Nowe lotnisko otworzył 29 października z wielką pompą prezydent Recep Erdogan. Musiało to stać się tego dnia, ponieważ to 95. rocznica ogłoszenia powstania Republiki Tureckiej. Autorytarny przywódca kraju pożąda natomiast wymownej symboliki. Gigantyczne lotnisko ma być jednym z koronnych osiągnięć jego rządów. Zwłaszcza, że to co powstało dotychczas, to faza pierwsza. Do 2030 ma być jeszcze kilka kolejnych a końcowym efektem ma być największe lotnisko świata. Cała inwestycja ma kosztować około 50 miliardów dolarów.
Firmy budowlane musiały pędzić na złamanie karku, aby inwestycję można było rzeczywiście otworzyć przed kamerami w dniu wybranym przez Erdogana. Często było to dosłowne. Budowa gigantycznego lotniska trwała zaledwie cztery lata, ale za imponujące tempo zapłacono między innymi życiem robotników. Oficjalnie władze przyznały, że do stycznia tego roku na placu budowy zginęło 27 osób. Związki zawodowe twierdzą, że obecnie zidentyfikowanych ofiar jest 37 a niezidentyfikowanych i trzymanych w tajemnicy jeszcze ponad sto. Jedna z tureckich gazet twierdziła w styczniu, że może ich być jednak nawet 400. Warunki pracy i życia robotników mają być skandaliczne i "przypominać obóz koncentracyjny". Próby protestów zostały stłumione przez policję.
Oficjalnie temat ofiar nie jest często poruszany ze zrozumiałych względów. Podobnie nie poruszono na oficjalnej ceremonii innego niewygodnego tematu. Na razie z wielkiego lotniska będzie się odbywać tylko kilka lotów dziennie. Inwestycja nie jest jeszcze do końca gotowa, ale trzeba było otworzyć w terminie. Lotnisko ma podjąć normalną pracę dopiero w styczniu przyszłego roku. 31 grudnia ma zostać zamknięte dotychczasowe główne stambulskie lotnisko Ataturka, a cały ruch będzie przekierowany na to nowe. Ciężarówkami zostanie przewiezione wszystko, co może się jeszcze przydać.
Fot. Emrah Gurel / AP Photo
Wielka inwestycja była według władz konieczna, ponieważ lotnisko Ataturka osiągnęło kraniec swoich możliwości. W 2017 roku obsłużyło 63 miliony pasażerów. Drugie stambulskie lotnisko Sabiha Gocken jest w podobnej sytuacji. W 2017 roku obsłużyło 31 milionów pasażerów, choć jeszcze kilka lat temu planowano osiągnąć taki poziom w latach 20. W przypadku lotniska Ataturka nie ma możliwości dalszej rozbudowy, ponieważ mieści się w granicach metropolii i jest już szczelnie otoczone zabudową. Port Sabiha Gocken jest obecnie rozbudowywany o nowy pas startowy.
Budowa nowego lotniska była planowana już od wielu lat. Długo szukano odpowiedniego miejsca, gdzie można by zmieścić tak wielką inwestycję i zapewnić dość miejsca na kolejne rozbudowy. Wybrano częściowo zalesiony teren państwowy położony około 35 kilometrów od centrum Istambułu. Decyzja wywołała protesty, ponieważ oznaczała zniszczenie między innymi ostatnich naturalnych zbiorników słodkiej wody w tym regionie i wycięcie wielkiej ilości drzew. Według władz pod topór poszło co najmniej 600 tysięcy, 1,8 miliona miało zostać przesadzonych, choć nie wiadomo, czy rzeczywiście tak się stało i według ekologów też zostały wycięte. Oficjalna ocena wpływu na środowisko została zaskarżona do sądu, który w 2014 nakazał zawiesić przygotowania do budowy. Szybko została jednak przygotowano nową i niedługo później oficjalnie rozpoczęto inwestycję.
Początek był jednak trudny. Choć oficjalnie 7 czerwca 2014 roku Erdogan wbił łopatę i symbolicznie rozpoczął budowę, to faktycznie rozpoczęła się ona rok później, kiedy konsorcjum odpowiedzialne z budowę i eksploatację lotniska otrzymało państwową ziemię. Od tego momentu prace postępowały jednak błyskawicznie i dzisiaj, 3,5 roku później, inwestycja jest prawie gotowa. Na finiszu jest też budowa dwóch nowych autostrad, które połączą lotnisko z metropolią oraz resztą kraju. Budowana jest też linia metra zapewniająca łatwy dojazd do centrum Istambułu, ale ma zostać ukończona dopiero w 2019 roku.
Budowa samego lotniska według planów nie zakończy się w styczniu. To co powstało teraz, to pierwszy etap, którego celem jest stworzenie portu zdolnego obsłużyć 90 milionów pasażerów rocznie (obecnie najbardziej ruchliwe lotnisko świata w Atlancie obsługuje 104 miliony, a warszawskie Lotnisko Chopina niecałe 16 milionów). Kolejne etapy budowy zakładają dodawanie nowych pasów startowych i terminali. Finał ma nastąpić około 2030 roku, kiedy lotnisko ma mieć przepustowość rzędu 200 milionów pasażerów rocznie. Może być wówczas największym na świecie. Budowane obecnie największe chińskie lotnisko Daxing pod Pekinem jest planowane na "tylko" 100 milionów pasażerów rocznie.
Wielki port lotniczy ma być jednym z największych i najtrwalszych symboli rządów Erdogana, który lubuje się wielkich inwestycjach budowlanych. Według deklaracji niego samego oraz jego rządu, lotnisko ma "katapultować turecką gospodarkę" w przyszłość i wzmocnić jej rozwój. Port lotniczy ma według ich zamierzeń stać się głównym centrum przesiadkowym dla lotów z Europy do Azji.
Czy tak się stanie, nie jest pewne. Po latach szybkiego rozwoju turecka gospodarka obecnie zwalnia i zmaga się z poważnym kryzysem waluty, liry. Lata wielkich inwestycji, głównie budowlanych, doprowadziły do dużego zadłużenia i rosnącej inflacji. Nie jest jeszcze pewne, jak sobie z tym poradzi turecka gospodarka.
Wielka turecka inwestycja w gigantyczny port lotniczy jest bardzo podobna do tego, co chcą zrobić obecne polskie władze. W szczerym polu we wsi Baranowo opodal Grodziska Mazowieckiego ma powstać w ciągu dekady Centralny Port Lotniczy. Kosztem nawet 30 miliardów złotych ma zostać wybudowane lotnisko zdolne obsłużyć do 60 milionów pasażerów rocznie. Co z warszawskim Lotniskiem Chopina? Politycy dawali sprzeczne sygnały.
Już teraz z racji położenia w granicach miasta jest uciążliwe dla okolicznych mieszkańców i nie może zostać istotnie rozbudowane, choć zbliża się do granic przepustowości. Eksperci są jednak podzieleni w ocenie, czy budowa CPL będzie miała sens ekonomiczny i czy w ogóle uda się doprowadzić tak wielką oraz skomplikowaną inwestycję do finału.