Chińczycy na zapowiedzi wprowadzenia przez Stany Zjednoczone 25-procentowego cła na import stali i 10-procentowego na import aluminium, zareagowali bardzo stanowczo. - Chiny będą zmuszone do uzasadnionej i koniecznej reakcji - ostrzegł w czwartek szef chińskiej dyplomacji. Minister Wang Yi podkreślił też, że wojny handlowe, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę globalizację, nie są dobrym rozwiązaniem, a ich efekt może być wyłącznie szkodliwy.
Napięcie na linii Waszyngton-Pekin w kwestii wymiany handlowej narasta od czasu objęcia przez Donalda Trumpa urzędu. Prezydent jest przekonany, że deficyt, jaki Stany Zjednoczone notują w handlu z Chinami, szkodzi amerykańskiej gospodarce i od początku zapowiada walkę o jego zmniejszenie.
Wczoraj tę walkę prowadził tak, jak to często robi - na Twitterze. Ogłosił, że Amerykanie wystosowali do Chińczyków żądanie przygotowania planu zmniejszenia "ogromnego" deficytu w handlu z USA o "Jeden Miliard Dolarów".
China has been asked to develop a plan for the year of a One Billion Dollar reduction in their massive Trade Deficit with the United States. Our relationship with China has been a very good one, and we look forward to seeing what ideas they come back with. We must act soon!
- Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 7 marca 2018
Ten jeden miliard wydaje się być kwotą niemal symboliczną. W 2017 roku deficyt w handlu między Chinami a Stanami Zjednoczonymi był rekordowy - wyniósł 375,2 mld dolarów, o ponad 28 mld dolarów więcej, niż rok wcześniej. Według ekonomistów, to efekt głównie silnej amerykańskiej gospodarki, dzięki czemu konsumenci w USA mogli sobie pozwolić na przykład na kupowanie większej ilości zagranicznych towarów, elektroniki, ubrań, itp. W ten sposób USA znacznie więcej z Chin importowały, niż do nich eksportowały.
Chiny to główny "sprawca" amerykańskiego deficytu handlowego, łącznie w ubiegłym roku był on na poziomie 566 mld dolarów, największym od 2008 roku.
Chiny to też największy (jako pojedyncze państwo) partner handlowy USA. Na kolejnych miejscach są Kanada i Meksyk - według ostatnich zapowiedzi przedstawicieli Białego Domu mają one zostać wyłączone spod rozporządzenia o cłach pod warunkiem, że podpiszą nowe porozumienie ws. NAFTA (Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu). Jako grupa krajów o pierwsze miejsce na liście największych partnerów handlowych USA z Chinami rywalizuje Unia Europejska. I jej też plany dotyczące ceł bardzo się nie podobają.
Komisja Europejska zapowiedziała wczoraj wprowadzenie kroków odwetowych. Komisarz ds. handlu Cecilia Malmstrom podkreślała, że "w wojnie handlowej nie ma zwycięzców", ale jednocześnie przyznała, że jeśli amerykańskie cła na stal i aluminium wejdą w życie, odpowiedź Brukseli będzie stanowcza. Z przecieków wiadomo, że odwetowa akcja UE mogłaby dotknąć importu towarów o wartości 2,8 mld euro.
Oficjalnie Komisja nie podaje jeszcze ich pełnej listy. Według doniesień mediów, miałyby się na niej znaleźć m.in. burbon, masło orzechowe, sok pomarańczowy, produkty stalowe i rolnicze, dżinsy, kosmetyki, motocykle i kukurydza. Jak podaje Bloomberg, lista UE uderza w bardzo znane amerykańskie marki i produkty, które powstają w ważnych "republikańskich" stanach.
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk powtórzył też to, co powtarza wielu światowych liderów, że wojen handlowych się nie wygrywa, odpowiadając w ten sposób na tweeta Trumpa sprzed kilku dni, że "wojny handlowe są dobre i łatwo je wygrać".
President Trump said: 'trade wars are good and easy to win'. But the truth is trade wars are bad and easy to lose. EU's goal is to keep world trade alive and if necessary to protect European by proportionate responses.
- Donald Tusk (@eucopresident) 7 marca 2018
Fot. Olivier Matthys / AP Photo
Czy całe to zamieszanie może dotknąć też Polski? Bezpośrednio w niewielkim stopniu, bo nasza wymiana handlowa ze Stanami Zjednoczonymi jest niewielka, a handel stalą i aluminium jeszcze mniejszy. Pytano o to nawet prezesa NBP na wczorajszej konferencji prasowej, który odpowiedział, że wpływ tych właśnie ceł na inflację w Polsce byłby minimalny.
Oto lista największych partnerów handlowych Polski w branży stalowej. Nie ma na niej USA. Ale funkcjonujemy przecież w rozciągniętych na cały świat łańcuchach produkcji. #Steel #TradeWar pic.twitter.com/2Kou83oNC6
- SpotData (@SpotDataPL) 6 marca 2018
Po wielu latach stagnacji, eksport stali z Polski w 2017 r. zaczął dynamicznie przyspieszać. To reakcja na globalne ożywienie przemysłowe. Ożywienie dla którego ewidentnym zagrożeniem staje się #TradeWar pic.twitter.com/DqhoRA60gu
- SpotData (@SpotDataPL) 6 marca 2018
To efekty bezpośrednie, ale gospodarka globalna to system naczyń połączonych i gdyby doszło do rozpętania prawdziwej wojny handlowej, na pewno byśmy to odczuli.
Donald Trump swoją decyzją o cłach może otworzyć prawdziwą puszkę Pandory. Jak powtarzają światowi przywódcy i eksperci, wojny handlowe szkodzą wszystkim. Wprowadzenie ceł odbije się także negatywnie na Stanach Zjednoczonych, choć być może Trump nie do końca zdaje sobie z tego sprawę.
Rozumiał to jego główny doradca ekonomiczny, Gary Cohn, który z powodu sporu o cła wczoraj zrezygnował ze stanowiska. Gary Cohn, były prezes Goldman Sachs, był współtwórcą reformy podatkowej, najważniejszego jak do tej gospodarczego przedsięwzięcia amerykańskiego prezydenta i w zasadzie jego jedynego sukcesu na tym polu.
Być może jednak w Białym Domu pojawił się jakiś cień wątpliwości. Według doniesień amerykańskich mediów, planowane na dziś podpisanie rozporządzenia w sprawie ceł może zostać przełożone, bo pracują nad nim jeszcze prawnicy. Możliwe, że w jakiś sposób zostanie ono złagodzone, na przykład poprzez dodanie kolejnych krajów do listy wyjątków.