Elon Musk zwrócił się do amerykańskiego prezydenta o pomoc w serii tweetów. Szef Tesli odpowiadał na wcześniejszy wpis Donalda Trumpa, w którym ten wzywał Chiny do przygotowania planu zmniejszenia deficytu w handlu USA z Chinami o miliard dolarów. Musk odniósł się do kwestii ceł nakładanych przez Chińczyków, pytając, czy oba kraje powinny mieć te same "równe i uczciwe" zasady dotyczące samochodów - czyli między innymi cła.
"Na przykład, na amerykański samochód wysyłany do Chin cło importowe wynosi 25 proc., ale chiński samochód w USA ma tylko 2,5 proc. cła, różnica jest dziesięciokrotna" - napisał Elon Musk.
For example, an American car going to China pays 25% import duty, but a Chinese car coming to the US only pays 2.5%, a tenfold difference
- Elon Musk (@elonmusk) 8 marca 2018
Jego zdaniem, cła i inne zasady powinny być umiarkowane po obu stronach. "Jestem co do zasady przeciwny cłom importowym, ale obecne zasady bardzo wszystko utrudniają. To jak rywalizowanie w biegu olimpijskim w butach z ołowiu".
Elon Musk napisał to wszystko niedługo przed bardzo ważnym wystąpieniem Donalda Trumpa. Amerykański prezydent, mimo międzynarodowej krytyki i ostrzeżeń, a także sprzeciwu we własnych szeregach, zdecydował się podpisać rozporządzenie nakładające 25 proc. cło na importowaną do USA stal i 10 proc. na aluminium. Ogłosił to w czwartek wieczorem polskiego czasu, a podczas konferencji zacytował tweety Muska (na nagraniu mówi o tym w 13. minucie).
- To od Elona, ale wszyscy to wiedzą. Wiedzieli od lat i nigdy nic z tym nie zrobili - komentował prezydent. - Ale to się zmieni. Będziemy wprowadzać program podatków wzajemnych. Jeśli Chiny nałożą na nas 25 proc., czy Indie nałożą 75 proc. podatku, odpowiemy w taki sam sposób. To podatek lustrzany - zapowiedział Donald Trump.
Prośba Muska oczywiście była mu bardzo na rękę. Wykorzystanie do poparcia swojej tezy powszechnie podziwianego biznesmena i wizjonera pod względem PR może tylko pomóc. Zresztą, chwilę później zaprosił do mikrofonu ubranego w roboczy kombinezon pracownika jednej z fabryk, która zmniejszyła wykorzystanie zdolności produkcyjnych do 40 proc.
Elon Musk bardzo chce sprzedawać swoje tesle w Chinach. Nic dziwnego, nie dość, że jest to największy rynek motoryzacyjny na świecie, to jeszcze władze Chin, walcząc z ogromnym zanieczyszczeniem powietrza, bardzo mocno promują samochody inne niż spalinowe, czyli hybrydowe i elektryczne. Przymierzają się nawet do zupełnej rezygnacji z produkcji samochodów z silnikami spalinowymi w perspektywie kilkunastu lat. Wysokie cła uderzają w opłacalność eksportu tesli do Chin.
Jest jeszcze jedna sprawa - Tesla chciałaby zbudować w Chinach swoją fabrykę. Nie może jednak porozumieć się z władzami. Muskowi nie podoba się, że Chińczycy pozwalają zagranicznym firmom motoryzacyjnym budować u siebie fabryki, ale pod jednym warunkiem: przynajmniej połowę udziałów w takim przedsięwzięciu musi mieć chińska firma. Elon Musk chciałby zachować pełną kontrolę nad fabryką.
Jest spora szansa, że to się zmieni - przynajmniej była, zanim Trump postanowił nałożyć cła, co według wielu ekspertów może doprowadzić do wojny handlowej. Chiny zapowiadały, że zastanowią się nad obniżeniem podatków nakładanych na importowane samochody, a także poluzowaniem przepisów dotyczących własności fabryk produkujących samochody hybrydowe i elektryczne. Przyznał to zresztą sam Elon Musk, w kolejnym tweecie, opublikowanym kilka godzin później.
To be clear, I think a fair outcome for all is quite likely. China has already shown a willingness to open their markets and I believe they will do the right thing.
- Elon Musk (@elonmusk) 9 marca 2018
Relacja Donald Trump - Elon Musk jest zmienna, choć wygląda na to, że w ostatnim czasie stosunki się nieco ociepliły. Musk był członkiem kilku grup doradzających Trumpowi, zrezygnował jednak z nich, między innymi po tym, jak amerykański prezydent wycofał USA z paryskiego porozumienia klimatycznego. Nie podobały mu się też plany ograniczenia imigracji, zresztą jak całej Dolinie Krzemowej, gdzie w wielu firmach technologicznych pracują zagraniczni eksperci.
W czwartek, tego samego dnia, w którym Trump ogłosił nowe cła, chwalił inną firmę Muska - SpaceX, rozpływając się nad "pięknym" lądowaniem członów wynoszących rakietę Falcon Heavy. Podkreślał też, że udział prywatnych firm w przemyśle kosmicznym jest USA bardzo na rękę.
President Trump mentions Elon Musk and other private rocket company founders: "They love rockets, and they're rich. So they're going to be a little less rich probably." pic.twitter.com/xCpbSj7oVn
- CNBC (@CNBC) 8 marca 2018
- Bogaci ludzie kochają rakiety kosmiczne - mówił Trump, odnosząc się do Elona Muska, Jeffa Bezosa z Blue Origin (to też szef Amazona, najbogatszy człowiek świata) i Richarda Bransona z Virgin Group - wszyscy oni pracują nad projektami transportu kosmicznego. Zdaniem Trumpa lepiej, że to oni inwestują w takie przedsięwzięcia, bo robią to taniej, niż zrobiłby to amerykański rząd.