produkt bankowy w Polsce. Złotówkowych kredytów hipotecznych mamy aż za 223 mld PLN. To o 5,4 procent więcej niż na początku roku i aż o 55,7 procent więcej niż pod koniec 2012. Żadnych innych kredytów nie zaciągamy tak systematycznie - zadłużenie z tego tytułu od lat rośnie stale o parę miliardów miesięcznie.
Kredyty hipoteczne spłacają się zdecydowanie najlepiej ze wszystkich. Te złotowe spłacają się od marca 2015 lepiej niż frankowe. Odsetek kredytów utraconych tutaj to tylko 2,6 procent. Wizja tego, że bank zabierze nam mieszkanie, jak nie będziemy spłacać rat, działa niezwykle mobilizująco.
Wszystkie nasze kredyty mieszkaniowe, gotówkowe, ratalne, samochodowe, na kartach, kredyty dla firm małych i dużych, zadłużenie samorządów - to wszystko jest warte 916 miliardów złotych. Skarb Państwa jest zadłużony mniej. Ale minimalnie mniej. Na koniec maja dług Skarbu Państwa wynosił 890 mld PLN. To o 6,4 procent więcej niż na początku roku i o 12 procent więcej niż na koniec 2012.
Ale trzeba pamiętać, że po drodze w ramach "reformy" OFE rząd ustawą pozbył się około 140 mld PLN długu. Gdyby nie ta operacja, wzrost długu Skarbu Państwa w ostatnich czterech latach sięgałby prawie 30 procent. Zasadnicza różnica między naszymi długami prywatnymi, a długiem Skarbu Państwa jest taka, że w kontaktach dłużnik-wierzyciel my jako dłużnik jesteśmy na słabszej pozycji wobec banków.
Nasza zdolność kredytowa jest ograniczona i dokładnie sprawdzana. W przypadku rządu wierzyciele są nastawieni znacznie bardziej życzliwie. Rząd nie ma żadnych problemów aby na kolejnych przetargach co kilka tygodni sprzedawać kolejne emisje nowych obligacji. Banki i fundusze inwestycyjne traktują dług rządowy jako bezpieczną lokatę kapitału. Państwo może zbankrutować, Polsce zdarzyło się to ostatni raz w 1981. Ale wtedy nasze zadłużenie było w dolarach i sięgało 100 procent PKB. Dzisiaj większość długu Skarbu Państwa jest w złotych, a wielkość długu jest w okolicach 50 procent PKB.